J.Kaczyński: media kreują popularność Platformy
Były premier Jarosław Kaczyński powiedział w Sygnałach Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że korzystne notowania Platformy Obywatelskiej to efekt działania mediów.
03.01.2008 | aktual.: 03.01.2008 09:54
Prezes PiS uważa, że siła mediów jest tak wielka, że mogą one zakwestionować najbardziej oczywiste fakty. Jarosław Kaczyński powiedział, że media te będące we władaniu wielkich grup, a czasem pojedynczych osób, radykalnie wpływają na decyzje obywateli. Jednak - jak podkreślił - pojawia się dla nich przeciwwaga, choćby w postaci Internetu.
Były premier Jarosław Kaczyński skrytykował również Platformę Obywatelską za powrót do negatywnych praktyk lat 90. Gość Sygnałów powiedział, że PO nawiązuje do poprzedniej dekady w sposób manifestacyjny i bez oporów.
PO chce sprywatyzować służbę zdrowia i zagarnąć majątek
Jarosław Kaczyński jest zbulwersowany obarczaniem jego rządu odpowiedzialnością za sytuację w służbie zdrowia.
Były premier podkreślił, że to rząd Donalda Tuska obciął wydatki na służbę zdrowia, w tym na płace. Jarosław Kaczyński przypomniał, że Platforma składała w kampanii wyborczej obietnice lepszych warunków dla lekarzy, a dziś zabiera im pieniądze.
Prezes PiS-u zasugerował, że prawdziwym celem PO jest prywatyzacja służby zdrowia. Jego zdaniem, ten plan powstał jeszcze przed pojawieniem się Platformy Obywatelskiej, a chodzi w nim sprywatyzowanie wszystkiego i przejęcie majątku przez niewielką grupę osób, za darmo. Zdaniem byłego premiera, wymieniona grupa wzbogaci się na tak przeprowadzonej prywatyzacji, a pozostali Polacy będą musieli płacić.
Zdaniem prezesa, jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - nie dla lekarzy, ale "dla tych, o których kiedyś mówiła pani Sawicka". Jest chyba gra mająca na celu dostarczenie pewnym grupom okazji do szybkich zarobków. Muszę w tym kontekście przypomnieć wypowiedzi pani Sawickiej, te wypowiedzi nagrane i później pokazane - o tym, że będzie prywatyzacja i będzie okazja do zarobienia - mówił b. premier
Jeżeli pani Kopacz, czy premier Tusk, czy ktoś inny mi to inaczej wyjaśni, to jestem gotów przyjąć te wyjaśnienia. - oświadczył b. premier.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jego ugrupowanie jest gotowe do współpracy z Platformą Obywatelską także w sprawach służby zdrowia. Warunkiem takiej współpracy jest - jak powiedział prezes PiS - zachowanie zasad przyzwoitości.
Były szef resortu zdrowia Zbigniew Religa zapowiedział w środę, że w przyszłym tygodniu klub PiS złoży w Sejmie projekt ustawy, zakładający podnoszenie składki zdrowotnej co roku o jeden punkt procentowy - aż do poziomu 13%, co wygeneruje środki krajowe równe 6% PKB.
Szef PiS nie zgodził się z opinią, że obniżenie składki rentowej było złą decyzją, a pieniądze te można było przeznaczyć na służbę zdrowia. Podkreślił, że 19 mld zł w kieszeniach obywateli to suma poważna, która oddziałuje na gospodarkę. Zdaniem b. premiera w czasie rządów PiS powstało "ponad milion trzysta tysięcy" miejsc pracy m.in. dzięki zapowiedziom zmniejszenia kosztów pracy.
Mówienie o wypędzeniach godzi w Polskę i UE
Prezes PiS uważa, że polityka Polski wobec Niemiec powinna być bardzo ostrożna i przemyślana, a jednocześnie zdecydowana i twarda.
"Nasz Dziennik" napisał w poniedziałek, że szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych Erika Steinbach nie zostanie wykluczona z prac nad berlińskim centrum upamiętniającym wypędzenia - o co apelowała polska strona. Zdaniem dziennika wszystko wskazuje na to, że Niemcy nie zamierzają zaprzestać prób zminimalizowania swojego udziału w okrucieństwach wojny poprzez ukazanie narodu niemieckiego w charakterze ofiary.
Jarosław Kaczyński podkreślił, że w kwestiach historycznych należy po prostu trzymać się faktów. Przypomniał że decyzje państw koalicji po II wojnie światowej były wynikiem zbrodniczych działań Niemiec w tej wojnie. Nie można zatem mówić o Niemcach wypędzonych z Polski. Są tylko osoby przesiedlone na inne tereny. Były premier podkreślił, że Niemcy poniosły konsekwencje własnych działań i stawianie sprawy inaczej godzi nie tylko w Polskę lecz również w Unię Europejską.
Prezydent Niemiec Horst Koehler uznał za nieuzasadnione polskie żądania, by tworzenie placówki upamiętniającej wysiedlenia odbywało się bez udziału Eriki Steinbach. Według niego strona polska "z pewnością wykaże zrozumienie dla tego, że o niemieckich kwestiach personalnych rozstrzyga się w Niemczech".