J. Kaczyński: to PiS odwołał Marcinkiewicza
Decyzję o odwołaniu Kazimierza
Marcinkiewicza ze stanowiska premiera podjęło kierownictwo PiS -
powiedział prezes tej partii Jarosław Kaczyński.
Zaznaczył, że prezydent w rozmowach z politykami PiS dawał wyraz
niezadowoleniu z pracy Marcinkiewicza, ale nie mógł wprost "wydać
polecenia" usunięcia go.
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 15:16
Słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego o tym, że to on kazał "wyrzucić" Marcinkiewicza ze stanowiska szefa rządu, szef PiS nazwał w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie "skrótem myślowym". J. Kaczyński przyznał jednak, że prezydent wielokrotnie wyrażał przekonanie, że premierostwo Marcinkiewicza jest "złym i szkodliwym dla Polski rozwiązaniem".
Rano w "Polskim Radiu" prezydent powiedział m.in., że kazał "wyrzucić" premiera Marcinkiewicza. I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu- podkreślał. Później w Sejmie prezydent proszony o wyjaśnienie tych słów odparł, że to "jest pewien skrót myślowy". Wymogłem tę decyzję - bo formalnie jest to decyzja kierownictwa partii - na jej prezesie i jego współpracownikach - przyznał prezydent.
Jarosław Kaczyński powiedział w Sejmie, że decyzję tę podjęło kierownictwo partii, w tym on sam - jako jej szef.
Decyzja zapadła na posiedzeniu komitetu politycznego i nikt poza samym zainteresowanym nie był przeciw, przy czym zainteresowanego nie było - zaznaczył. Zdecydowana większość mocno tego chciała, inni może troszkę się wahali, ale to były dwie, trzy osoby - dodał.
Szef PiS podkreślił też, że "prezydent od samego początku miał zastrzeżenia co do nominacji (Marcinkiewicza na premiera), ale zgodnie z wolą większości parlamentarnej powołał go".
Później, kiedy premier zaczął prowadzić politykę i zagraniczną i wewnętrzną zupełnie sprzeczną z tym wszystkim, o co walczyliśmy od 1990 roku, prezydent był niezadowolony coraz bardziej i dawał w rozmowach z działaczami naszej partii - także ze mną - temu wyraz, ale oczywiście nie mógł wydać tego rodzaju polecenia wprost, to jest skrót myślowy - podkreślił Jarosław Kaczyński.
Jak relacjonował J.Kaczyński, prezydent mówił działaczom PiS, że kierowanie przez Marcinkiewicza rządem jest "złym i szkodliwym dla Polski rozwiązaniem".
Szczególnie źle prezydent miał wówczas oceniać politykę zagraniczną rządu, którą określał - według jego brata - jako "fatalną" i zmierzającą do podtrzymania "mechanizmów polityki klientystycznej".
W ocenie J. Kaczyńskiego, prezydent "miał pewne prawo do wyrażenia swojego zdania", ponieważ był popierany przez PiS w wyborach.
To była normalna sytuacja, jaka zawsze istnieje we wszystkich państwach europejskich, jeżeli prezydent jest związany z jakąś siłą polityczną (...) to jest naturalne, że z politykami tej strony rozmawia. Chociaż rozmawia oczywiście też z politykami drugiej strony - mówił.
Przywołał też sytuację z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, kiedy na czele rządu stał Leszek Miller. Kwaśniewski wielokrotnie i to nawet z udziałem opozycji - bo sam brałem udział w takich spotkaniach - zabiegał o to, żeby pan Miller zrezygnował ze stanowiska premiera- powiedział.
Nie ma w tym, co się stało, niczego nadzwyczajnego i naprawdę nie szukajcie w tym państwo jakiejkolwiek sensacji, bo żadnej sensacji w tym nie ma - zaznaczył J. Kaczyński.
Komentarz audio