Jadwiga Staniszkis: partia młodych ludzi może coś zmienić
Czy młodzi ludzie powinni mieć swoją partię polityczną? Zdecydowanie tak! Chodzi o długość horyzontu czasowego. Tylko młodzi wyborcy mają dziś interes w działaniach, które – w długiej perspektywie – zapewnią rozwój kraju - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski.
Bo obecni politycy (i to ze wszystkich partii) myślą w kategoriach krótkich cykli wyborczych. I podtrzymują – niszczący państwo – klientelizm. A starsze pokolenie wyborców chce tylko doraźnej stabilizacji i przesuwania problemów na przyszłe pokolenia.
Długofalowe inwestycje - w nowoczesną i inspirującą edukację, w demografię i prorozwojowe działania (nawet kosztem dzisiejszej konsumpcji) to interes młodych ludzi.
Konsekwentnie kapitałowy system emerytalny (który opłaca się tylko gdy ma dość czasu na rozwinięcie skrzydeł) lub – system emerytur obywatelskich (bezskładkowych I bez kosztownych maszynek obliczeniowo-rozdzielczych jak dzisiejszy ZUS), z OFE jako systemem dobrowolnego, indywidualnego oszczędzania – to racjonalne alternatywy przede wszystkim dla ludzi młodych.
Bo już średnie pokolenie (i starsze – moje) ma interes w antyrozwojowej redystrybucji, a emeryci – wręcz – w nieuchronnym wzroście podatków. To uderzy w tych, którzy dopiero chcą wejść na rynek pracy – w ludzi młodych. Oraz w długofalowy interes Polski. Nieuchronnie ją zdegraduje, hamując rozwój gospodarczy, wymuszając emigrację i tworząc enklawy przywilejów związanych z władzą.
Minister Rostowski uległ Tuskowi: nie przeprowadzono konsekwentnej likwidacji przywilejów emerytalnych. Nie zreformowano KRUS-u przez wydzielenie wysokotowarowych (a więc – zamożnych ) gospodarstw.
Dopłaty do KRUS to tyle, ile do systemu OFE-ZUS. Ale te ostatnie powoli by wygasały (wraz ze zmniejszaniem się ludzi w systemie ZUS-u). A dopływ środków na inwestycje (via giełda gdzie OFE są głównym graczem) by wzrastał. KRUS to system nastawiony na przetrwanie na niskim poziomie. Hamuje scalanie gruntów, unieruchamia siłę roboczą, nie zachęca do tworzenia na wsi nowoczesnych form współpracy produkcyjnej.
Nie atakuję Rostowskiego za budżet. Jego – wykalkulowany – optymizm był częścią gry o korzystną sprzedaż obligacji. Odejście od progów oszczędnościowych (z pozostawieniem tego w konstytucji) też nie jest takie groźne. Bo wchodzi w życie tzw. reguła wydatkowa, zdecentralizowana, i – mam nadzieję - bardziej elastycznie broniąca dyscypliny finansów publicznych.
Żal mi tylko, że polityczny oportunizm Tuska (i – zapewne – Bieleckiego) prowadzi do polityki doraźnych półśrodków. Rostowski płaci za to swoim autorytetem. Tylko partia młodych ludzi mogłaby to zmienić!
Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.PL