Jadwiga Staniszkis dla WP.PL: tak Kaczyński mógłby porwać młode pokolenie
Premier Tusk w swoim wywiadzie dla "Polityki", nazywa "porządkiem" to, co nawet Komisja Europejska określa mianem stagnacyjnej równowagi na niskim poziomie. Poziomie poniżej możliwości Polski, nie rokującym trwałego rozwoju w przyszłości. Bo nie tworzącym nisz które mogłyby stać się sprężynami gospodarki.
06.06.2013 | aktual.: 06.06.2013 17:48
Oczekiwanie premiera że taką sprężyną może być w przyszłości przystąpienie do strefy euro są złudne. Bo o inwestycjach zagranicznych decydują nie tylko niższe koszty transakcyjne, ale - spodziewany popyt (czyli głębokość i energia rynku) i poziom pracowników. A drastyczne obniżenie poziomu edukacji (po kolejnych reformach) i niskie dochody pracujących (na co zwraca uwagę KE) wyduszają dynamikę rynku.
Jeżeli dla Tuska "porządkiem" jest rosnąca w sposób alarmujący, przestępczość w białych rękawiczkach (ok. 30 mld rocznie samej luki w niezapłaconym VAT, co - wyegzekwowane - mogłoby postawić na nogi zamierającą polską naukę) to można tylko pogratulować rozeznania.
Polsce potrzebny jest zryw w sferze programowej. I pilne, z wykorzystaniem najlepszych fachowców, sformułowanie strategii rozwoju. PO tego nie ma. PiS też jest zbyt ogólnikowy i zachowawczy.
Rozumiem rozgoryczenie Wiplera. To jeden z tych młodych polityków prawicy którzy przyszli do sejmu z określoną wizją i dorobkiem. A nie - jak wielu - nosząc przez lata teczkę za kimś z partyjnego aparatu.
Prezes Kaczyński mógłby porwać młode i średnie pokolenie, rozczarowane miałkością PO, tylko gdyby konsekwentnie postawił na takich właśnie ludzi. Gdyby pokazał że w jego, ewentualnym, przyszłym rządzie ministrami będą wyłącznie ci, co - w nowoczesny sposób - wyprowadzą Polskę z obecnej zapaści. Bo mają wizję, doświadczenie i - kompetencje.
W polityce zagranicznej będą wiedzieli jak zachować i wzmocnić podmiotowość Polski (polityczną, gospodarczą i społeczną) w zjednoczonej Europie. Pamiętając, że to już coś innego, niż tradycyjna, XIX wieczna "suwerenność" rozumiana jako wyłączność decydowania o sobie.
Sprawiedliwość będą rozumieli jako wyrównywanie szans, a nie - równe dzielenie biedy (dziś profesor PAN w humanistyce zarabia miesięcznie 2 płace minimalne, na rękę 2600 zł). Będą zdecydowani w walce z korupcją. M.in. likwidując luki tworzone przez złe prawo (np. w zamówieniach publicznych). Uszczelnią system podatkowy - co zastąpi obecne ciągłe podnoszenie podatków.
W administracji zatrudnią specjalistów od zarządzania publicznego (wykształciliśmy takich setki w nowej Polsce i są bezrobotni) zamiast partyjniackich protegowanych.
I - przede wszystkim - dokonają przeglądu gospodarczych atutów Polski - i zaprojektują wieloletnią strategię ekonomiczną. Nie - centralizację i etatyzm, ale wspomaganie rozwoju przez instytucje i prawo. Czyli nowoczesną wersję "państwa rozwojowego" na którym wyrosły potęgi gospodarcze Azji.
Po prawej stronie są wciąż ludzie do tego zdolni: nie wymieniam nazwisk żeby im nie zaszkodzić. Ale to nie oni wyznaczają kierunek PiS-u bo prezes Kaczyński wciąż ma sentyment do starej gwardii. I jest jej zakładnikiem. Jeśli się to nie zmieni, będziemy tkwili w obecnej, zgniłej, demoralizującej stagnacji.
Dużo jeżdżę po Polsce. Czytam prasę regionalną. Widzę jak, po cichu, ekipa Tuska przygotowuje grunt pod bezpośrednie wybory przewodniczącego partii. Polityka insynuacji (np. chwalenie że ktoś uratował klub piłkarski, a ktoś inny - Gowin - w swoim rodzinnym Jaśle obronił w młodości strzał egzekwowany przez Grzegorza Lato). A obok - inny artykuł - że w mieście X (teren jednego z konkurentów Tuska) jakaś firma użyteczności publicznej wspomogła klub piłkarski, choć nie odprowadziła należnych zysków do kasy miasta. Dwa niezależne artykuły. Ale przez kontekst - razem tworzą wrażenie politycznej insynuacji. Można by odkryć, kto w tym regionie ma wpływ na media, ale ja też boję się procesu. Tak niszczono ludzi w późnym komunizmie. Plotki, sugestie, wzmocnione przez "opiniotwórcze" środowiska.
"Ja albo chaos" - jako główne hasło Tuska, to już znamy. Strach w upartyjnionym, do spodu, państwie - także. Ale wciąż trafiam na coś co mnie zadziwia. I przeraża.
Paradoksalnie, zapowiadany przez Tuska w "Polityce" zwrot na lewo zaszkodzi i PO i SLD. Równocześnie jednak PiS ma małe szanse na przejęcie odpływających od PO wyborców. Chyba że na zbliżającym się Kongresie PiS-u prezes Kaczyński ogłosi - rzutem na taśmę - że zakłada Federację Konserwatywno-Liberalną. I zaprosi wszystkich, od Wiplera do SP i PJN, którym bliskie są trzy hasła:
- Podmiotowość polska w Europie,
- Liberalizm dla rozwoju, z podkreśleniem że hasła sprawiedliwości to nie populizm ale walka o efektywność, bo niskie dochody i nierówności wygaszają energię rynku, a deregulacja - obniżając ceny i wymuszając konkurencję - to wymierna korzyść dla wszystkich,
- konserwatyzm w sferze wartości, czyli szacunek dla wszystkiego co ukonstytuowało nas we wspólnotę, dla pamięci i tożsamości historycznej.
Jadwiga Staniszkis dla WP.PL