Jacek Piechota: J&S w żaden sposób nie grozi polskiemu rynkowi

Wszyscy ci, którzy mówią o zagrożeniu ze strony J&S, o przejęciu kontroli nad polskim rynkiem, nie bardzo wiedzą, o czym mówią. Co to jest wpływ na poziomie 3% w akcjonariacie, to nie ma znaczenia - powiedział Jacek Piechota, wiceminister gospodarki i pracy, gość "Poranka w radiu TOK FM".

Janina Paradowska:Porozmawiajmy troszkę o ostatniej wizycie gospodarczej w Moskwie. Był pan tam razem z premierem Hausnerem, atmosfera stosunków gospodarczych z Rosją zdecydowanie się pogarsza, każda inwestycja w Polsce traktowana jest jako podejrzana, ciągle słyszymy o agentach, czemu ta wizyta służyła?

Jacek Piechota:Ta wizyta służyła wymianie poglądów najistotniejszych dla nas, dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. Wyjaśnienia stanowisk obu stron w kwestiach dotyczących planowanej inwestycji Jamału 2, plan drugiej nitki gazociągu łączącego złoża jamalskie z Europą Zachodnia, wyjaśnienie stanowisk w kwestiach rewersu, czyli możliwości odbierania gazu z systemu gazowego niemieckiego w stronę polską, możliwość przesyłu gazu w drugą stronę tym że istniejącym gazociągiem jamalskim, kwestie dotyczące współpracy polskiej firmy PGNiG z Gazpromem.

Janina Paradowska:To może po kolei, co z tą drugą nitka gazociągu?

Jacek Piechota:Było to dobre spotkanie, merytoryczne, w atmosferze racjonalnej, były to rozmowy gospodarcze a nie polityczne, strony wymieniły poglądy. Strona rosyjska jednoznacznie potwierdziła to co do naszych polityków trudno dociera, że kwestia budowy Jamału 2 to nie kwestia polityczna ale kwestia ekonomicznego uzasadniona. Po pierwsze możliwość pozyskania odbiorców po stronie zachodniej, trzeba mieć komu przesyłać gaz.

Janina Paradowska:Czyli jedna nitka na razie wystarcza?

Jacek Piechota:Wystarcza, dla strony rosyjskiej priorytetem jest osiągnięcie pełnych mocy przesyłowych pierwszej nitki. Nie oddano jeszcze do użytku wszystkich kompresorni, nie uzyskano jeszcze pełnych mocy przesyłowych na poziomie 31, 32 miliardów metrów sześciennych gazu, to ma być osiągnięte w 2005 roku. Niestety spór między Gazpromem a PGNiG o wzajemne rozliczenie trwał wiele lat i ta inwestycja nie została zrealizowana zgodnie z wcześniejszym harmonogramem. Natomiast decyzje, co do Jamału 2 to kwestie ekonomii, kwestie racjonalności tej decyzji, odbiorcy, koszty przesyłu przez Polskę, strona rosyjska podnosiła kwestie naszego prawa energetycznego, polityki taryfowej, tutaj w związku za wdrażaniem prawa unijnego sytuacja taryfowa nam się poprawia i to wreszcie kwestia studium wykonalności, opłacalności każdego możliwego przebiegu tego połączenia gazowego, takie studium wykonalności PGNiG będzie realizował, uzyskaliśmy decyzję komisji europejskiej o dofinansowaniu takiego studium, PGNIG będzie
analizował ewentualne koszty inwestycji przebiegającej trasy Jamału 2 lub trasy Amber, poprzez państwa nadbałtyckie, inna firma będzie realizowała studium wykonalności przebiegu północnego, czyli na dnie morza Bałtyckiego i strona rosyjska jednoznacznie to podkreśliła. Decyzje nie zapadły żadne, natomiast rachunek ekonomiczny, możliwości odbioru gazu, to wszystko decyduje o tum jakie decyzje będą podejmowane.

Janina Paradowska:Od czasu doświadczenie z Białorusią jesteśmy bardzo uczuleni na zakręcanie kurka gazowego i cały czas wisi ta sprawa połączenie Polski z gazem z Europy, który jest w części rosyjski ale jest mieszanką, czyli słynny Bernau-Szczecin. Pan Gudzowaty mówi, że nie rozumie, dlaczego od tak długiego czasu nie może zrealizować tego przedsięwzięcia a w tej chwili mówi, że rząd spróbował wypchnąć go z tego całego przedsięwzięcia.

Jacek Piechota:Po sytuacji białoruskiej wyciągnęliśmy jeden wniosek, co do kwestii jak można najszybciej zapewnić Polsce bezpieczeństwo. I to jest drugi temat naszych rozmów z Rosjanami. Najszybciej można zapewnić bezpieczeństwo tworząc warunki technicznie kontraktowe do przesyłu gazu tym samym istniejącym gazociągiem, beż żadnej inwestycji. Tworząc warunki do przesyłu gazu istniejącym gazociągiem, ale w drugą stronę i to jest ten rewers. I w tym względzie uzyskaliśmy pełną akceptację strony Rosyjskiej. PGNIG ma już podpisaną część umów z Gazpromem, pozostała kwestia podpisanie umów z Gaz exportem i to zabezpiecza nas na sytuacje awaryjne. Nie musi to być przykręcenie w związku ze sporem z białoruskim odbiorcą, to może być najnormalniejsza techniczna awaria. Rewers zabezpiecza nas przed tego typu wypadkami. Problem nie jest polityczny, jest czysto techniczny i gospodarczy. Co do budowy połączeń między systemowych, to między innymi budowa tego połączenia które by miało w Polsce łączyć się pod Szczecinem,
to w przyjętych kierunkach o takiej rozbudowie zdecydowanie mówimy. To nie tylko połączenie z systemem niemieckim pod Berlinem i Szczecinem, ale to połączenie na południu z systemem słowackim i czeskim. Im więcej będzie tych połączeń tym większe będzie bezpieczeństwo.

