Izraelski pocisk trafił w mieszkanie Arafata
Arafat, w otoczeniu ochroniarzy, zaciska pięść na widok zniszczeń swej siedziby (PAP/EPA/Cris Bouroncle)
W czasie porannego ataku wojsk izraelskich na kwaterę władz Autonomii Palestyńskiej w Ramallah, jeden z pocisków czołgowych uszkodził ścianę w prywatnym mieszkaniu Jasera Arafata.
06.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Jak pisze obecny na miejscu korespondent agencji Associated Press, pocisk spadł w odległości półtora metra od łóżka Arafata, przebijając dziurę w ścianie między łazienką a sypialnią palestyńskiego przywódcy.
W kilka godzin po wycofaniu izraelskich oddziałów, Arafat zaprosił dziennikarzy do swego mieszkania - pokazując im zasypane gruzem łóżko, rozbite lustro i strzaskaną terakotę w łazience powiedział, że najwyraźniej to on sam był celem ataku.
Powinienem był spać właśnie tutaj - miałem jednak trochę pracy i zostałem dłużej na dole. Izraelczycy oczywiście wiedzieli, gdzie sypiam; wszyscy wiedzą, gdzie znajduje się moja sypialnia - powiedział dziennikarzom Arafat.
Izraelczycy zaprzeczają, jakoby sam Arafat miał być celem czwartkowej operacji w Ramallah. Rzecznik armii Jakob Dallal następująco skomentował wypowiedź palestyńskiego lidera: Gdyby faktycznie celem miał być Arafat, nie stanowiłoby to żadnego problemu.
Izraelskie wojska weszły do Ramallah przed świtem w czwartek, blokując kompleks administracji palestyńskiej. Na miejscu wysadzono w powietrze część muru, otaczającego kwaterę Arafata a także budynek biur palestyńskiego wywiadu.
Operacja miała stanowić odwet za środowy zamach palestyński pod Hajfą, do którego przyznała się palestyńska organizacja Islamska Dżihad. W zamachu zginęło 17 Izraelczyków i palestyński zamachowiec - zidentyfikowany przez Dżihad jako 16-letni Hamza Samudi z Dżeninu - który uderzył wyładowanym środkami wybuchowymi samochodem w autobus. Wśród zabitych jest 13 izraelskich żołnierzy. (an)