Jadwiga Staniszkis: rekonstrukcja czy roszady personalne?
Moje oceny poszczególnych ministrów w rządzie PO są inne, niż te opublikowane w "Gazecie Wyborczej" - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis. Chodzi o tekst "Półmetek rządu. Oceniamy ministrów".
20.11.2013 | aktual.: 11.02.2016 18:11
Po pierwsze – brak w gazecie oceny samego szefa rządu: niekompetentnego i, dlatego, chwiejnego i mściwego premiera Tuska. Idzie za tym, co mu daje nadzieję na wizerunkowy plus w Unii Europejskiej (UE). Jeżeli, jak w sprawie OFE, dowiaduje się że międzynarodowe kręgi biznesowe źle to oceniają i że w związku z wymogami unijnego ESA 2010 przejęcie przez sektor publiczny środków z systemu kapitałowego (i – zobowiązań) nie będzie traktowane jako poprawa salda budżetowego w danym roku, to nie wycofuje się z „reformy” ale zaczyna przy niej chaotycznie majstrować. Ta destrukcja destrukcji i ewentualna dymisja ministra Rostowskiego jako kozła ofiarnego, to typowe chwyty Tuska: słabeusza, z gruntu nielojalnego wobec swoich współpracowników.
Bo Rostowski to jedyny naprawdę kompetentny minister, który liczy i nie kieruje się żadną ideologią czy, jak Tusk, kalkulacjami politycznymi. Rozumie jak dramatyczne strukturalne dylematy stoją przed Polską. Czego, paradoksalnie, nie widzi w swoich raportach UE. Poprawił tzw. „regułę wydatkową”, cieszy się zaufaniem rynków finansowych, co pomogło Polsce przejść przez kryzys.
Oczywiście powinien silniej akcentować powody kryzysu systemu emerytur: choć to on przeforsował (mimo Tuska) ograniczenie przywilejów. Ale chodzi też o zbyt niskie płace (nieskorelowane ze wzrostem wydajności). Cynicznie niskie stawki za godzinę (kilkanaście razy niższe niż w Niemczech, co przyspiesza emigrację też przyczyniającą się do kryzysu systemu emerytalnego). Nieozusowane umowy śmieciowe (ok. 30 proc. zatrudnionych) i za niskie (na minimalnym zryczałtowanym poziomie) składki samo zatrudnionych. Luka między dochodem z pracy i dochodami z kapitału rośnie w całym świecie. Ale w Polsce towarzyszy temu niespotykany wyzysk.
Minister Kosiniak-Kamysz życzliwym okiem patrzy na pomysły uszczelnienia wypłat dla bezrobotnych i komercjalizację służb zatrudnienia. Ale jest za słabo umocowany, aby coś zmienić w nieefektywnym systemie i też traktowany przez Tuska jako zderzak. Tzw. instytucje dialogu społecznego są w tej sytuacji konieczne: związki zawodowe i biznes proponują nowe formy bliskie zachodnich rozwiązań typu „partnerstwa”. Pod koniec listopada odbędzie się spotkanie m. in. Piotra Dudy (też tam będę) z udziałem europejskich uczestników takich struktur dialogu. Dowiedzą się że premier Tusk przestał być wiarygodny i stracił zaufanie środowisk pracy i przedsiębiorców.
Bo potrzebny jest konstruktywny radykalizm, a nie – absurdalna w Polskich warunkach – a więc radykalne głupie posunięcie jak 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet. Czy likwidacja wypłat za nadgodziny – przy – i tak bardzo niskich dochodach z pracy. A ożywienie popytu (w tym – inwestycyjnego – m.in. ulgi i zwroty podatkowe) jest konieczne. Z drugiej strony na całym świecie powstają nowe rozwiązania: wewnętrzne nieprzejrzyste rynki finansowe w grupach firm. Wymykające się regulacjom i podatkom. U nas przestępstwa w białych kołnierzykach rosną bo pojawiły się środki unijne, łatwy cel takich działań. To tym powinien głównie zajmować się min. Sienkiewicz, który zresztą powinien przemyśleć, dlaczego działa wszystkim na nerwy i który też - jak Tusk – stawia wyżej sprawy wizerunku niż skuteczności.
A ideologiczność myślenia (nie formułuję tu oskarżeń o prowokację np. 11 listopada choć wcześniej słownie na pewno prowokował) przeszkadza mu we współpracy z apolitycznymi profesjonalistami. Także w policji. Jest za krótko, by go dymisjonować, ale nie pomaga notowaniom PO.
Gorzej też, niż "Gazeta Wyborcza", oceniam min. Sikorskiego. Skoncentrowany na własnej karierze, pogorszył współpracę (i obniżył zaufanie wobec Polski) w Europie Środkowo-Wschodniej. Dał się zablokować i zneutralizować w kwestii integracji Ukrainy tandemowi Cox-Kwaśniewski. Ich naciski i koncentracja na sprawie Tymoszenko usztywniły i UE i – władze Ukrainy. De facto służy to Rosji. Bo, jak sugerowali zresztą euro posłowie Kowal i Zaleski, elastyczność (i pozostawienie przestrzeni dla zachowania twarzy strony ukraińskiej i decyzji wysłania byłej premier na leczenie po podpisaniu stowarzyszenia) byłoby lepsze. Szczególnie dla Polski. Tym bardziej, że Ukraina zna cenę wejścia do sfery wolnego handlu: nierówne współzawodnictwo z kapitałem globalnym, bankructwa krajowych firm i uzależnienie od importu oraz – naciski na przejęcie sektora finansowego. Podobnie jak stało się w Polsce. I bez większych nadziei zrekompensowania przez UE rosyjskich sankcji ekonomicznych za integrację. W tym – ewentualnego zablokowania
dostaw gazu. Zresztą Polska walnie przyczyniła się do tych obaw tworząc linie przesyłowe, np. do Słowacji, omijających Ukrainę. Sikorski wpasował się w PR-owski styl Tuska. Ale stosunki z Rosją wcale się nie poprawiły: patrz skandaliczne niewywiązywanie się Rosji z elementarnych wymogów pomocy prawnej w śledztwie smoleńskim. Czy, ostatnio, groźby zablokowania eksportu polskiej żywności.
O minister Kudryckiej już nie wspominam, ale zrobiła wiele dla zniszczenia ducha nauki. Szczególnie w humanistyce i naukach społecznych. Pod jej rządami występują wingerencje programowe, formalizm ocen wyłącznie ilościowych, rozbijanie zespołów, arbitralnośc robienia wyjątków od wprowadzanych zasad, straszenie że krytykanctwo to choroba umysłowa.
Ministrowie Arłukowicz i Kalemba są jak w chocholim tańcu. Wiedzą, co robić (m.in. wycena świadczeń – wyższa dla dzieci, czy – dorolnienie gospodarstw oraz połączenie agencji). Ale nic się nie dzieje.
Bo Tusk skoncentrował całą władzę (w tym prawo inicjatywy) i nie wie jak jej używać. Jest wypalony, nieobecny, chwiejny, nielojalny wobec współpracowników i pełen złych emocji. Nie ma własnych przekonań – i, jak chorągiewka – ulega zmieniającym się wpływom. Do wymiany - choćby przez wcześniejsze wybory!
Specjalnie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis