Jadwiga Staniszkis: minister Kudrycka chce zniszczyć etos wiedzy humanistycznej
To uniwersytety a nie - obecne partie polityczne, są nadzieją Polski. Mimo że minister Kudrycka robi dużo, żeby ów etos bezinteresownej ("nieużytecznej") wiedzy humanistycznej zniszczyć! - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis.
W czasie konferencji zorganizowanej przez wrocławski IPN jeden z referentów przytoczył cytat z podania funkcjonariusza, który odsunięty od służby w ramach destalinizacji, prosił w latach 60. o ponowne przyjęcie do SB. Argumentując, że już się "zregenerował". Ten zwrot przypomniał mi się w czasie pobytu w Rzeszowie kilka dni temu na zaproszenie miejscowego uniwersytetu i IPN-u, z wykładem "Geopolityczny kontekst stanu wojennego".
Gmaszysko Urzędu Wojewódzkiego jak bloki MDM-u postawione jeden na drugim i uformowane w kwadrat. Jak twierdza. W województwie - jeden z najwyższych w Polsce wskaźników ciągłości władzy: ok. 30 proc. ma koligacje rodzinne z aparatem z czasów komunizmu. A równocześnie - coś pociągającego i odświeżającego. To uniwersytet i formująca się wokół niego młoda, inteligencka otoczka produkowana przez humanistyczne wydziały uczelni. Mimo presji min. Kudryckiej na "umiejętności" i oddzielenie humanistyki od nauk społecznych, tu ten związek wciąż istnieje.
I widać jak w tym regionie, posiadającym wcześniej wyłącznie wysoko kwalifikowaną kadrę techniczną i - aparat władzy - uniwersytet tworzy nową jakość. Inteligenckość to dla mnie bezinteresowne śledzenie toku własnego myślenia, rozpoznawanie granic i zderzenia struktur rozumowania. Oraz - nieredukowalnej złożoności etnicznej i kulturowej (i tragicznej często historii tego regionu), - co robią w swoich publikacjach zapaleńcy z miejscowego IPN-u. To obowiązek pamięci i pilnowanie standardów.
W kilkusetosobowej auli uniwersytetu wyczuwałam - poprzez sposób reagowania na moje wywody, ten właśnie klimat, który jest efektem poważnego traktowania idei. Inaczej - efektem etosu który historycznie tworzyły uniwersytety.
To rodzi nadzieję. Nie ma tu miejsca na żarliwe lub - cyniczne (lecz zawsze - podszyte chęcią awansu) prostactwo. Jest za to coś, co ten biedny w sumie region (bez skrajnego ubóstwa ale i - bez widocznego bogactwa) nobilituje. I czego nie wyczuwa się już często w starych ośrodkach naukowych.
Kiedyś taką rolę kulturotwórczą na Podkarpaciu pełniły dwory, kościoły, synagogi. I ulokowanie w pół drogi między Krakowem a Lwowem.
W komunizmie to był przemysł (kontynuujący projekty z II RP - chemia i lotnictwo), biblioteki, domy kultury. Potem - pokomunistyczna pustynia kulturalna i marne lokalne "wyższe" uczelnie. A teraz jest nowy uniwersytet z rektorem, który był uczniem księdza Tischnera. I coś zupełnie tu nowego: zobowiązanie (także wobec siebie) wynikające z wiedzy i pamięci.
To uniwersytety a nie - obecne partie polityczne, są nadzieją Polski. Mimo, że min. Kudrycka robi dużo, żeby ów etos bezinteresownej ("nieużytecznej") wiedzy humanistycznej zniszczyć!
Specjalnie dla Wirtualnej Polski Jadwiga Staniszkis