Jacek Socha: kandydat na szefa PKN Orlen nie może być przywieziony w teczce

Minister skarbu powiedział już kilkakrotnie, że to powinno być zgodnie z zasadami ładu korporacyjnego, to znaczy że kandydat nie powinien przywieziony być w teczce. Z tego, co wiadomo, to została powołana w radzie nadzorczej grupa członków tej rady, która wybierze firmę headhunterską, która z kolei przedstawi radzie nadzorczej jakąś liczbę kandydatów. Również akcjonariusze mogą przedstawić taką listę kandydatów - powiedział minister skarbu państwa Jacek Socha w "Sygnałach Dnia".

Sygnały Dnia — W studiu Jacek Socha, minister Skarbu Państwa. Dzień dobry.

Jacek Socha — Witam państwa, dzień dobry.

Sygnały Dnia — Panie ministrze, jakie przychody z prywatyzacji powinny w tym roku zasilić budżet państwa? Jaka to powinna być kwota?

Jacek Socha — Powiem tak, że kwota zależy od możliwości sprzedania akcji PKO BP w III i IV kwartale tego roku, jako że projektów prywatyzacyjnych nie ma zbyt wiele, takich projektów, które by dały istotne wpływy. W tej chwili wykonaliśmy około dwadzieścia kilka procent planu, który wynosi 8 miliardów 835 milionów. Jeżeli dojdzie do publicznej emisji, a moim zdaniem powinno dojść, nie tylko dlatego, że potrzebne są wpływy budżetowe, ale przede wszystkim dlatego, że na rynku papierów wartościowych w tej chwili Otwarte Fundusze Emerytalne potrzebują dużej spółki, która jest związana z polską gospodarką. To są przecież w przyszłości przychody emerytów. Trzeba o tym pamiętać.

Sygnały Dnia — Wartości PKO BP oblicza pan na ile mniej więcej? Jeśliby wszystko dobrze poszło.

Jacek Socha — Trudno powiedzieć, bo to zależy od sytuacji rynkowej. Natomiast trzeba patrzeć na to, że jest to kwota od około 5 do 6 miliardów złotych za ten pakiet trzydziestoprocentowy w zależności od wyceny rynkowej, tak że PKO to będzie mniej więcej 15 a 20 miliardów złotych.

Sygnały Dnia — A swoją drogą ciekawe, czym kierują się ci, którzy ustalają wpływy do budżetu państwa z tytułu prywatyzacji, rok wcześniej wpisując to do budżetu państwa?

Jacek Socha — To prawda, że trzeba dokładniej planować. Nie wiem, czy takie planowanie było wcześniej robione, w każdym bądź razie za wykonanie budżetu 2003 Najwyższa Izba Kontroli oceniła to źle. A z drugiej strony słyszę na komisjach sejmowych, że wykonanie budżetu jest z części prywatyzacyjnej znowu nie aż takie ważne, ponieważ to zależy od sytuacji rynkowej. Więc mamy tutaj dysonans. Z jednej strony są negatywne oceny NIK za nie wykonanie budżetu, przecież trzeba wykonywać ustawy budżetowe, a z drugiej strony się mówi, że prywatyzacja powinna iść innym tempem i nie być powiązana z potrzebami budżetowymi. Natomiast rzeczywiście wielokrotnie od 2000 roku budżet jest nie wykonywany. Jeżeli sprzeda się w tym roku PKO BP, ale mówię jeszcze raz, że to nie jest tylko i wyłącznie spojrzenie budżetowe, to jest również patrzenie na rynek. Moim zdaniem co roku minister skarbu w najbliższych latach na potrzeby Otwartych Funduszy Emerytalnych powinien sprzedawać spółki, które w okolicach 2,5–3 miliardów mogłyby
być nabywane przez Otwarte Fundusze Emerytalne. To gwarantuje w moim przekonaniu właściwą strukturę aktywów OFE. Bo jeżeli nie, no to mają zbyt wąskie pole do inwestycji na giełdzie w Warszawie i to mogłoby rodzić poważne problemy.

Sygnały Dnia — Pan wspomniał o Najwyższej Izbie Kontroli, która stwierdziła, że Ministerstwo Skarbu źle sprzedaje państwowe przedsiębiorstwa. Co znaczy „źle sprzedaje”? Jak rozumiem, za tanio pewnie.

Jacek Socha — Nie wiem akurat w tym ogólnym sformułowaniu, co NIK miał na myśli. Myślę, że to by chodziło bardziej o to, że nie wykonany został budżet ubiegłoroczny. Są prowadzone kontrole NIK w ministerstwie. Uważam, że bardzo dobrze, że one są. W tej chwili jest równolegle osiem kontroli. Ministerstwo Skarbu powinno być pod lupą, czy przypadkiem czegoś złego nie robi. Ale co oznacza to określenie? Moim zdaniem jest to sformułowanie ogólne.

