Jacek Żakowski o inauguracji Sejmu: Kopacz strzela samobója, świetne zagrania Dudy i Morawieckiego
- Nie wiem, dlaczego musiała to zrobić, ale wiem, że eliminacje do wyborów parlamentarnych w 2019 roku Ewa Kopacz rozpoczęła od strzelenia spektakularnego, w żaden sposób niewymuszonego, samobója – pisze Jacek Żakowski w felietonie dla Wirtualnej Polski. Publicysta komentuje pierwsze obrady Sejmu, krytykuje wystąpienie Ewy Kopacz oraz chwali przemówienia Andrzeja Dudy i Kornela Morawieckiego. Żakowski uważa jednak, że to wszystko źle nam wróży na przyszłość. Dlaczego?
Jeżeli PiS będzie przez cztery lata taki, jak prezydent Andrzej Duda na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu, Kukiz'15 jak Kornel Morawiecki w roli marszałka seniora, a PO jak Ewa Kopacz składająca dymisję w Sejmie, to w następnym Sejmie nie będzie Platformy, a Jarosław Kaczyński będzie walczył o władzę z Pawłem Kukizem. Ale będzie inaczej.
Nie wiem, dlaczego musiała to zrobić, ale wiem, że eliminacje do wyborów parlamentarnych 2019 r. Ewa Kopacz rozpoczęła od strzelenia spektakularnego, w żaden sposób niewymuszonego, samobója. Po spokojnym wystąpieniu prezydenta Dudy dziękującego wszystkim wyborcom za udział w wyborach i apelującego do parlamentarzystów o spokój; po rewelacyjnej mowie Kornela Morawieckiego, który kolegom posłom przypomniał fundamenty liberalno-demokratycznych politycznych wartości i zobowiązań, jakie ciążą na posłach wybranych przez obywateli dużego europejskiego kraju w XXI w., słowa Ewy Kopacz zabrzmiały, jak zły sen przypominający najgorsze chwile wojny polsko-polskiej od lat toczonej przez PiS i PO. Jeszcze raz mieliśmy więc okazję przekonać się, że PO przegrała te wybory nie dlatego, że popełniła jakieś zasadnicze błędy w zarządzaniu państwem, co szło jej ogólnie dobrze, ale dlatego, że jej najważniejsi liderzy z panią premier na czele, stracili polityczny słuch, poczucie rytmu i wyczucie chwili.
Nie mam zamiaru udawać zwolennika PiS. Jestem przekonany, że rząd, w którym kluczowe resorty objęli Antoni Macierewicz i Zbigniew Ziobro, przyniesie Polsce zdecydowanie więcej szkód niż pożytku. Obawiam się, że skala tych szkód może być gigantyczna nie tylko w sferze symbolicznej czy praworządnościowej, ale na dłuższą metę także gospodarczej i cywilizacyjnej. Bo w dłuższym okresie los gospodarki bardziej zależy od tego, co dzieje się w szkołach, mediach, kulturze czy służbie zdrowia niż od działań ministra finansów czy rozwoju.
Jarosław Kaczyński otwarcie zapowiada modernizację techniczną bez zmian kulturowych, a to zawsze była prosta droga do katastrof - od Iranu po Rosję. Współcześni zachodni konserwatyści na ogół to rozumieją. Dlatego m.in. konserwatywny premier Cameron forsuje w brytyjskim parlamencie małżeństwa gejowskie i akceptuje aborcję na życzenie.
Jestem również przekonany, że PiS ze swoim ksenofobicznym tradycjonalizmem zaszkodzi Polsce i uniemożliwi nam zbliżenie się do najbardziej rozwiniętych krajów. Podobnie jak Orban szkodzi Węgrom, a Putin Rosji. Jeśli tylko będę miał okazję, będę - jak dotychczas - wytykał każdą taką budowaną przez PiS-owski rząd przeszkodę na drodze Polski do doganiania Zachodu.
Nie wątpię, niestety, że przez następne lata nie raz będziemy mieli powody, by o tym przypominać i by obserwować, jak Polska pogrąża się w odmętach hamującego rozwój PiS-owskiego tradycjonalizmu. Ale podyktowana przez Andrzeja Dudę i Kornela Morawieckiego atmosfera inauguracji nowej kadencji Sejmu była kompletnie inna. Była to dokładnie taka atmosfera, jaka powinna tego dnia dominować. Nie trzeba było jej psuć przypominając - jak to zademonstrowała premier Kopacz - że codzienność polskiej polityki to raczej atmosfera politycznego magla i partyjnej pyskówki, a nie zbiorowej refleksji i odpowiedzialnej debaty o najważniejszych problemach, przed jakimi jako państwo stajemy.
Dlaczego cała ta sytuacja bardzo źle nam wszystkim wróży? Bo jeśli do szkodliwych, blokujących cywilizacyjny rozwój, tradycjonalistycznych kulturowo i autorytarnych w sferze praworządnościowej rządów dołożymy agresywną, kłótliwą i mało merytoryczną opozycję, której styl ogranicza wiarygodność krytyki, to możemy przez cztery lata stoczyć się w taką sytuację, z której przy choćby najlepszych rządach nie wydźwigniemy się przez wiele kolejnych kadencji. A szansę na dobre rządy (choćby konserwatywne, ale w brytyjskim czy niemieckim sensie) będziemy mieli jeszcze mniejszą niż teraz.
Pewną nadzieją jest jednak personalna zmiana, która zdaje się zachodzić w PO wraz ze zwycięstwem Sławomira Neumanna w wyborach na przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy. Nowy przewodniczący nie jest doświadczonym liderem, ale jest dobrze znany jako lepsza twarz Ministerstwa Zdrowia za trzech kolejnych, wdających się w niepotrzebne konflikty, ministrów. To sugeruje, że także jako szef klubu będzie umiał stworzyć model merytorycznej opozycji, twardej, ale nie kłótliwej. Gdyby PO poszła teraz tą drogą, może w ciągu kadencji zebrać sporo punktów, a PiS może sporo punktów stracić, zwłaszcza, że na pewno nie będzie tak zrównoważony, pozytywnie myślący, konstruktywny i koncyliacyjny jak prezydent Duda na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu. I w drugą stronę: jeśli Kornel Morawiecki jest taki, jak nam się dzisiaj zaprezentował jako marszałek senior, nie umiem sobie wyobrazić, że wytrzyma w jednym klubie z narodowcami.
Właściwie po pierwszym dniu nowej kadencji Sejmu pewne jest tylko jedno. Na następnym posiedzeniu będzie zupełnie inaczej.
Jacek Żakowski dla Wirtualnej Polski