PolskaJ. Kurtyka: teczka premiera jest ewenementem

J. Kurtyka: teczka premiera jest ewenementem

Mimo głosów krytycznych nt lustracji naszym zadaniem jest udostępniać materiały z IPN. Nie spotkaliśmy się z przypadkami fałszowania dokumentów przez esbeków - pod tym względem teczka premiera Kaczyńskiego jest ewenementem. To może być również przypadek Zyty Gilowskiej - powiedział Janusz Kurtyka, prezes IPN w "Salonie Politycznym Trójki".

Salon Polityczny Trójki: Mamy wolność prasy. Czy "Życie Warszawy" dobrze skróciło, dobrze opisało tę pracę naukową? Czy Kuroń negocjował z SB?

Janusz Kurtyka: Tutuł jest bardzo nieszczęśliwy. Albowiem zawartość tego tekstu oddaje to, co prof. Andrzej Nowak, wydawca "Arkanów" zgodził się umieścić w swoim czasopiśmie naukowym. Tytuł jest nieszczęśliwy, albowiem sugeruje pewną dwuznaczność. Tymczasem musimy sobie zdać sprawę z tego, że Jacek Kuroń, jeden z liderów polskiego ruchu wolnościowego, osoba, która w żaden sposób nie może być podejrzewana o jakiekolwiek dwuznaczne związki z SB, bo to byłby absurd i to jest absolutna nieprawda. Po prostu był politykiem. Był jednym z liderów środowiska, które było bardzo wpływowe i które uczestniczyło w tym marszu do wolności i miał święte prawo przyjąć jakąś taktykę w starciu z totalitarną władzą. Między innymi, jego zamiarem, jak przecież to wiemy z prac historycznych, była próba wciągnięcia pewnego odłamu komunistów do rozmów, po to, żeby osłabić represyjność stanu wojennego. Nie miał innego narzędzia, niż tego typu sygnały przesyłać przez esbeka. Tutaj ów esbek, który go przesłuchiwał, płk. Lesiak
odgrywał rolę swego rodzaju "listonosza". Wiadomo było bowiem, że rapoty z tego typu rozmów ostrzegawczych z Kuroniem, które przeistaczały się w rozmowy innego typu musiał pisać bezpośrednio do Kiszczaka. Kiszczak był drugą osobą w państwie.

Zbliża się koniec procesu Zyty Gilowskiej. I niezależnie od werdyktu sądu, zostaniemy z bardzo ważnym pytaniem, na które odpowiedź może wpłynąć na kształt lustracji. Otóż, kto kłamał? Czy Witold Wieczorek, były funkcjonariusz SB, mówiący, że fałszował dokumenty, czy te dokumenty?

- Panie redaktorze, oczywiście nie chciałbym się wypowiadać zbyt obszernie. Trwa proces. Głos należy do niezawisłego sądu. Mogę tylko powiedzieć, że z mojego doświadczenia, z tego co wiem, z tego, co wiedzą pracownicy IPN przypadki fałszowania dokumentów byłyby jakimś ewenementem. Też nie spotkałem się osobiście z przypadkami fałszywej rejestracji, chociaż być może to jest ten przypadek. Ten pierwszy ewenement. Sądzę, że powinniśmy na razie poczekać spokojnie na werdykt sądowy. Czyli do 1989 roku nie fałszowano, a później można było coś dokładać? Teczka Jarosława Kaczyńskiego pokazała, że tak.

- Przypadek teczki pana premiera Kaczyńskiego jest zupełnie specyficzny. Jak wiemy, w tej sprawie toczył się również proces sądowy - proces, w którym opinie pana Jarosława Kaczyńskiego zostały podzielone. I o ile mogę przypomnieć w tym miejscu, chodziło o to, iż zdaniem sądu i taki na razie mamy stan faktyczny, dokumenty dotyczące pana Jarosława Kaczyńskiego czy też kilka dokumentów, jeden dokument zostały sfałszowane po 1990 roku, żeby uprawdopodobnić fałszywą tezę, że jakoby pan Kaczyński podpisał lojalkę. Taki mamy stan faktyczny.

Panie prezesie, Pan jest chyba osamotniony, coraz mniej osób tak podchodzi i tak nawołuje, bo coraz więcej głosów takich, jak ten apel opozycjonistów zasłużonych i odznaczonych, którzy mówią: poddać lustrację ścisłej kontroli. Ludzie, którzy byli za lustracją na to wszystko, co się dzieje - dorzućmy do tego plugawienie Herberta i inne sprawy - reagują stwierdzeniem: zamknąć. Coś się chyba złego dzieje?

- Ja, być może jestem osamotniony, ale moją powinnością, jako historyka i prezesa IPN-u, jest ciągle przypominać, że naszym ustawowym obowiązkiem jest udostępnianie do badań tych materiałów, że teraz toczy się rzeczywiście batalia o to, jaki będzie kształt naszej świadomości w następnym pokoleniu. To sa sprawy niezwykle ważne.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)