"J. Kaczyński podsyca uprzedzenia - to zawstydzające"
Wypowiedź premiera Jarosława Kaczyńskiego
dotycząca polskich strat wojennych w kontekście sporu o system
głosowania w Radzie Unii Europejskiej wywołała falę
krytycznych komentarzy w prasie niemieckiej.
Premier powiedział w miniony wtorek w wywiadzie dla "Sygnałów Dnia": domagamy się tylko tego, by nam oddano to, co nam zabrano. Gdyby Polska nie przeżyła lat 1939-1945, byłaby dzisiaj, jeśli odwołać się do kryterium demograficznego, państwem 66-milionowym.
"Trudno nie zgodzić się z oceną Jarosława Kaczyńskiego: podczas wojny wielokrotnie więcej Polaków padło ofiarą Niemców, niż Niemców po wojnie ofiarą Polaków. To banalny i straszny fakt" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Autor komentarza, warszawski korespondent gazety Thomas Urban zwraca uwagę, że Kaczyński posługuje się kategorią "winy dziedziczonej". "W chrześcijaństwie winy nie dziedziczy się, a jedynie odpowiedzialność" - zauważa Urban.
Czy można powiedzieć, że w drugim pokoleniu po wojnie Niemcy nie spełniają nakazu odpowiedzialności? - pyta komentator. Zamiast odpowiedzi wskazuje na prośby kanclerza i prezydenta Niemiec o wybaczenie oraz niemiecką politykę historyczną, w której jest miejsce na wojenne losy Polski.
Dodaje, że Niemcy pogodzili się z utratą terenów na wschód od Odry i Nysy, traktując to jako odszkodowanie (za wojenne winy). Wbrew oporowi większości zachodnioeuropejskich krajów Niemcy przeforsowały wejście Polski do UE, w której Polska jest największym biorcą netto finansowej pomocy - przypomina Urban.
"Kaczyński pokazał teraz, że lekceważy wszystkie te niemieckie starania o zadośćuczynienie i pojednanie" - stwierdził w konkluzji komentator "Sueddeutsche Zeitung".
"Koelnische Rundschau" uznał słowa polskiego premiera za "oburzające". "Kaczyńscy podsycają uprzedzenia, by osiągnąć małe polityczne korzyści. To zawstydzające i nie odpowiada postawie polskiego społeczeństwa" - pisze komentator. "Kaczyńscy nie dostrzegają, że UE jest właśnie odpowiedzią na epokę barbarzyństwa. Jest dziełem pojednania i pokoju" - czytamy w "Koelnische Rundschau".
"Maerkische Oderzeitung" podkreśla, że dzięki dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu Polski przezwyciężone zostały wcześniejsze antypolskie przesądy i stereotypy w Niemczech. "Bracia Kaczyńscy kwestionują teraz swoją nieufnością te zmiany" - ocenia gazeta. "Obaj wraz z ich narodowo-konserwatywnymi zwolennikami pielęgnują własny wizerunek zagrożonego narodu, który w historii ciągle doznawał krzywd. W tym obrazie świata nie ma miejsca na pojednanie, które dokonało się po 1989 roku. Tą postawą polski rząd szkodzi przede wszystkim samemu sobie" - uważa gazeta.
W ocenie "Rheinische Post", słowa premiera RP są "nacjonalistyczną próbą" posłużenia się niemiecką winą wojenną jako instrumentem nacisku dla uzyskania większej ilości głosów w UE. To "dziwaczne, skazane na niepowodzenie" żądania - ocenia gazeta.
Dla tygodnika "Der Spiegel" Jarosław i Lech Kaczyńscy są "katolickimi braćmi zatopionymi w bursztynie historii". "To, co my traktujemy jako ograniczenie, a nawet ciasnotę, Kaczyńscy, podobnie jak większość konserwatywnych Polaków pojmuje jako polityczną strategię obronną. Bursztyn nie tylko konserwuje, ale też broni przed uderzeniami".
"Polska denerwuje Europę" - napisał "Bild". Największa bulwarowa gazeta twierdzi, że wypowiedź premiera Polski wywołała oburzenie. Przytacza ocenę premiera Bawarii Edmunda Stoibera: "Uważam tę wypowiedź za niemożliwą. Jeżeli prowadzi się dyskusję, tak jak Kaczyński, to możemy zapomnieć o europejskiej integracji". "Takie wypowiedzi napawają mnie smutkiem" - powiedział szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering. "Pomysł jest absurdalny" - dodał premier Danii Anders Fogh Rasmussen.
"Bild" załączył przy okazji całą listę świadczeń, jakie Polska otrzymuje z funduszy unijnych. 67 mld euro do 2013 roku - podkreśla redakcja, wymieniając m.in. 3 mln euro na regaty w Szczecinie i 13 mln euro na system wody pitnej w Rzeszowie.
Jacek Lepiarz