Jak dzieli województwo
Studiując niektóre projekty finansowane przez urząd z państwowych
pieniędzy, można odnieść wrażenie, że komitet dzielący fundusze nie wiedział, co zrobić z nadmiarem gotówki. To wrażenie sprawdzi komisja sejmiku.
10.09.2004 | aktual.: 10.09.2004 09:04
We wtorek 31 sierpnia w sprawie kontraktu dla województwa do urzędu marszałkowskiego wybrała się 10-osobowa delegacja z Kietrza. - Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji zażądaliśmy informacji o kontrakcie - mówi burmistrz Józef Matela. - To, co zobaczyliśmy, świadczy o tym, że pieniądze dostali wyłącznie ci, którzy mieli chody w urzędzie marszałkowskim.
Po co nam to województwo?
Radny Leszek Wilk: - Na początku powiedziano nam, że lista rankingowa jest utajniona. Potem czekaliśmy półtorej godziny, bo jednego z naszych wniosków nie można było odnaleźć. - Zostaliśmy wyrolowani przy kontrakcie już po raz drugi - denerwuje się burmistrz Józef Matela. - Dlatego rozpoczęliśmy procedurę odłączenia się od województwa opolskiego. Skoro marszałkowie nie widzą tu dla nas miejsca, to szukamy alternatywy. Kietrz chce się przyłączyć do powiatu raciborskiego (województwo śląskie). Wysłał już w tej sprawie listy do wojewodów śląskiego i opolskiego.
- Wojewoda śląski spytał, czy myślimy o secesji poważnie - informuje radny Wilk. - A my jesteśmy śmiertelnie poważni. Przygotowujemy też ostre zapytania do urzędu marszałkowskiego. Niewykluczone, że odwołamy się w sprawie kontraktu do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Prawda jest bowiem taka, że kontrakt ustawiono tak, aby wygrały z góry wybrane wnioski. Karina Bedrunka, dyrektor departamentu programów operacyjnych urzędu marszałkowskiego: - Wnioski oceniały trzyosobowe komisje z piętnastoosobowego grona. Nie mogę zdradzić ich imiennego składu, bo dojdzie do takiej sytuacji, że nikt będzie chciał w przyszłości w nich pracować. Kto był szefem komisji oceny wniosków? Wicemarszałek Ryszard Galla.
Burmistrz Józef Matela: - Wicemarszałek Galla zatelefonował do mnie z pretensjami. Pytał, jakim prawem wynoszę mu z urzędu dokumenty. Chodziło mu o kserokopie, jakie zrobili nam jego pracownicy zgodnie z ustawą o dostępie do informacji. Mam wrażenie, że urząd marszałkowski boi się, żeby pewne jego działania nie wyszły w końcu na jaw.
Milion dla stowarzyszeń Radny Leszek Wilk: - Nie będę owijał w bawełnę: Regionalny Komitet Sterujący, opiniujący wnioski do kontraktu dla województwa, został wybrany pod mniejszość niemiecką. Tak można wywnioskować z analizy zaakceptowanych wniosków. Przynajmniej tych dotyczących zdrowia i drogownictwa, które nas najbardziej interesowały. Kontrakt wojewódzki został podzielony na kilka części. Jedna dotyczy promocji zdrowia, edukacji i ekologii. Swoje projekty składały tutaj organizacje społeczne i pozarządowe (dodajmy, że akurat tego zakresu radni Kietrza nie analizowali).
- W sumie wpłynęły 42 wnioski - informuje Karina Bedrunka. - Zakwalifikowaliśmy do realizacji 29 projektów, 8 jest na liście rezerwowej, reszta odpadła. Nie przeszedł na przykład wniosek Opolskiej Izby Gospodarczej, która wydała pieniądze z zeszłego kontraktu niezgodnie z przeznaczeniem. Ogólnie, organizacje i stowarzyszenia pozarządowe otrzymały z kontraktu dla województwa 1,25 miliona złotych. Między innymi: diecezja opolska dostała 250 tysięcy złotych na sanatorium w Kamieniu Śląskim, Parafia Augsbursko-Ewangelicka w Pokoju - 86 tysięcy na remont wieży kościelnej, stowarzyszenie Promocja Przedsiębiorczości - 100 tysięcy na nowoczesne biuro funduszy europejskich, Fundacja Rozwoju Śląska - 21 tysięcy na Międzynarodową Szkołę Letnią, Izba Gospodarcza Śląsk - 35 tysięcy na konkurs "Opolska Marka".
