Jackson używał fałszywych nazwisk, żeby kupić narkotyki
Chociaż władze wciąż nie podają przyczyn śmierci Michaela Jacksona, mnożą się dowody, że w decydujący sposób przyczyniły się do niej narkotyki, które król popu zażywał w ostatnich latach. Telewizja Fox News podała, że Jackson używał fałszywych nazwisk, jak Jack London, w celu zakupu leków w dawkach przekraczających przepisane mu w receptach.
Jeden z jego bliskich współpracowników ujawnił, że Jackson próbował renegocjować warunki kontraktu zawartego z organizującą występy firmą AEG, aby znacznie zmniejszyć liczbę koncertów, których zaplanowano 50.
Sugerował on, podobnie jak inni, że król popu nie czuł się na siłach, aby dać aż tyle występów, i próbował wzmocnić swoją formę zażywając środki farmakologiczne.
Współpracownicy Jacksona ostrzegali go jednak, że jeśli wycofa się z pierwotnych warunków kontraktu, nie będzie w stanie spłacić swoich długów, szacowanych na 500 milionów dolarów.
Jak wiele gwiazd, które także zmarły po przedawkowaniu narkotyków lub leków - jak Heath Ledger, River Phoenix czy Janis Joplin - Jackson sądził podobno, że przy pomocy lekarzy potrafi zachować kontrolę nad wspomaganiem się lekami.
Policja w Los Angeles, a także federalna Agencja Kontroli Żywności i Leków (DEA) prowadzą śledztwo w celu wyjaśnienia roli lekarzy Jacksona w pogłębieniu jego uzależnienia. Jeden z nich to dr Conrad Murray, kardiolog, który był obecny przy jego śmierci i próbował go reanimować.
Według nieoficjalnych informacji, piosenkarz zmarł po wstrzyknięciu demerolu, potężnego środka znieczulającego, podobnego do morfiny.
Psycholog Jacksona, Uri Geller, powiedział agencji AP, że próbował przekonać go, by odstawił narkotyki, ale inni z jego otoczenia nadal mu je dostarczali.
Tomasz Zalewski