Jadwiga Staniszkis: nowa Zimna Wojna między Rosją a USA?
Nowa Zimna Wojna między między Rosją a USA? Raczej nie. Ale, na wszelki wypadek, warto przypomnieć kilka podstawowych charakterystyk tamtego okresu - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski.
Po pierwsze – zimna wojna to także okres zimnej kooperacji, z przewidywalnymi regułami gry, opartymi na doktrynie „odstraszania” i równowagi sił. Ostatnia faza, określana mianem „gorącej końcówki zimnej wojny” (1978-1984) łączyła się z przekonaniem obu stron, że te reguły są łamane. Moskwa, błędnie interpretując dywagacje amerykańskiego sekretarza obrony o technicznej możliwości „lokalnej wojny atomowej” uważała, że Zachód przygotowuje taki manewr.
Sztab marszałka Ogarkowa opracował więc plan „obrony przez atak”, z konwencjonalną operacją w Europie. Waszyngton, mimo posiadanych informacji, nie mógł długo uwierzyć w realność tych planów (patrz choćby postawa sekretarza stanu Vance'a). Nie rozumiano w jak złej sytuacji ekonomicznej był ZSSR (co oznaczało "teraz albo nigdy") i nie wierzono że wojskowi są w stanie dopuścić tak nieprawdopodobnie duże straty wśród cywilów. Nie doceniono też (aż do 1984 roku) podziałów między elitą polityczną a wojskową w ZSSR. A także między dowództwem Paktu Warszawskiego a sztabem generalnym Armii Czerwonej.
W grudniu 1981 roku mało nie doszło do tragedii, bo dowództwo NATO nie było pewne, czy chodzi o lokalną operację (stan wojenny w Polsce), czy - początek realizacji planu Ogarkowa. Był to, dodatkowo, okres zmiany warty w Białym Domu. I informacje (m.in. z Polski) próbujące wyjaśnić iż stan wojenny ma utrudnić plany Ogarkowa, nie dotarły.
Powyższe pokazuje – że nie tyle same informacje, ile – ich dotarcie we właściwy punkt systemu decyzji, i – inteligentna interpretacja są decydujące.
Po drugie – efektem Zimnej Wojny było dyscyplinowanie obu obozów. Europa potrzebowała parasola USA. Europa Środkowa była kontrolowana jak koszary. Wszystkie lokalne wyłomy (oficerowie w Czechosłowacji w 1968 r. postulujący wystąpienie z Paktu Warszawskiego w związku z jego nuklearyzacją, czy Gomułka w 1970 r. – usiłujący – wbrew Moskwie – podpisać układ pokojowy z Niemcami) były natychmiast karane. Często z użyciem agentury wewnętrznej.
Po trzecie – kluczowa jest głęboka wiedza. A politycy rzadko ją posiadają. Gdy więc dziś obserwujemy w Egipcie „korektę rewolucji”, to warto przypomnieć, że już w czasie egipskiej wiosny wojskowi, rozwiązując parlament, chcieli powierzyć pisanie nowej konstytucji Państwowej Islamskiej Radzie Legislacyjnej (podobnej do tej, jaka działa w Maroku, gdzie partie wyznaniowe są zakazane).
Chodziło o uniknięcie partyjnej „polityki tożsamości” i nasilającego się fundamentalizmu. Bo Państwowa Rada (w Egipcie powołana jeszcze w czasach XIX-wiecznych rządów Alego) ma za zadanie godzenie różnych nurtów Islamu.
Ale UE i USA zaczęły krzyczeć: gdzie demokracja? Partie? Parlament? I mieliśmy to co mieliśmy. I teraz – obserwujemy powrót do punktu wyjścia.
Po czwarte – relacje między Putinem a Obamą są trudne („brak kurtuazji” jak mówi Obama) bo były KGB-wiec nigdy nie dogada się z – byłym – idealistą. Szczególnie, gdy wie że nie kontroluje on do końca sytuacji. I vice versa.
Podsumowując: nie wierzę w elektroniczny nasłuch i wszechmoc służb. A raczej – nie wierzę w racjonalność decyzji podejmowanych w oparciu o strzępy zdań. I w służbach silnych operacyjnie. Ale – słabych strategicznie. I nie posiadających dostatecznej wiedzy o obszarach o których losie decydują. Obserwowana prywatyzacja sił specjalnych jeszcze to pogłębia! Bo nastawia na zysk i krótki horyzont czasowy. A brawura zastępuje wiedzę. Bo kluczowe dla racjonalnego działania jest – przede wszystkim – odtworzenie sposobu rozumowania przeciwnika (w tym - co dla niego jest „kosztem”), oraz – struktur podejmowania decyzji w jego obozie. Przykładowo Rosjanie do dziś nie rozumieją ograniczeń demokracji. I biorą je za złą wolę.
Specjalnie dla WP.PL prof. Jadwiga Staniszkis