"Izwiestija": nie lękajmy się własnej historii
"Jasna, niedwuznaczna ocena naszej wspólnej
przeszłości poczyniona przez władze Rosji zrobiłaby znacznie
więcej dla normalizacji stosunków z Zachodem niż wszelkie
wyrafinowane kroki dyplomatyczne" - pisze w komentarzu
redakcyjnym rosyjska gazeta "Izwiestija".
06.05.2005 | aktual.: 06.05.2005 11:57
Dziennik odnosi się w ten sposób do reakcji Moskwy na niedawne oświadczenie prezydenta USA George'a W. Busha, że koniec II wojny światowej oznaczał również początek radzieckiej okupacji Europy Środkowej i Wschodniej, w tym aneksję krajów bałtyckich.
Kreml odpowiedział z oburzeniem, że ZSRR nie okupował Litwy, Łotwy i Estonii, a jego wojska weszły na terytorium tych państw w porozumieniu z ich legalną władzą, na podstawie prawa międzynarodowego.
"Wszystko jest bardzo proste: nie można lękać się własnej historii" - podkreślają "Izwiestija". "Co przeszkadza kierownictwu rosyjskiemu oddzielić ziarno od plew - życie radzieckiego (rosyjskiego) narodu od funkcjonowania totalitarnego państwa? Oddzielić Rosję i jej heroiczne, narodowe zwycięstwa od stalinowskiej machiny totalitarnej? Co przeszkadza wystąpić z oficjalnym oświadczeniem, w którym dana byłaby publiczna ocena zbrodni stalinowskiego reżimu?" - pyta dziennik.
"Izwiestija" przypominają dalej, że tak przy ocenie historii swoich krajów postąpili przywódcy Niemiec i Japonii. "Albo weźmy świeższy przykład. Zmarły niedawno papież Jan Paweł II uznał odpowiedzialność Kościoła katolickiego (jako organizacji) za inkwizycję, wyprawy krzyżowe i przemoc ze strony misjonarzy. Przy czym - potępił to wszystko jako wypaczenia, sprzeczne z nauczaniem Kościoła" - podkreśla dziennik.
"Podobnie w historii Wielkiej Wojny Narodowej (jak w Rosji określa się cztery ostatnie lata II wojny światowej) są stronice, z których rosyjski naród może być dumny. Jednak są również takie, które wymagają oficjalnej oceny" - zauważają "Izwiestija" i dodają: "Jest to tym bardziej konieczne, że ofiarami politycznego reżimu byli nie tylko Bałtowie, narody Kaukazu i bracia Słowianie, ale również mieszkańcy Rosji".
Jerzy Malczyk