Izraelczycy i Palestyńczycy porozumieli się w Annapolis
Jest pierwszy sukces konferencji bliskowschodniej w Annapolis. Przedstawiciele Izraela i Autonomii Palestyńskiej przyjęli wspólną deklarację o rozpoczęciu formalnych negocjacji w sprawie zakończenia ciągnącego się od kilkudziesięciu lat konfliktu. Informację o porozumieniu Izraela i Autonomii ogłosił prezydent USA George W. Bush.
Do ostatniej chwili delegacje izraelska i palestyńska spierały się o zasady, na jakich mają być prowadzone negocjacje pokojowe. Pod presją Stanów Zjednoczonych porozumienie zostało osiągnięte.
Otwierając konferencję w Annapolis prezydent George Bush ogłosił, że premier Izraela Ehud Olmert i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas natychmiast rozpoczynają negocjacje, które do końca 2008 roku mają doprowadzić do ostatecznego zakończenia konfliktu.
Osobiście zobowiązuję się że będę wspierać wasze działania. Nadchodzi dzień, w którym zapanuje pokój. Nadchodzi dzień, w którym Palestyńczycy będą cieszyć się błogosławieństwem wolności, a Izraelczycy uzyskają poczucie bezpieczeństwa, na które zasługują. Ten dzień nadchodzi - podkreślił Bush. Zaznaczył przy tym, że konferencja w Annapolis jest początkiem, a nie końcem drogi do pokoju na Bliskim Wschodzie.
Amerykański prezydent zapowiedział, że pierwsze dwustronne rozmowy izraelsko-palestyńskie na temat ostatecznego zakończenia konfliktu odbędą się 12 grudnia.
We wspólnym oświadczeniu, odczytanym przez Busha, Olmert i Abbas zobowiązali się m.in. do natychmiastowego wznowienia dwustronnych negocjacji i podjęcia starań na rzecz osiągnięcia porozumienia jeszcze przed końcem 2008 roku. Przywódcy zapewnili także o swoim zdecydowaniu, "by zakończyć rozlew krwi, cierpienia i dekady konfliktu między naszymi narodami".
Wierzę, że będziemy w stanie osiągnąć porozumienie, które będzie zgodne z wizją prezydenta Busha: dwa państwa dla dwóch narodów - zaznaczył Olmert w przemówieniu.
Komentatorzy podkreślają, że uczestniczący w konferencji Abbas reprezentuje tylko część Palestyńczyków, ponieważ radykalni islamiści z Hamasu, którzy wygrali wybory w 2006 r. i rządzą w Strefie Gazy, zbojkotowali spotkanie.
Zwraca się też uwagę na słabą pozycję polityczną Olmerta w Izraelu, a także Busha w USA, gdzie ma on około 30% poparcia i za 14 miesięcy odejdzie z urzędu.
Amerykański prezydent podkreślił, że oczekiwania wobec konferencji są skromne: "jej celem nie jest zawarcie porozumienia" - jak powiedział - "a jedynie rozpoczęcie negocjacji między Izraelczykami a Palestyńczykami", oraz zachęcenie obu stron do owocnych rozmów przez pozostałe kraje uczestniczące w spotkaniu.
W konferencji biorą udział przedstawiciele około 40 krajów i organizacji międzynarodowych. Polskę reprezentuje minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Rozmowy pokojowe przebiegałyby według opracowanej w 2003 r. "mapy drogowej", wyznaczającej kroki, które zmierzają do ostatecznego rozstrzygnięcia spornych kwestii. Chodzi tu głównie o wytyczenie granic przyszłego państwa palestyńskiego, status Jerozolimy, problem osiedli żydowskich na ziemiach okupowanych oraz los uchodźców palestyńskich.
Rozmowy w Annapolis prowadzi ze strony USA sekretarz stanu Condoleezza Rice. W ich toku już wyłoniły się liczne rozbieżności; Palestyńczycy domagają się m.in. otrzymania wschodniej Jerozolimy, co wywołuje protesty w Izraelu. Sprzeciwiają się też nazywaniu Izraela "państwem żydowskim", gdyż - jak się obawiają - ograniczy to prawa zamieszkałej tam ludności arabskiej.
Zdaniem wielu komentatorów konferencja w Annapolis odbywa się o kilka lat za późno. Busha krytykuje się za to, że w czasie swej pierwszej kadencji nie zajmował się konfliktem izraelsko-palestyńskim, co przyczyniło się do jego zaostrzenia. (sm)