Izraelscy żołnierze starli się z protestującymi osadnikami

Żołnierze, mimo oporu osadników, przystąpili do wyburzania dziewięciu domów, zbudowanych w Amonie bez formalnych zezwoleń.

Armia podjęła akcję przeciwko protestującym od wielu dni osadnikom po porannej decyzji izraelskiego Sądu Najwyższego, który nakazał likwidację osiedla, potwierdzając, że domy zostały zbudowane niezgodnie z prawem. Oprócz budynków, na zboczu wzgórza znajduje się też ok. 40 wozów mieszkalnych. Linię energetyczną przeprowadzono do nich na koszt rządu izraelskiego.

Na decyzję sądu oczekiwało od wtorku w rejonie Amony około sześciu tysięcy izraelskich żołnierzy. Osadnicy wznieśli wokół domów zasieki z drutu kolczastego, gromadząc się na wyższych kondygnacjach i dachach - nacierających żołnierzy obrzucano kamieniami z dachów przeznaczonych do rozbiórki domów. Wokół budynków płoną barykady z opon samochodowych.

Wojsko jeszcze w poniedziałek ustanowiło blokady na drogach dojazdowych do Amony, by nie dopuścić do napływu do osiedla przeciwników ewakuacji. W zeszłym tygodniu przybyły tu już setki żydowskich aktywistów, głównie młodych ludzi. Część z nich przebywa w sąsiednim osiedlu Ofra.

Amona leży na północ od Jerozolimy, niedaleko Ramalli. Osadnicze domy zostały wzniesione częściowo na ziemi należącej do Palestyńczyków.

Likwidacja nielegalnego osiedla traktowana jest przez obserwatorów przede wszystkim jako wyzwanie, rzucone przez organizacje osadników pełniącemu obowiązki premiera Izraela Ehudowi Olmertowi, który zapowiedział, iż "zdecydowanie" będzie działać przeciwko łamiącym prawo osadnikom.

Według ocen władz izraelskich, na Zachodnim Brzegu Jordanu istnieje obecnie około 87 punktów, gdzie osadnicy bezprawnie ustanowili swe domy. Organizacja izraelska "Pokój Teraz" twierdzi, że takich punktów jest ponad 100.