ŚwiatJak Polacy w Nowym Jorku szukają pracy

Jak Polacy w Nowym Jorku szukają pracy

Niektórzy polonijni pracodawcy i agencje pracy widzą powolne oznaki ożywienia na rynku, jednak znalezienie zatrudnienia w Nowym Jorku wciąż nie jest łatwe. O tam jakie prace są obecnie dostępne na polonijnym rynku i jakich stawek można się spodziewać pisze polonijny "Nowy Dziennik".

Jak Polacy w Nowym Jorku szukają pracy
Źródło zdjęć: © AFP | SAUL LOEB

26.01.2010 | aktual.: 26.01.2010 10:05

Piotr po raz pierwszy stracił pracę w styczniu ubiegłego roku. Przez kilkanaście poprzednich lat szybko piął się po szczeblach kariery - kolejne firmy architektoniczne na Manhattanie dawały mu coraz lepsze stanowiska, a pensja w granicach 80.000 dolarów rocznie w połączeniu z nieco skromniejszym wynagrodzeniem żony, pozwalała na to, by rodzina żyła komfortowo. Kupili dom na Ridgewood, wysłali starszą córkę na studia i inwestowali w lekcje śpiewu młodszej.

- Ale rok temu wszystko się zawaliło i w firmie poleciały osoby, które zarabiały dużo i pracowały stosunkowo krótko. Ja byłem właściwie w obu grupach - mówi Piotr, który nie przypuszczał, że w wieku 50 lat będzie zmuszony myśleć o zmianie kariery.

Po trzech miesiącach znalazł pracę w firmie zajmującej się konstrukcjami stalowymi. Pieniądze 2 razy mniejsze, ale zawsze coś. - Trzeba będzie oszczędzać. Byle byśmy nie stracili domu - powtarzali sobie. Ale teraz Piotr znowu szuka pracy, bo firma zbankrutowała. Ma jednak nadzieję, że coś mu się uda znaleźć, i to w miarę szybko.

Zima pogłębia kryzys

Piotr nie jest osamotniony w swoich doświadczeniach. W październiku ub. roku bezrobocie w mieście osiągnęło poziom najwyższy od 16 lat - 10.3%. Co prawda w listopadzie spadło do 10%, ale bez pracy wciąż pozostaje ok. 400 tys. nowojorczyków. Wśród nich nie brakuje Polaków.

Do Emilia's Agency na Greenpoincie, gdzie można uzyskać pomoc w wypełnianiu podania o zasiłek dla bezrobotnych, wciąż przychodzi wiele osób, które niedawno straciły pracę. - Do kryzysu dokłada się też pora roku, bo zawsze w zimie jest sporo osób, które tracą pracę, na przykład na budowach czy cmentarzach, i one właściwie co roku na te kilka miesięcy idą na bezrobocie. Ale w tym roku jest zdecydowanie gorzej - twierdzi właścicielka agencji, Emilia Sroczyńska.

Na budowach beznadziejnie

Najgorzej sytuacja wygląda w przypadku mężczyzn. Jakub Uszko z agencji pośrednictwa pracy Poland Employment Agency na Greenpoincie twierdzi, że liczbę ofert pracy dla nich w ciągu minionego roku może policzyć na palcach jednej ręki.

Potwierdzają to właściciele firm kontraktorskich i związków zawodowych. Paweł Gruchacz, skarbnik związku azbestowców Local 78, którego sporą część stanowią Polacy, twierdzi, że liczba projektów azbestowych, zarówno miejskich, jak i prywatnych, spadła w 2009 roku o 40% w porównaniu z rokiem 2008. Związkowcy mają stawki ustalone w kontraktach (podstawowa wynosi 31,50 dol. na godzinę, z benefitami – 45,35 dol.), ale właściciele niektórych firm prywatnych byli zmuszeni obniżyć płace.

Michał Siwiec, prezes Phoenix Bridging, firmy zajmującej się m.in. odnawianiem budynków i ustawianiem rusztowań, podkreśla, że zależało mu na tym, aby utrzymać średnią stawkę 20 dolarów za godzinę dla swoich pracowników. - Ale z kolei - ponieważ liczba zamówień, jakie otrzymujemy, spadła mniej więcej o połowę - byłem zmuszony zwolnić ok. 40% pracowników - wyjaśnia.

Kobietom łatwiej

Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku kobiet. - Nie tylko mamy dla nich prace, ale wręcz końcówka minionego roku była całkiem dobra - mówi Jakub Uszko. - Dwa lata temu było dużo prac, ale mniej chętnych. Teraz prac jest sporo, a chętnych jeszcze więcej i z naszego punktu widzenia to dobrze, bo jest lepszy wybór i mamy więcej ludzi z wysokimi kwalifikacjami - dodaje.

Za załatwienie pracy Poland Employment Agency pobiera opłatę w postaci jednej tygodniówki, a prace, które oferują - głównie przy sprzątaniu i opiece nad dziećmi - są płatne 12-15 dol. za godzinę.

Na brak prac i chętnych do pracy nie narzeka też Anna Pluciński, właścicielka Lighthouse Home Services na Greenpoincie, która pośredniczy w szukaniu prac przy opiece nad starszymi osobami. Aby taką pracę dostać, trzeba przejść dwutygodniowe szkolenie, które kosztuje ok. 300 dolarów. Jednak, jak twierdzi Pluciński, dla osób, które je przejdą, pracy nie brakuje. Stawka początkowa wynosi 8 dolarów.

Byle do wiosny

Zosia Mossakowska z organizacji POMOC z siedzibą na Maspeth i Ridgewood, gdzie także prowadzone jest pośrednictwo pracy (najczęstsze oferty to opieka nad starszymi osobami) uważa, że sytuacja, przynajmniej częściowo, zmieni się wraz z porą roku. - W tej chwili nie ma ofert, choćby i z tego powodu, że jest zimno i starsze osoby wolą siedzieć w domu. Ale mamy nadzieję, że to się zmieni na wiosnę - wyjaśnia.

Pewne ożywienie w biznesie budowlanym od nowego roku zaobserwował Michał Siwiec. - Na razie wygląda na to, że zleceniodawcy chcą się zorientować, co się dzieje. Nie idą za tym jeszcze konkretne projekty, ale przynajmniej dzwonią, proszą o wyceny. To już dobry znak, choć moim zdaniem dopiero druga połowa roku, a może nawet przyszły rok, przyniesie prawdziwą zmianę - twierdzi Siwiec.

Sygnał poprawy wychwycił też Jakub Uszko. Kilka miesięcy temu niektórzy pracodawcy rezygnowali z pracowników, bo sami tracili zatrudnienie. - Teraz z kolei dzwonią do nas i mówią, że wracają do pracy i będą znowu kogoś potrzebować - dodaje.

Ewa Kern - Jędrychowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)