Jadwiga Staniszkis: w PiS są gamonie, Kaczyński nimi gardzi
Prof. Zyta Gilowska z pewnością byłaby lepszym kandydatem na prezydenta, niż prof. Piotr Gliński - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" prof. Jadwiga Staniszkis. - Oczekiwałabym jednak od liderów (PiS) deklaracji, że odsuną się, by wpuścić młodszych (...) Na dalszy plan zostałyby odsunięte te wszystkie gamonie, które oczywiście są wierne, ale wystarcza im to, co jest - podkreśla socjolog.
Prof. Staniszkis dementuje plotki o tym, że miałaby być kandydatką PiS na prezydenta. - Pierwszy raz o tym słyszę - mówi. - Raczej mówi się o prof. Zycie Gilowskiej. Z pewnością byłaby lepszym kandydatem, niż prof. Piotr Gliński - jest kobietą, jest waleczna, dużo się nauczyła w Radzie Polityki Pieniężnej. Jeśli tylko na kandydowanie pozwoliłby jej stan zdrowia, to miałaby duże szanse - podkreśla socjolog.
Jako kandydata Staniszkis widziałaby Annę Streżyńską, która ma - jej zdaniem - "energię i wiedzę o tym, że deregulacja oznacza też sprawiedliwość" albo Krzysztofa Szczerskiego, póki "się jeszcze nie zdemoralizował stażem partyjnym". Profesor zwraca jednak uwagę, że Szczerski "nie jest postrzegany przez Kaczyńskiego jako dostatecznie lojalny".
Zdaniem socjolog, z młodymi w PiS "jest taki problem, że irytuje ich partyjniactwo". - Oni musieliby przebić się przez aparat partyjny, który wcale nie jest zainteresowany ich promowaniem - mówi Staniszkis.
- Oczekiwałabym jednak od liderów deklaracji, że odsuną się, by wpuścić młodszych. Wtedy będzie miejsce dla Szczerskiego, Konrada Szymańskiego i wielu innych, którzy są na orbicie PiS. Na dalszy plan zostałyby odsunięte te wszystkie gamonie, które oczywiście są wierne, ale wystarcza im to, co jest - podkreśla socjolog. Jak dodaje, "ta grupa nieudaczników nie ma innej alternatywy, nie umie inaczej zarabiać pieniędzy". - Kaczyński nimi gardzi, ale jednocześnie opiera się na nich - zaznacza Staniszkis.
Jak dodaje, samemu "Kaczyńskiemu się nie chce (kandydować na prezydenta - przyp. red.), choć w poprzednich wyborach mógł wygrać". - W PiS moim zdaniem jest blokada środowisk, które nie chcą dopuścić Kaczyńskiego do władzy, a są na tyle blisko, że mogą to robić - mówi Staniszkis.
Profesor wskazuje, że "Kaczyński świetnie diagnozuje stan państwa, ale wybiera złe drogi naprawy". - Centralizacja nie jest dziś rozwiązaniem. Nie usłyszeliśmy deklaracji, że PiS odpartyjni państwo. Że zachowa się inaczej, niż Platforma. A właśnie to upartyjnienie jest genezą powstania patologii (...) - mówi Staniszkis.
Źródło: Do Rzeczy