Janina Paradowska:Jestem zdziwiona kiedy pan mówi, to nie jest sprawa polityczna, to jest sprawa gospodarcza. To stoi z jaskrawą sprzecznością z tym co powtarza były szef wywiadu, pan Siemiątkowski który mówi że zagraża nam imperializm rosyjski, że kiedyś tanki teraz ropa, jak to właściwie jest, co jest prawdą?

Jacek Piechota:W warunkach rozbudzonych emocji, w tej grze politycznej, ja się już boje mówić o gospodarce i o racjonalnym podejściu do problemu. Ja z zażenowaniem słuchałem ministra Siemiątkowskiego i przyjętej przez niego linii obrony, przez atak na imperium rosyjskie. Dowiadywałem się z tej wypowiedzi, że ekspertem nie jest minister gospodarki a szef służb, to jest pomylenie wszystkiego. Pan Siemiątkowski wiedzę o gospodarce, z całym szacunkiem, ma stosunkowo uboższą.

Janina Paradowska:Ale to wywiad ma tę wiedzę.

Jacek Piechota:Skąd?

Janina Paradowska:Nie wiem, pan czytał notatki wywiadu. Jacek Piechota: Wielu funkcjonariuszy tych służb nigdy nie miało doświadczeń gospodarczych, to są doświadczenia, których brakuje wielu menedżerom, wielu zarządzających firmami ma doświadczenia z zupełnie innego systemu gospodarczego. Oni nie uświadamiają sobie co znaczy unijny rynek konkurencji, to jest wiedza która przychodzi opornie. Rolą służb jest ostrzegać przed zagrożeniami a nie ich rolą jest komentować te zagrożenia, to jest pomieszanie pojęć. I mój kolega Zbyszek Siemiątkowski przekroczył zdecydowanie te granice, przyjmując zabójczą filozofie swojej obrony. O jakim zagrożeniu mówimy, skoro ten sam kapitał rosyjski inwestuje w Europie zachodniej, witany jest, nie powiem z otwartymi rękoma, bo to nie jest kwestia emocji, politycznego nastawienia, witany jest normalnie, na normalnych warunkach. Witany jest normalnie tam gdzie państwo jest silne siłą swoich regulacji stanowionego prawa. Funkcjonariusze naszych służb sygnalizują, obserwują ale
nie są od oceny jakie funkcjonują w państwie procedury, nie oni powinni rozstrzygać. Tak sobie żartowaliśmy z premierem Hausnerem, że właściwie jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności za bezpieczeństwo energetyczne państwa, są inni eksperci od gospodarki.

Janina Paradowska:Pojawia się kilka punktów, które są podobno bardzo drażliwe. Pierwszy to Nafto Port, Polska utraciła kontrolę nad Nafto Portem, ponieważ 3% udziałów ma J&S i musimy to odzyskać, bo inaczej nie będzie bezpieczeństwa energetycznego, jak to jest? Czy rzeczywiście Nafto Port gwarantuje nam zabezpieczenie?

Jacek Piechota:Chciałoby się powiedzieć, że ta cała dyskusja ma komediowy charakter, gdyby nie to, że chodzi o państwo. Wszyscy ci, którzy mówią o zagrożeniu, o przejęciu kontroli nad polskim rynkiem, bezpieczeństwem, nie bardzo wiedzą o czym mówią. Co to jest wpływ na poziomie 3% w akcjonariacie, to nie ma znaczenia, taki akcjonariusz nie ma praktycznie żadnego wpływu na funkcjonowanie spółki, po drugie trzeba zapytać się czy gdzieś kiedyś Nafto Port odmówił przesyłania ropy. Czy politycy wiedzą o tego typu transakcjach. Pewnie zaraz padnie odpowiedź że istnieje potencjalne zagrożenie. Trzeba wiedzieć co to jest Nafto Port. Nafto Port to na wydzierżawionym od portu północnego terenie podstawione rury, przepompownie, końcówki wyprowadzone w morze i zatem możliwość przepompowywania ropy z lądu na statek i odwrotnie. Maksymalnie 20 milionów dolarów kosztuje wybudowanie obok terminala który byłby już w całości należącym do skarbu państwa. Formułowanie tezy, że bezpieczeństwo państwa zależy od inwestycji
rzędu 20 milionów dolarów, jest totalnym nieporozumieniem. W UE kwestia nadzory skarbu państwa, nawet w systemach przesyłowych, takich jakiego elementem jest Nafto Port nie jest kwestią podnoszoną, nie jest kwestią na którą państwo chce mieć jakikolwiek wpływ. Patrząc na system przesyłowy w elektroenergetyce niemiecki w dużej mierze jest pod kontrolą Szwecji, czy to znaczy ze Szwecja zagraża bezpieczeństwu Niemcom? Nie. Silny regulator zapewnia możliwości przesyłowe. Nafto Port to taka końcówka rurociągu, którą można w każdej chwili obejść.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)