Izraelski rząd zaaprobował projekt ustawy o "państwie żydowskim"
Na niezwykle burzliwym posiedzeniu, przy sprzeciwie centrowych członków rządu, izraelska Rada Ministrów pod przewodnictwem Benjamina Netanjahu przyjęła kontrowersyjny projekt ustawy, która po raz pierwszy określa Izrael jako "państwo żydowskie".
Ustawę uchwalono głosami trzech partii nacjonalistycznych: Likud, Nasz Dom Izrael i Żydowski Dom, podczas gdy przeciwko byli ministrowie z ramienia centrowej partii Jest Przyszłość, minister sprawiedliwości Cipi Liwni i minister sportu Limor Liwnat, ta ostatnia z Likudu.
- W Państwie Izrael istnieje indywidualna równość dla wszystkich obywateli, ale prawo narodowe (jest zarezerwowane) tylko dla ludu żydowskiego - oświadczył premier Netanjahu, otwierając posiedzenie rządu.
Projekt ustawy zaprezentowany na posiedzeniu gabinetu przez czterech deputowanych ultranacjonalistycznych został przyjęty piętnastoma głosami przeciwko siedmiu. W toku posiedzenia doszło do ostrej wymiany zdań między premierem Netanjahu a minister Liwni oraz kilkoma ministrami z partii Jest Przyszłość, na czele której stoi minister finansów, Jair Lapid.
"Fatalny akt prawny"
Ten ostatni nazwał ustawę "fatalnym aktem prawnym", zredagowanym jedynie z myślą o wyborach partyjnych w Likudzie. Przeciwnicy ustawy - jak piszą agencje - odwoływali się do "zdrowego rozsądku" ministrów.
Ustawa według jej przeciwników stworzy w Izraelu podział na tych, którzy są żydami i tych, którzy żydami nie są i staną się "obywatelami drugiej kategorii".
Izraelscy ustawodawcy powstrzymywali się dotąd od określania Izraela jako "państwa żydowskiego". Nie uczyniono tego w deklaracji niepodległości z 1948 roku. Główny przywódca opozycji izraelskiej, labourzysta Isaak Herzog, ostrzegł, że ustawa, której projekt zaaprobował w niedzielę rząd, może jeszcze bardziej zaostrzyć napięcie w regionie.
W oświadczeniu dla elektronicznego wydania dziennika "Jedijot Achronot" Herzog pyta: "Jeśli deklaracja niepodległości była dla nas wystarczająco dobra, gdy w 1948 roku stanowiliśmy tutaj tylko 600-tysięczną mniejszość, dlaczego nie jest już wystarczająca dla Netanjahu dzisiaj? Jedynie premier, który nie ma dość zaufania do samego siebie, człowiek bez wizji i planu, potrzebuje tego rodzaju praw, które nie polepszają jakości życia obywateli".
Prokurator generalny Izraela, Jehuda Weinstein, uznał, że ustawa przeforsowana przez szefa izraelskiego rządu "jest atakiem na demokratyczną naturę Izraela".
Weinstein i inni eksperci obawiają się, że nowe brzmienie definicji państwa Izrael oznaczać będzie zawieszenie równości politycznej i społecznej, z jakiej korzystają dziś wszyscy obywatele Izraela "bez różnicy rasy, religii i płci".