Izraelski minister Mosze Jaalon: Rosja nie dostarczy rakiet S‑300 do Syrii przed 2014 r.
Izraelski minister obrony Mosze Jaalon powiedział, że dostawy rosyjskich rakietowych systemów obrony powietrznej S-300 do Syrii nie nastąpią przed rokiem 2014. Wypowiedź ministra cytuje izraelskie radio wojskowe.
Pod koniec maja Jaalon poinformował, że przeznaczony dla Syrii system rakietowy S-300 jeszcze nie opuścił Rosji, a jeśli tak się stanie, to "Izrael będzie wiedział, co robić".
W piątek wiele rosyjskich mediów informowało, że Moskwa nie dostarczyła jeszcze reżimowi w Damaszku kierowanych pocisków S-300 i że nie zrobi tego w tym roku. Wcześniej prezydent Syrii Baszar al-Asad pytany o te rakiety w wywiadzie dla telewizji Al-Manar odpowiedział w sposób, który część mediów zinterpretowała jako potwierdzenie dokonania przez Rosję dostawy do Syrii części systemu S-300.
Rosja deklaruje chęć dotrzymania zawartej z Syrią umowy o dostarczeniu rakiet S-300. Twierdzi, iż byłyby one czynnikiem odstraszania ewentualnej zagranicznej interwencji zbrojnej w tym kraju.
Dysponujące znacznym zasięgiem rakiety S-300 są przeznaczone do zwalczania zarówno samolotów, jak i pocisków kierowanych. Według zachodnich ekspertów ich dostawa mogłaby wzmocnić walczący od ponad dwóch lat ze zbrojną rebelią reżim prezydenta Asada.
Dostawy S-300 do Syrii skomplikowałyby także naloty izraelskie na ten kraj - pisze AFP. Na początku maja lotnictwo izraelskie dokonało ataków w Syrii, które - według strony izraelskiej - miały uniemożliwić transfer broni dla radykalnego ugrupowania libańskiego Hezbollah. Powiązane z Iranem ugrupowanie wspiera w walce z rebelią siły Asada i jest wrogiem Izraela.
Minister Jaalon powiedział, że reżim syryjski kontroluje nie więcej niż 40 proc. kraju i że rebelianci zajęli co najmniej cztery dzielnice Damaszku. Oświadczył, że armia izraelska otwarła szpital polowy na Wzgórzach Golan dla rannych z Syrii. Otwarcie szpitala minister nazwał humanitarnym gestem. Wykluczył jednak otwarcie obozu dla syryjskich uchodźców.