J. Kaczyński: znajdziemy wyjście, żeby prowadzić kampanię
(RadioZet)
Posłuchaj wywiadu
29.03.2005 | aktual.: 29.03.2005 13:04
Gościem Radia Zet jest Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. W sondażu prezydenckim „Rzeczpospolitej” PBS-u, pana brat jest na pierwszym miejscu, a jest na pierwszym miejscu chyba dzięki temu, że zamieścili państwo spoty reklamowe. Wybaczy pani, ale te badania były w sobotę, kiedy jeszcze nie wiedziano o tym w Polsce, że jest konwencja, bo dowiedziano się o tym wieczorem no i w niedziele, kiedy rzeczywiście konwencja mogła już oddziaływać. Te komentarze „Rzeczpospolitej” wynikają ze znanej życzliwości dla Prawa i Sprawiedliwości, tak to można określić. A czy jest jakaś gazeta życzliwa dla Prawa i Sprawiedliwości ? No są z tym pewne kłopoty, ale wiadomo, my jesteśmy przeciwko układowi, a wszystkie gazety jakoś tam jednak w tym układzie musiały uczestniczyć, ja mówię o tych największych, bo jest wiele gazet mniejszych, które w tym nie uczestniczyły. No dobrze, a czym pan tłumaczy to, że Włodzimierz Cimoszewicz, który nie ma żadnego spotu reklamowego,
który nie ogłosił, że chce kandydować, a wręcz odwrotnie – zastanawia się i mówi, że nie będzie kandydował, jest na trzecim miejscu w tymże sondażu ? Wie pani, ja bym tutaj nie chciał zastępować socjologów. Włodzimierz Cimoszewicz widocznie pewnej części lewicowego elektoratu podoba się bardziej niż inni politycy lewicy. To jest człowiek, któremu stworzono pewien obraz medialny – w moim przekonaniu – dość odległy od rzeczywistości, ale powtarzam to jest moje przekonanie i o tym może nie rozmawiajmy. Ja bym wolał dyskutować o pierwszym miejscu mojego brata, jego zwycięstwach ze wszystkimi przeciwnikami, także z Włodzimierzem Cimoszewiczem, w drugiej rundzie, niż o awansach innych. No to podyskutujmy. Czy Prawo i Sprawiedliwość powinno zamieszczać spoty reklamowe, nie pytając się o opinie Państwowej Komisji Wyborczej ? Państwowa Komisja Wyborcza uważa, że to jest niezgodne z prawem. Prawo jest tutaj zupełnie jasne, pojęcie „kampania wyborcza” odnosi się do okresu, kiedy zostały już ogłoszone wybory i tego
okresu dotyczą ograniczenia. No, prawo musi być interpretowane ściśle. Tak, jak to przeprowadza Państwowa Komisja Wyborcza, ma po prostu charakter akcji o charakterze poza prawnym i czysto politycznym. Włączyła się tutaj też pani Waniek… No, boją się, ja to zupełnie rozumiem. Wydawało mi się, że PKW jest ciałem apolitycznym jednak ? No, mnie się też wydawało, od teraz wiem już, że nie jest. Materialna wykładania, materialne rozumienie pojęcia „kampania wyborcza” prowadziłaby do daleko idącej reglamentacji w tej sferze. Np. kampania „4 razy tak”, była w oczywisty sposób związana z kampanią Donalda Tuska i wcale tego nie ukrywano i w związku z tym co ? Nie wolno ich było reklamować ? Nie wolno było wynająć sali ? Przecież tutaj wydatki mają charakter tego samego rodzaju, wszystko jedno czy jest to telewizja, wynajęcie sali czy audycja radiowa. Krótko mówiąc, nie ma żadnych przesłanek prawnych, żeby sądzić, że ta reglamentacja jest tak daleko idąca. To by np. oznaczało, że jakaś partia, która uznaje, że
