PolskaJak ABW uczyło się filmować skutych ludzi

Jak ABW uczyło się filmować skutych ludzi

Była rzeczniczka prasowa ABW Magdalena Stańczyk zeznała przed komisją śledczą badającą okoliczności śmierci Barbary Blidy, że w polityce informacyjnej ABW w 2006 roku zaszły zmiany. Wypracowano koncepcję, aby filmować wyprowadzanie z budynków osób zatrzymanych - powiedziała.

25.11.2009 | aktual.: 26.11.2009 16:14

Pytania sejmowych śledczych zadawane wezwanemu w środę świadkowi dotyczyły przede wszystkim kwestii organizacji kontaktów ABW z mediami, szkoleń w tym zakresie i sposobów informowania opinii publicznej na temat działań Agencji.

Jak mówiła Stańczyk, w kwietniu 2006 r. doszło do odprawy rzeczników delegatur ABW, na której obecny był też krótko ówczesny szef Agencji Witold Marczuk. - Na odprawie dyrektor gabinetu szefa przekazał nowe wytyczne; polecił, aby informować gabinet szefa o działaniach i przekazywać tam materiały - zaznaczyła. Jak dodała: na wspomnianej odprawie padło polecenie, że wszystkie realizacje powinny być filmowane.

- W wyniku dyskusji, która się wywiązała, wypracowano koncepcję, aby filmować wyprowadzenie zatrzymanego z budynku - powiedziała. Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica) dopytywał, czy zastanawiano się nad podstawą prawną takiego filmowania, czy przeprowadzano odpowiednie analizy. Stańczyk odpowiedziała, że nie są jej znane żadne analizy prawne w tej sprawie.

Stańczyk zastrzegła, że wszystkie informacje o postępowaniach były przekazywane mediom po uzyskaniu zgody prokuratora nadzorującego. Jak zaznaczyła, już wcześniej nagrywano materiały filmowe dla mediów, za czasów Marczuka nowością było zaś, że procedura w tej kwestii została sformalizowana. Decyzję o tym, które z przesłanych do centrali Agencji materiałów upublicznić podejmował, jak powiedziała, ówczesny dyrektor gabinetu szefa.

Stańczyk zeznała też, że o ile w 2006 r. ilość materiałów przekazywanych mediom wzrosła, to po śmierci byłej posłanki SLD, w kwietniu 2007 roku - zdecydowanie zmalała. Pytana przez Marka Wójcika (PO) o praktykę filmowania zatrzymań, odpowiedziała, że po śmierci Blidy nie przypomina sobie realizowania filmów na potrzeby mediów. - Po 25 kwietnia (2007 r., dzień śmierci Blidy) nikt nie miał głowy do tego, żeby realizować takie nagrania, coś takiego robić; wtedy też ilość informacji przekazywanych mediom zdecydowanie zmalała - powiedziała Stańczyk.

Świadek zeznała, że materiał filmowy, który powstał 25 kwietnia 2007 r. pod domem Blidów nigdy nie trafił do wydziału prasowego ABW. - W dniu śmierci byłej posłanki materiał został zabezpieczony przez prokuraturę, kto i kiedy udostępnił go mediom, nie wiem, na stronach ABW został umieszczony po decyzji ówczesnego szefa Bogdana Święczkowskiego - powiedziała.

Na początku lipca 2007 r. na stronie internetowej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego opublikowano 27-sekundowy film z wejścia funkcjonariuszy ABW do domu Barbary Blidy. Na filmie, kręconym z oddali, widać fragment domu byłej posłanki SLD i dwoje funkcjonariuszy - kobietę i mężczyznę, na schodach domu. Film urywa się, gdy funkcjonariusze robią krok do przodu.

Świadek dodała, że w dniu śmierci Blidy otrzymała kilkaset telefonów od dziennikarzy. Wyjaśniła, że tego dnia na temat udzielanych mediom informacji kontaktowała się jedynie ze Święczkowskim.

W połowie października podczas zeznań przed komisją były szef Agencji Marczuk mówił, że nie pamięta okoliczności wydania w kwietniu 2006 r. polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań dokonywanych przez Agencję. Polecenie wydane 21 kwietnia 2006 r. było podpisane przez ówczesnego wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka i skierowane do naczelników wydziałów postępowań karnych Agencji. W przytoczonym na jednym z wcześniejszych posiedzeń dokumencie wiceszef ABW wskazał, że "zgodnie z poleceniem" Marczuka realizacje polegające na zatrzymaniu osób wraz z przeszukaniem miejsc zamieszkania powinny być utrwalane. "Funkcjonariusze koordynujący czynności procesowe w ramach realizacji powinni podjąć decyzję odnośnie możliwości sposobu rejestracji czynności w zakresie, czy rejestrowanie czynności procesowych będzie miało miejsce na podstawie Kpk z zachowaniem wszystkich procedur prawnych, czy też będzie miało charakter nieprocesowy sprowadzający się na przykład jedynie do utrwalenia faktu zatrzymania osoby. Kopie materiałów
dokumentujących czynności procesowe należy przesłać bezpośrednio do gabinetu szefa ABW" - głosił tekst polecenia. Polecenie zostało odwołane już po śmierci Blidy w czerwcu 2007 r.

Marczuk zeznał też przed komisją, że jeśli wiceszef ABW pisał, że takie polecenie było wydane, to - jak zaznaczył - zapewne takie polecenie wydał. W końcu października łódzka prokuratura badająca okoliczności śmierci Blidy postawiła Marczukowi zarzut nadużycia władzy, czyli przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego dotyczący tego polecenia. Zdaniem prokuratury, "wprowadzone w ten sposób tryb i zasady nagrywania przez ABW przebiegu realizowanych czynności nie miały podstaw prawnych i wykraczały poza regulacje prawne".

Komisja po zakończeniu przesłuchania wezwała dwóch kolejnych świadków - byłych dyrektorów z centrali ABW w Warszawie. Następne posiedzenie komisji zaplanowano w czwartek, kiedy to w budynku Sądu Najwyższego przesłucha kolejnych pięciu funkcjonariuszy Agencji - w tym byłego szefa nadzoru wewnętrznego w Agencji.

Środowe posiedzenie komisji było pierwszym, w którym uczestniczyła Anna Zalewska (PiS). Zastąpiła ona koleżankę klubową Beatę Kempę, która zrezygnowała z prac w komisji śledczej do spraw okoliczności śmierci Blidy po wybraniu jej w skład komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)