J. Kaczyński: nie jesteśmy antyinteligenccy
Zarzut o naszej antyinteligenckości, jeśli
rozumieć inteligencję tak, jak my ją rozumiemy, jest całkowicie
bezzasadny. My jesteśmy antykorporacyjni, ale nie antyinteligenccy
- mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jarosław Kaczyński.
12.05.2007 | aktual.: 12.05.2007 05:41
Zdaniem premiera trzeba przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, co to jest inteligencja. Poza stwierdzeniem, że są to ludzie z wyższym wykształceniem, można wyjaśniać to pojęcie na dwa sposoby. Jeden - że inteligencja to członkowie pewnych korporacji zawodowych, którzy poczuwają się do lojalności wobec nich. I drugi - odwołujący się do etosu inteligenckiego. To przede wszystkim etos służby innym - ludowi, społeczeństwu, narodowi, wreszcie państwu.
W moim rozumieniu - powiedział J. Kaczyński - inteligenci to ludzie, którzy coś z tego tradycyjnego etosu zachowali. Nie jestem przekonany, czy tak rozumiana inteligencja jest w wielkiej części przeciwko nam.
W obszernym wywiadzie premier odpiera m.in. zarzut gazety, że do tej pory żadna władza nie rozpętała tylu konfliktów naraz: Ale żadna władza- mówi - nie podejmowała żadnych prób zmian i na tym polega różnica. Tyle że my potrzebujemy zmienić to w imię wartości, które są podstawowymi elementami inteligenckiego etosu. W tym sensie ten rząd, obok rządu Jana Olszewskiego, jest najbardziej inteligenckim gabinetem po 1989 roku.
Na pytanie jak będzie dalej wyglądał ten konflikt? - Jarosław Kaczyński odpowiada, że widzi go w dwóch płaszczyznach. Jeżeli chodzi o powołanie ruchu z udziałem Kwaśniewskiego, Wałęsy, Olechowskiego i Wachowskiego, który też wyraził poparcie, aczkolwiek nie został zaproszony, co jest skrajną niesprawiedliwością, jest to ruch obrony ludzi zagrożonych przez IV Rzeczpospolitą. Nie ukrywam, że nie traktuję tego całkiem poważnie.
Natomiast jeśli chodzi o stosunki z inteligencją czy też z ludźmi wykształconymi, jest to problem trudny do rozwiązania ze względów strukturalnych. Jeżeli chcemy przeprowadzić swój program, to pewne interesy będą zagrożone. Natomiast to, czego byśmy oczekiwali, to nowe spojrzenie grup wysoko wykształconych na swoją rolę społeczną i powrotu do inteligenckiego etosu. To by pewnie nie zniosło obecnego sporu, ale sprowadziłoby do kwestii estetycznej. Bo rzeczywiście estetyka IV RP nie wygląda najlepiej, to sam wiem. Ale tak po prostu jest. (PAP)