Jak piłka nożna połączyła Irakijczyków
Po pierwszym gwizdku sędziego Irakijczycy ramię w ramię przez 90 minut dopingowali swoją reprezentację piłkarską. Chwile beztroski, rzadkie w kraju, który zdaniem wielu obserwatorów zmierza ku wojnie domowej, opisała agencja Reutera.
Iraccy wielbiciele piłki nożnej - szyici, sunniccy Arabowie i Kurdowie - wspólnie świętowali zwycięstwo swojej drużyny narodowej, która przeszła do finału Igrzysk Azjatyckich, pokonując uznawaną za faworyta Koreę Południową.
Chwilę po zakończeniu meczu triumfujące tłumy wylały się na ulice. Irakijczycy tańczyli w rytm patriotycznych melodii, powiewali narodowymi flagami i trąbili klaksonami. Były wystrzały, ale tylko w powietrze, z radości. Państwowa telewizja przez kilka godzin pokazywała jedynie programy muzyczne.
Mam nadzieję, że wygramy finał, ponieważ zasługujemy na tak wiele szczęśliwych chwili, ile możemy dostać. Drużyna jest cierniem w oku terrorystów, którzy chcą zrujnować nasz kraj - powiedział Ajad al-Saadi, kibic z Bagdadu. Te rzadkie zwycięstwa dają nam głębokie poczucie dumy i jedności - zaznaczył.
Nawet gazety codzienne, kontrolowane przez grupy wyznaniowe, po zwycięstwie irackiej jedenastki mówiły jednym głosem. "Iraccy bohaterowie blisko złota po wielkim zwycięstwie nad Koreą" - głosi "Al-Sabah", największy dziennik w Iraku, kontrolowany przez rząd. "Nasi bohaterowie grają o złoto" - chwalił piłkarzy sunnicki "Al- Maszrik".
Piłkarskie emocje porównywane były do tych sprzed ponad dwóch lat, kiedy w finale Igrzysk Olimpijskich w Atenach Irak zajął czwarte miejsce, przegrywając w meczu o brązowy medal z Włochami.