ŚwiatJ.Kaczyński: czekam na odpowiedź Tuska ws. spotkania

J.Kaczyński: czekam na odpowiedź Tuska ws. spotkania

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że nie otrzymał odpowiedzi na swój
list w sprawie spotkania z premierem. Mam nadzieję, że odpowiedź będzie - dodał.

J.Kaczyński: czekam na odpowiedź Tuska ws. spotkania
Źródło zdjęć: © WP.PL

04.02.2009 | aktual.: 04.02.2009 18:15

J. Kaczyński w liście skierowanym we wtorek do premiera Donalda Tuska wyraził gotowość spotkania się z szefem rządu jeszcze w tym tygodniu. Tematem rozmowy miałby być kryzys gospodarczy.

W poniedziałek premier mówiąc o ewentualnym spotkaniu z liderami opozycji powiedział: podejrzewam, że będą chcieli poczekać aż się skończy krótka przerwa w posiedzeniu parlamentu. Sądzę, że jak będzie posiedzenie parlamentu, to kluby Lewicy i PiS będą do dyspozycji i ja także będę do dyspozycji". Sejm zbiera się w przyszłą środę.

Prezes PiS powiedział, że jest zdziwiony tą wypowiedzią. - Przypominam sobie, że pan premier na feriach w Dolomitach już był. Mam nadzieję, że nie będzie na kolejnych feriach. A naprawdę czas nagli - podkreślił.

Według J.Kaczyńskiego propozycje oszczędnościowe przedstawione przez ministra finansów są "pokazem pewnego zamieszania w rządzie, a nie "dobrą odpowiedzią na wyzwanie", przed którym stoi kraj.

Specjalistka PiS od spraw gospodarczych Aleksandra Natalli-Świat powiedziała natomiast, że plany rządu dotyczące cięć budżetowych to w połowie "klasyczne zamiatanie pod dywan", a w połowie - prawdopodobnie - "rezygnowanie z określonych przedsięwzięć".

Jak oceniła, taki plan wiedzie do tego, przed czym ostrzegało PiS - do dalszego spowolnienia wzrostu gospodarczego w naszym kraju.

Zdaniem Natalli-Świat, złą decyzją jest m.in. przesuwanie finansowania inwestycji drogowych do Krajowego Funduszu Drogowego.

Jak oceniła, takie działanie doprowadzi do jeszcze większego zadłużania państwa niż gdyby środki na te inwestycje pochodziły bezpośrednio z budżetu.

Natalli-Świat wyjaśniła, że co prawda deficyt budżetowy nie będzie się zmieniał, ale tak naprawdę zadłużenie pozostaje - a nawet będzie większe - bo zaciąganie zobowiązań bezpośrednio przez Skarb Państwa jest tańsze.

- Za to, aby minister finansów mógł powiedzieć "nie zwiększamy deficytu" podatnicy zapłacą setki milionów złotych - oświadczyła posłanka PiS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)