Jak Kaczyńscy podziękują Radiu Maryja?
Wybory prezydenckie i parlamentarne zakończyły się zwycięstwem Radia Maryja. Ale poparcie o. Rydzyka dla Lecha Kaczyńskiego i PiS nie jest bezwarunkowe - pisze "Gazeta Wyborcza".
25.10.2005 | aktual.: 25.10.2005 08:16
Zderzenie Polski solidarnej z liberalną - wymyślone przez sztabowców partii braci Kaczyńskich na użytek kampanii - doskonale wpisało się w wizję świata kreowaną przez o. Rydzyka. Związane z nim media: Radio Maryja, telewizja Trwam i "Nasz Dziennik" od lat przedstawiają liberalizm jako zbrodniczą ideologię, którą redemptorysta porównał z komunizmem i faszyzmem - podkreśla publicysta "GW" Jacek Hołub.
Ta manichejska wizja Polski sprawiła, że gdy zbliżały się wybory, o. Rydzyk postawił sobie jasny cel: zintegrować obóz katolicko-narodowy i powstrzymać Platformę Obywatelską i Tuska w pochodzie po władzę.
To pierwsze, nie udało się, więc o. Rydzyk porzucił nierealne plany budowy własnego ugrupowania i dał hasło do "zatopienia" Platformy. Postawił na Lecha Kaczyńskiego i PiS - najsilniejszą partię, która mogła pokonać PO. Media redemptorystów rozpoczęły kampanię strachu, bombardując informacjami o zagrożeniu rządami "liberałów z Platformy".
O. Rydzyk krytykował podatek liniowy PO jako "eksterminację", która spowoduje, że ludzie "sami będą padali" i "nie będą się leczyć", a "oligarchowie będą jeszcze bogatsi". O. Rydzyk posunął się jeszcze dalej - do krytyki gospodarczo-socjalnej PO dorzucił wątek obyczajowy, zarzucając Platformie, że ta "chce pedalstwa".
Na oścież otworzył też studio toruńskiej rozgłośni dla działaczy PiS, m.in. Jacka Kurskiego, Zbigniewa Ziobro i Tadeusza Cymańskiego, którzy bez żadnego komentarza czy sprzeciwu redemptorysty kreowali czarną wizję państwa pod rządami PO. Słuchacze dowiedzieli się, że podatek liniowy sprawi, iż zwiększy się bezrobocie, zdrożeje żywność i leki dla ubogich, a potanieją markowe wina i cygara dla bogaczy.
Po wyborach parlamentarnych wygranych przez PiS media o. Rydzyka poszły za ciosem - zaczęły namawiać kontrkandydatów Kaczyńskiego do rezygnacji i przekazania mu głosów swoich wyborców. Wylansowały też alternatywną koalicję: PiS, Samoobrony, LPR i PSL jako straszaka na PO.
PiS wobec tych propozycji zachował się jak polityczny hipokryta - zdecydowanie odrzucał ofertę sojuszu, ale robił to wszędzie, tylko nie w mediach o. Rydzyka. Tam byłoby to niezręczne, bo nadal kwitła ostra krytyka Platformy i Donalda Tuska.
Przed drugą turą wyborów Radio Maryja i telewizja Trwam ogłosiły mobilizację. Słuchacze otrzymali jasną instrukcję: dzień w dzień przekonywać do Kaczyńskiego rodzinę, sąsiadów, znajomych z pracy. I nie wierzyć sondażom. Do agitacji użyczyły anteny nawet Andrzejowi Lepperowi. Zaatakowały Tuska. I tradycyjnie posłużyły się sprawdzoną retoryką socjalną i moralną. Kandydata PO przedstawiano jako człowieka patrzącego na świat tylko z perspektywy portfela, gardzącego ubogimi i tymi, którzy sobie nie radzą w życiu, mającego za nic ludzi wierzących, prostych, emerytów i rencistów, mieszkańców wsi i małych miasteczek.(PAP)