najlepszą metoda funkcjonowania w polityce jest zgłoszenie 4 lata przed wyborami swojego kandydata i forsowanie tego kandydata, nie może tego robić. Ale chodzi o spoty reklamowe. Jeśli pan pozwoli, PKW mówi tak: „Partie politycznie nie mogą finansować telewizyjnych i radiowych audycji wyborczych przed zarządzeniem wyborów, a co za tym idzie przed rozpoczęciem kampanii wyborczej i utworzeniem komitetów wyborczych”. Proszę panią, to jest przyjęcie, że istnieje materialna definicja określenia „spot wyborczy”, „kampania wyborcza”, to jest kwesta subiektywna, dyskusyjna, co jest, a co nie jest i to może dotyczyć tylko okresu kampanii wyborczej i tak to jest wyraźnie napisane w ustawie. A czy to nie jest „falandyzacja prawa”, panie prezesie ? „Falandyzaja” to być może jest, ale ze strony Komisji Wyborczej. A nie ze strony PiS-u ? Nie, nie ze strony PiS-u. PiS tutaj działa całkowicie legalnie, powtarzam, już nie mówiąc o tym, że określenie „falandyzacja prawa” dotyczy działań nie partii politycznych, tylko działań
władzy. Ja przypomnę, że ta „falandyzaja” dotyczyła działań sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta, który działał w imieniu prezydenta Rzeczpospolitej, to jest sytuacja zupełnie inna. „Falndyzacją prawa” była np. odwołanie pana Markiewicza z KRRiTV. To była oczywista „falandyzacja” i oczywiście znaleźli się też wtedy prawnicy z tytułami profesorskimi, którzy twierdzili, wbrew rzeczywistości, że wolno to zrobić. Dzisiaj też się pewnie zjadą prawnicy, którzy będą popierali tego rodzaju interpretacje z tego względu, że rzeczywiście mój brat zapowiada bardzo daleko idące zmiany w Polsce, a bardzo wpływowe, potężne środowiska sobie tych zmian nie życzą. Dobrze, spoty zostały zdjęte i co dalej ? No, my oczywiście podejmiemy wszelkiego rodzaju działania prawne związane z tym, żeby tą decyzje uchylić, a poza tym znajdziemy też inne wyjście, żeby naszą kampanie prowadzić, bo powtarzam, mamy do tego pełne prawo, mamy legalne pieniądze. No, trudno o większe rekordy demagogii niż twierdzenie, że te pieniądze to jest
coś złego. Dziwne, jeżeli ktoś np. mówi, że te pieniądze nie powinny być wydawane bo w Polsce są np. głodne dzieci, to ja odpowiem tak: to, że partie polityczne mają państwowe pieniądze powoduje, że one mogą bronić także głodnych dzieci, bo w przeciwnym razie byłyby tylko i wyłącznie partiami bogatych. A partia, która ni byłaby partią bogatych, musiałby prowadzić tylko bardzo ograniczoną akcje polityczną. To jest bardzo dobry, z resztą nie polski, wynalazek. A ci, którzy kiedyś chcieli wprowadzić w błąd opinię publiczną twierdząc, że nie są partią polityczną, chociaż w oczywisty sposób byli partią polityczną, dzisiaj znaleźli się w trudnej sytuacji i tak z tego wychodzą. To może wyjaśnienie dla tych, którzy się jeszcze nie obudzili po świętach, że mówi pan o Donaldzie Tusku, który właśnie powiedział, że „te partie, które są finansowane z kieszeni podatnika, a do nich należy PiS mogą wydawać pieniądze np. na klip reklamowy w telewizji na pół roku przed wyborami, ja mam wrażenie, że to jest ryzykowne