Na co konkretnie wydano te pieniądze? Oto kilka przykładów: Bobby und Molly Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim otrzymało z kontraktu 21,3 tysiąca złotych na serial rysunkowy -"Opolszczyzna w oczach Bobby i Molly". Komiks drukowany jest w tygodniku "Schlesisches Wochenblatt". Ponieważ kontrakt pokrywa tylko połowę wydatków na konkretny projekt, "Schlesisches Wochenblatt" powinien wydać na rysowankę 42,6 tysiąca złotych. - Za te pieniądze wydrukujemy 22 odcinki komiksu - informuje Krzysztof Knop ze "Schlesisches Wochenblatt". - Że wychodzi to ponad 2 tysiące za odcinek? No cóż. Trzeba wziąć pod uwagę koszty składu, druku, zdobywania informacji itp. Na co konkretnie pójdzie 21 tysięcy z urzędu marszałkowskiego? Na honorarium autora i tłumaczenie. Komiks jest tylko po niemiecku? Ale niektóre słówka są pod spodem tłumaczone.
Autorem komiksu jest Artur Klose. Wśród opolskich plastyków to postać raczej nieznana. - Ten młody człowiek skończył uczelnię w Kassel, choć nie pamiętam jaką, a postacie Bobby i Molly wypromował już w Berlinie i Kassel - wyjaśnia Krzysztof Knop. - Komiks jest skierowany głównie do młodzieży, opowiada o historii i ciekawych miejscach Opolszczyzny. Pomaga też w nauce języka niemieckiego. Do ilu osób "Bobby i Molly" trafia ze swoją promocją Opolszczyzny? "Schlesisches Wochenblatt" informuje na swojej stronie internetowej, że ma 6,5 tysiąca nakładu i 20 - 30 procent zwrotów.
ARO było za wysoko
Za pieniądze z kontraktu wojewódzkiego można nie tylko podreperować finanse gazety i dać suto zarobić jakiemuś rysownikowi, ale też urządzić sobie biuro: Agencja Rozwoju Opolszczyzny dostała prawie 100 tysięcy złotych na "dostosowanie zasad działania Centrum Obsługi Inwestora do wymagań stawianych przez klientów". - Do tej pory funkcjonowaliśmy na V piętrze Instytutu Śląskiego - uściśla Ewa Łazarczyk z ARO. - Było to wysoko, a miejsce niereprezentacyjne. 10 września przenosimy się do nowej siedziby przy placu Wolności. Na wyposażenie tego biura dostaliśmy z kontraktu 8 tysięcy złotych. 90 tysięcy otrzymaliśmy zaś na weryfikację i uaktualnienie bazy danych wszystkich terenów inwestycyjnych. Przypomnijmy, że pieniądze z kontraktu trzeba mnożyć przez 2, więc na bazę danych ARO wyda 180 tysięcy, czyli całkiem spore pieniądze.
- Przygotujemy kompleksowe oferty multimedialne na płytach CD i wydrukujemy foldery - uściśla Ewa Łazarczyk. - Skatalogujemy 40 terenów inwestycyjnych i 30 obiektów. Oferty wyślemy do ambasad, potencjalnych inwestorów itp. W ARO pracuje 7 osób. Agencja ma ambicje zgromadzenia u siebie całej oferty inwestycyjnej Opolszczyzny. - Inwestor chce mieć wszystkie informacje o regionie w jednym miejscu - tłumaczy Ewa Łazarczyk. - Jesteśmy już dość znani na rynku. Ilu inwestorów udało nam się już ściągnąć? No cóż... Z kilkoma prowadziliśmy rozmowy.