Sygnały Dnia — Czy to prawda, że Ministerstwo chce przygotować zmiany w kodeksie spółek handlowych, które mają dać Skarbowi Państwa dodatkowe uprawnienia, gdy będzie prywatyzowana spółka o szczególnym miejscu w naszej gospodarce?

Jacek Socha — Tak, w tej chwili przygotowujemy zmiany kodeksu spółek handlowych w takiej części, która by na wzór przykładu belgijskiego, który z kolei jest zaakceptowany przez Unię Europejską, dawał możliwość Radzie Ministrów do wydania rozporządzenia. I to rozporządzenie określi, jakie są uprawnienia dodatkowe Skarbu Państwa w spółkach o strategicznym znaczeniu. Tak że to nie było zrobione i dlatego było zawsze bardzo dużo emocji wokół spółek, takich jak Orlen czy też inne, przy prywatyzacji, żeby to napięcie obniżyć i rzeczywiście zabezpieczyć interesy państwa, bo trzeba o tym, oczywiście, mówić i pamiętać, bo są to spółki o ważnym znaczeniu. Takie rozporządzenie pozwoli pozostawić dodatkowe uprawnienia Skarbowi Państwa.

Sygnały Dnia — Jest coś takiego, jak tzw. „złota akcja”, co ma umożliwić kontrolowanie spółki przez państwo. Czy to będzie jeszcze obowiązywało, czy to już przejdzie do historii?

Jacek Socha — „Złota akcja” jest nieakceptowana przez Unię Europejską, to znaczy że mając jedną akcję, można decydować w bardzo istotny sposób o losach spółki. Natomiast można wprowadzić inne mechanizmy, osoby, które mają prawo do interwencji, mają prawo obserwacji, prawa zapisane w statucie co do sposobu funkcjonowania spółki, jej charakteru i tak dalej. Tak że jest tutaj całkiem długa lista możliwości. Ale takiej „złotej akcji”, że się ma jedną akcję, która zezwala na bardzo daleko idącą ingerencję w spółkę, to na to Unia nie pozwala.

Sygnały Dnia — Pan powiedział o Orlenie, panie ministrze. Jutro ma się zebrać po raz pierwszy Sejmowa Komisja Śledcza, która ma się zająć sprawami wokół Orlenu i samego Orlenu. Pan, zdaje się, jest w ogóle przeciwny powoływaniu Komisji Śledczej, która Orlenem miałaby się zająć.

Jacek Socha — Nie, tak nigdy nie powiedziałem, że jestem przeciwny...

Sygnały Dnia — Ale jest okazja. Jeśli jest pan przeciwny, proszę powiedzieć.

Jacek Socha — Nie, nie, przeciwny nie jestem. Wydaje mi się, że tu jest sprawa jasna, że sprawdzenie tego, co budzi wątpliwości, powinno mieć miejsce. To jest kwestia tylko taka, jak dalece będziemy wchodzili w sprawy dotyczące spółki i ile będzie ocen politycznych, a ile będzie działań mających na celu znalezienie określonych faktów i oceny tych faktów. Wydaje mi się, że jeżeli będzie praca taka, że to będzie oparte na faktach, a nie na domniemaniach i tworzeniu pewnych wizji, no to wtedy rzeczywiście będzie można zobaczyć, jak w ostatnich latach funkcjonowała największa spółka na giełdzie.

Sygnały Dnia — Podobno niektórzy z członków Komisji mają niewielką wiedzę na temat wartości spółki, o której mają rozmawiać podczas prac w Komisji. To może też jakiś znak...

Jacek Socha — Myślę, że członkowie Komisji powinni nie tylko znać, jaka jest cena Orlenu na giełdzie, bo to jest, oczywiście, bardzo proste, łatwo można sprawdzić. Powinni również zapoznać się z tym, jak w pewnym zakresie funkcjonuje rynek papierów wartościowych (jest to spółka publiczna), co można powiedzieć, a czego się nie powinno powiedzieć publiczne. W Komisji Papierów Wartościowych i giełdzie zawsze pilnowaliśmy tego, że wszelkie informacje, które są przekazywane na rynek muszą być przekazywane w trybie raportów bieżących. Nawet konferencje prasowe, nawet spotkania w radiu w tak szerokim zakresie działania, jak Jedynka, to nie jest publiczne przekazywanie informacji, raport bieżący w trybie emitent. Tak że członkowie Komisji będą musieli uważać, aby nie mówić rzeczy, które są publicznie nieznane i nie znajdowały się w raportach, bo to łamałoby zasady publicznego obrotu papierami wartościowymi.

Sygnały Dnia — A czy prace samej Komisji mogą mieć wpływ na wartość spółki?