wcześniej”, tak mówił Donald Tusk w „Sygnałach Dnia”. No, były też wypowiedzi dalej idące. Gdyby to było tylko tak, to ja bym to zupełnie zrozumiał. No niestety, niekiedy tutaj przekraczano miarę, to jest polityka, jest konkurencja, ja nie chcę wyciągać z tego daleko idących wniosków, ale odpowiadam: mamy legalne pieniądze, możemy prowadzić dzięki tym pieniądzom kampanie na rzecz kandydata, który na prawdę może bardzo dużo uczynić dla tego, żeby Polska się zmieniła, żeby nie była tym krajem złodziejskim, układów, gangsteryzmu, który ociera się o politykę. No właśnie, Donaldowi Tuskowi jest przykro, że nie ma wspólnego kandydata prawicy, że Lech Kaczyński tak się pospieszył i Donald Tusk mówi: trudno, będziemy stawali na polu bitwy. Wybaczy pani, ale tutaj mamy do czynienie z sytuacją dosyc trudną dla mnie, bo ja naprawdę dbam o to, żeby nasze stosunki z Platformą były dobre, ale tutaj już muszę powiedzieć o nadużyciu. Nigdy nie było żadnych rozmów, powtarzam, żadnych, niezależnie od tego, co wypisywała prasa
na temat wspólnego kandydata. Nigdy nie toczyliśmy nawet na poziomie prywatnym tego rodzaju dyskusji. Jeżeli wybory będą we wrześniu, a wszystko na to wskazuje, to szanse na to, żeby byli wspólni kandydaci jest minimalna. Jeżeli Platforma Obywatelska chciałaby doprowadzić do wspólnego kandydata, to droga jest otwarta. Natomiast, tu używam cudzysłowu, „usprawiedliwiania” własnego kandydowania tym, że kandyduje ktoś inny, o kim wiadomo było, że będzie kandydować, to jest właśnie sposób uprawiania dyskursu politycznego może nie najlepszy. No to jaka to będzie koalicja, skoro już państwo się kłócą ? Pani redaktor, AWS kłócił się z Unią Wolności niezwykle intensywnie w czasie kampanii, panowie Balcerowicz i Krzaklewski sobie wręcz wymyślali i to w taki bardzo agresywny sposób, a potem zawiązali koalicje, to po pierwsze. A po drugie, Jan Rokita jest tak radykalny, że nie różnią się państwo od siebie. My ze sobą nie walczymy, a już na pewno ja tej walki nie chce prowadzić. To, że wysunęliśmy kandydat, to nie jest
żaden akt walki z PO. Natomiast ja z niepokojem obserwuje to, co się dzieje w znacznej części mediów, gdzie się pewne rzeczy próbuje wmawiać, właśnie budować tą wojnę, twierdzić, że Lech Kaczyński uważa, że jego głównym przeciwnikiem jest Donald Tusk, to jest wszystko całkowite kłamstwo. Krótko mówiąc, nie ma żadnej politycznej wojny, a jest normalna polityczna konkurencja. Woja może być z Ligą Polskich Rodzin, bo Jacek Kurski przypomniał w „Gazecie Wyborczej”, dlaczego odszedł z LPR-u. „We wrześniu ubiegłego roku, jedne z liderów LPR-u powiedział mi, że w kampanii trzeba pogrążyć Kaczyńskich i w kontrze do nich, promować kandydata Macieja Giertycha”. I co pan na to ? Wie pani, Jacek Kurski to powiedział, tyle mogę pani powiedzieć. Czyli nie przejmuje się pan tym, ze LPR chce pogrążyć braci Kaczyńskich ? Nie, nie specjalnie się tym przejmuję. A film Jacka Kurskiego się panu podobał, w którym Donald Tusk występował jako negatywny bohater ? Wie pani, to jest po prostu fragment z powszechnie znanego filmu
„Nocna zmiana”. Ten film z mojego punktu wiedzenia nie wnosił nic nowego, to była autorska praca Jacka Kurskiego, który nam przedtem jej nie pokazał, robił ją tak pospiesznie, że już na sali żeśmy to zobaczyli. Ale np. dla bardzo wieli młodych działaczy Pis-u, to było ważne, instruktywne, bo oni dopiero wtedy zrozumieli, na czym polegają różne historyczne podziały i w tym sensie był to dobry film. Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był lider PiS-u, Jarosław Kaczyński.