J. Onyszkiewicz: ambasada w Mińsku może zacząć świecić pustkami
Łukaszenka wcale by się nie zmartwił, gdyby ambasada polska w Mińsku zaczęła świecić pustkami i nie przeraża go też to, że podobnie może być z ambasadą białoruską w Warszawie. (...) Być może, że do września nasza ambasada będzie już tylko pod opieką kogoś, kto będzie się zajmował samym budynkiem - powiedział Wiceszef PE Janusz Onyszkiewicz w audycji "Salon polityczny Trójki".
Jolanta Pieńkowska: Represje Łukaszenki wobec Polski i Polaków idą coraz dalej. Dziś nawet polski samolot nie mógł przelecieć nad terytorium Białorusi, a my póki co zachowujemy się w tej sprawie dość powściągliwie. Jakiej reakcji oczekiwałby pan po Polsce. Dziś mamy mieć w tej sprawie oświadczenie polskiego MSZ-tu.
Janusz Onyszkiewicz: Myślę, że Polska powinna odpowiedzieć w sposób podobny na to co robi Białoruś, wydalając kolejnego białoruskiego dyplomatę, co mnie specjalnie nie cieszy i co mnie nawet trochę niepokoi, dlatego, że sądze, że jest to gra w której panu Łukaszence chodzi o izolację Białorusi i wcale by się nie zmartwił, gdyby ambasada polska zaczęła świecić pustkami w Mińsku i nie przeraża go też to, że podobnie może być z ambasadą białoruską w Warszawie. Oczywiście Polska powinna też wydać i odpowiednio mocne oświadczenie i także angażować w sprawę Białorusi całą Unię Europejską. Co o tyle może być trudne, że wchodzimy w okres urlopowo wakacyjny - to jest sierpień i wtedy życie polityczne zamiera, wobec tego na reakcję, na prawdziwą reakcję ja bym poczekał dopiero do września. Może do tego czasu pan Łukaszenka trochę się opamięta.
Jolanta Pieńkowska: No, ale nie wygląda na to, żeby się opamiętał, bo te reakcje są coraz bardziej zdecydowane. Milicja i KGB w siedzibie Związku Polaków na Białorusi. Wydalani kolejni polscy dyplomaci, jak pan powiedział do września to może być tak, że nie będzie co robić i czego zbierać.
Janusz Onyszkiewicz: No więc być może, że nasza ambasada będzie już tylko pod opieką kogoś kto się będzie zajmował tylko budynkiem. Nie cieszyłoby mnie to, ale tak może być. Natomiast myślę, że ten niesłychanie ostry kurs pana Łukaszenka świadczy o jego dużej nerwowości.
Jolanta Pieńkowska: Nerwowości wynikającej z czego?
Janusz Onyszkiewicz: Myślę, że ta nerwowość wynika ze zbiegu dwóch rzeczy. Pierwsza to pamięć Ukrainy, pamięć pomarańczowej rewolucji, kiedy to opozycja, choć wydawało się, że słaba i rozbita, zdołała się skonsolidować. Zdołała zewrzeć szeregi, wystawić jednego kandydata. I rzucić wyzwanie skutecznie jak się okazało prezydentowi Kuczmie i namaszczonemu przez niego kandydatowi na następnego prezydenta - panu Janukowyczowi, który miał bardzo silne poparcie Moskwy. I Łukaszenka, tego się zaczyna obawiać, a wkrótce będzie pewien test polityczny na Białorusi, dlatego, że najpóźniej w przyszłym roku, pan Łukaszenka będzie musiał stanąć po raz trzeci, znaczy będzie musiał, bardzo chce oczywiście tego, aby stanąć po raz trzeci do wyborów prezydenckich, bo zmiany w konstytucji, które wprowadził to mu umożliwiają. To wszystko się dzieje w sytuacji trochę odbiegającej od poprzednich wyborów prezydenckich, kiedy to opozycja Białoruska była bardzo rozdrobniona, była bardzo skłócona. Wystawiła wielu rozmaitych
kandydatów.
Jolanta Pieńkowska: A teraz chce wystawić jednego.
Janusz Onyszkiewicz: A teraz wygląda na to, że będzie jeden kandydat. Cały proces wyłaniania delegwtów na taki kongres, który tego jednego kandydata ma wyłonić idzie dosyć sprawnie, chociaż to się wszystko odbywa pokątnie, czasami nawet na otwartym powietrzu, czy w lesie. Bo żadnej sali wynająć nie można, jeżeli się wynajmnie salę to na dwie godziny przed takim posiedzeniem ta rezerwacja jest odwoływana. Więc to jednak idzie - będzie prawdopodobnie jeden kandydat i chociaż bądźmy szczerzy, on tych wyborów nie wygra, to może uzyskać na tyle faktycznie, bo nie to co będzie po prostu obwieszczone publicznie, ale faktycznie na tyle duże poparcie, że to może skonsolidować tą Białoruską opozycję przede wszystkim kraje zachodnie Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone będą miały jednego partnera do rozmowy, co jest niesłychanie ważne i czego się Łukaszenka przypuszczam boi.
Jolanta Pieńkowska: A czy nie powinniśmy w tej chwili już zerwać stosunków dyplomatycznych z Białorusią?
Janusz Onyszkiewicz: To jest krok bardzo drastyczny, myślę, że nie powinniśmy w tym momencie...
Jolanta Pieńkowska: No, ale może taka zdecydowana reakcja jest potrzebna?
Janusz Onyszkiewicz: Tak, tylko, że ona... To nie jest coś co Łukaszenkę przerazi. Łukaszenka wyraźnie chciałby Białoruś izolować. I wcale mu także nie przeszkadza to, a nawet byłby niemalże zamknąć polsko - białoruską granicę. Przecież wprowadził dodatkowe opłaty, za każde przekroczenie granicy, które nie są może specjalnie wysokie, ale dla tych ludzi, którzy żyją z ruchu przygranicznego, jest to opłata dosyć dotkliwa. Łukaszenka zablokował praktycznie wolną wymianę kulturalną, czy wymianę studentów z zagranicą, twierdząc, że właściwie ci studenci białoruscy za granicą nie mają się czego uczyć.
Jolanta Pieńkowska: No tak, ale tu cały czas mówimy o działaniach Łukaszenki. A czy nie przydałoby się zdecydowane działanie z naszej strony?
Janusz Onyszkiewicz: Pytanie jest tylko jakimi środkami dysponujemy, otóż Białoruś jest w sytuacji innej niż była Polska w latach osiemdziesiątych. Dlatego, że w latach osiemdziesiątych polskim władzom zależało jednak na jakimś obrazie na zachodzie.
Przeczytaj cały wywiad