Jacek Socha — Nie sądzę, żeby to miało istotny wpływ. Natomiast myślę, że może przejść do historii taka konotacja, że nazwa tej spółki będzie się kojarzyła źle i to będzie musiała później spółka odrobić.

Sygnały Dnia — Albo zmienić nazwę.

Jacek Socha — Nie sądzę.

Sygnały Dnia — Kto będzie nowy szefem Orlenu? Jaki wpływ na to ma minister skarbu?

Jacek Socha — Minister skarbu powiedział już kilkakrotnie, że to powinno być zgodnie z zasadami ładu korporacyjnego, to znaczy że kandydat nie powinien przywieziony być w teczce. Z tego, co wiadomo, to została powołana w radzie nadzorczej grupa członków tej rady, która wybierze firmę headhunterską, która z kolei przedstawi radzie nadzorczej jakąś liczbę kandydatów. Również akcjonariusze mogą przedstawić taką listę kandydatów. A następnie Rada Nadzorcza, rozumiem, że przyglądając dokumenty, analizując prace, doświadczenie, możliwości działania, rozmowy z kandydatami, przeprowadzi weryfikację i wybierze kandydata. Tak że jest duża szansa, że to będzie taki wzorcowy przykład powołania prezesa zarządu, który powinien dobrać sobie później inne osoby do zarządu. I jeżeli to by stało się swego rodzaju normą w istotnych spółkach giełdowych, to bym był z tego bardzo zadowolony.

Sygnały Dnia — A do kiedy musi być wybrany nowy prezes zarządu Orlenu?

Jacek Socha — Nie ma terminu. Zdaje się z tego, co było wiadomo, na posiedzeniu rady nadzorczej, to do końca lipca, tak że jest jeszcze trochę czasu, aby przeprowadzić całą weryfikację. Z punktu widzenia interesu spółki ja bym powiedział tak: im szybciej, tym lepiej, ponieważ istnieje cały rozbudowany proces inwestycyjny w spółce, trzeba budować nowe stacje i tak dalej, działania, a lato mija, w związku z czym ten okres dla Orlenu, który jest bardzo ważny, bo buduje przyszłość spółki. Im szybciej będzie nowa ekipa z prezesem działać, tym lepiej.

Sygnały Dnia — Przydałby się nowy prezes, bo podobno jeden z akcjonariuszy, Jan Kulczyk, chce wprowadzić nową strukturę organizacyjną do Orlenu, coś, co ma się nazywać „radą dyrektorów” i byłoby czymś pomiędzy radą nadzorczą a zarządem spółki. Słyszał pan o takim pomyśle?

Jacek Socha — Tak, słyszałem, oczywiście, ponieważ jest to jeden ze sposobów funkcjonowania spółek w systemie przede wszystkim anglosaskim, gdzie mamy do czynienia z tzw. dyrektorami wykonawczymi i tymi, którzy nie są wykonawczymi w radzie, w zarządzie. To oznacza, że jest grupa osób pracująca, będąca w zarządzie, ale ona przede wszystkim przedstawia wizję, rozwój, analizuje sytuację. Natomiast są menadżerowie, którzy zajmują się bezpośrednio spółką. W polskim systemie najczęściej jest tak, że prezes zarządu jest jednocześnie tym, który kreuje wizerunek i strategię, a jednocześnie zarządza spółką. I można powiedzieć, że w niektórych sytuacjach jest to zbyt duże obciążenie dla jednego człowieka.

Sygnały Dnia — I jeszcze jedna kwestia, panie ministrze: PKO BP ma być prywatyzowane, Orlen ma Komisję Śledczą. A co słychać w PZU? Ostatnio jakoś cicho wokół tej firmy.

Jacek Socha — Ja się wypowiedziałem, iż mamy do czynienia z taką specyficzną formą blokady — z jednej strony jest podpisana umowa, o której rozmawiać trudno z akcjonariuszem tej spółki (mówię o Eureko) z tego względu, że chęć wypełnienia tej umowy i wprowadzenia spółki na giełdę, ewentualnie objęcie dodatkowych udziałów przez Euroko jest blokowane przez samo Eureko tym postępowaniem arbitrażowym. Ryzyko publicznej oferty PZU jest tak duże, że dopóty, dopóki trwa ten spór arbitrażowy, w moim przekonaniu żaden minister skarbu nie podejmie decyzji wprowadzenia spółki na giełdę, ponieważ wycena na rynku byłaby stanowczo za niska. I dlatego dopóty, dopóki ten spór się nie skończy (w moim przekonaniu najlepiej, żeby się skończył polubownie), to wówczas nie ma możliwości upublicznienia PZU. Ze szkodą dla samej spółki, dla rynku kapitałowego i dla Otwartych Funduszy Emerytalnych.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)