Autostrada do kasy
40 tysięcy złotych z kontraktu wojewódzkiego dostało Stowarzyszenie Samorządowe A4. Na co? Na promocję terenów inwestycyjnych wzdłuż pasa autostrady A4 (w sumie ma to kosztować 80 tysięcy). - Czy tak atrakcyjne tereny nie promują się same? - zastanawia się Adam Kowalczyk ze stowarzyszenia. - Nie do końca. Wydamy 150-stronicowy informator w trzech językach o terenach inwestycyjnych w 15 gminach, przez które przebiega autostrada. Będzie tam część opisowa, potem informacja o 29 terenach inwestycyjnych oraz prezentacja multimedialna. Informator ma być wydrukowany w 1800 egzemplarzach. Łatwo policzyć, że jeden będzie kosztować stowarzyszenie 44 złote.
- Trzeba to napisać, przetłumaczyć na dwa języki, złożyć, wydrukować - wylicza Adam Kowalczyk. - Czy nie będziemy dublować się z ARO, które też przeznacza pieniądze z kontraktu wojewódzkiego na promocję? Nie. Te oferty się uzupełniają. Zapewne żadnego wpływu na korzystne zaopiniowanie wniosku nie miało to, że Adam Kowalczyk pracuje w referacie gospodarki urzędu marszałkowskiego. Szefem Stowarzyszenia Samorządowego A4 jest zaś Andrzej Kasiura - członek Zarządu Województwa Opolskiego.
Bezrobotni na fali
141 tysięcy złotych z kontraktu dla województwa urząd marszałkowski dał Stowarzyszeniu "Bezpieczny Bezrobotny". - Powstaliśmy kilka lat temu, ale naprawdę działamy dopiero od 2003 roku - mówi szef stowarzyszenia, Jacek Ganczarski. - Do tej pory współdziałaliśmy z PZU Życie - ubezpieczaliśmy ludzi, którzy stracili pracę. Czy to znaczy, że byliśmy ajentem PZU? Tak trzeba to nazwać. Z tego czerpaliśmy pieniądze. "Bezpieczny Bezrobotny" zajmował się też zbiórką i segregacją odpadów. - Pracę załatwiliśmy w sumie 9 osobom - sekretarce, specjalistce, czterem osobom na robotach interwencyjnych oraz trzem studentkom - wylicza Jacek Ganczarski. - Teraz, dzięki Arturowi Charciarkowi, który jest mistrzem w pisaniu wniosków, udało nam się dostać pieniądze z kontraktu dla województwa, które pozwolą się nam rozwinąć. Artur Charciarek: - Za 141 tysięcy od urzędu marszałkowskiego stworzymy objazdową kawiarenkę internetową, przeszkolimy 30 bezrobotnych na agentów ubezpieczeniowych, około 80 osób weźmie udział w czterech
jednodniowych warsztatach lokalnego ożywienia gospodarczego. Część pójdzie też na przystosowanie naszej sali wykładowej na Centrum Aktywizacji Bezrobotnego.
Stowarzyszenie ma już dalsze plany: - Przygotowujemy wniosek o 1,2 miliona euro do Europejskiego Funduszu Socjalnego - mówi Jacek Ganczarski.
Komisja się weźmie
Jan Zapała, członek komisji rewizyjnej sejmiku województwa, jest oburzony: - Do tej pory nie zajmowaliśmy się pieniędzmi dla organizacji pozarządowych. Trzeba to jednak będzie sprawdzić. Przerażające jest to, że są już gminy, które chcą z Opolszczyzny uciekać, jak Kietrz. Trudno im się dziwić, skoro powiat głubczycki nie dostał z kontraktu dla województwa ani grosza i to już po raz drugi. Radni stamtąd złożyli w tej sprawie interpelację. Komisja rewizyjna poprosiła już zarząd województwa o materiały dotyczące kontraktu. Zbadamy przede wszystkim, dlaczego zostały odrzucone wnioski z głubczyckiego. Sprawdzimy też, czy przy kontrakcie nie doszło do nieprawidłowości. Mam na ten temat swoje przemyślenia. Jakie? Nie chcę na razie o tym mówić, chociaż wnioski narzucają się same...
Michał Lewandowski