ŚwiatIzrael przekonał Trumpa w sprawie Iranu. Bliski Wschód stał się jeszcze bardziej niebezpieczny

Izrael przekonał Trumpa w sprawie Iranu. Bliski Wschód stał się jeszcze bardziej niebezpieczny

Prezydent Donald Trump anulował umowę nuklearną z Iranem i przywrócił sankcje gospodarcze. Izrael przygotowuje się na irańskie uderzenie. Premier Netanjahu dziękuje Trumpowi i grozi Irańczykom odpowiedzią na każdy atak.

Izrael przekonał Trumpa w sprawie Iranu. Bliski Wschód stał się jeszcze bardziej niebezpieczny
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Jarosław Kociszewski

Prezydent Trump oskarżył Iran o wspieranie terroryzmu i wrogie plany wobec USA i Izraela. Jego zdaniem umowa nuklearna zawarta z Iranem przez USA, Rosję, Wielką Brytanię, Francję, Niemcy i Chiny w 2015 r. nie zdała egzaminu i nie powstrzymała niebezpiecznych zapędów reżimu ajatollahów. Z tego powody Waszyngton wystąpił z umowy i przywrócił pełny zakres sankcji gospodarczych. Trump zagroził także krajom, które nadal będą wspierać Iran.

Zaraz po gospodarzu Białego Domu, w Jerozolimie przemówił premier Benjamin Netanjahu, który podziękował Trumpowi i wezwał inne kraje, przede wszystkim europejskie, do pójścia za przykładem USA. Nadal nie wiadomo jednak jaki dokładnie będzie zakres nowych sankcji, ani kiedy Trump podpisze rozporządzenia o ich wprowadzeniu. W pierwszej reakcji Teheran uznał kroki Waszyngtonu za niezgodne z prawem.

Izrael gotowy do wojny

Armia państwa żydowskiego, IDF, nie podejmuje ryzyka. Wojsko postawiło w stan gotowości obronę przeciwlotniczą na Wzgórzach Golan i wezwało władze lokalne do otwarcia schronów przeciwlotniczych dla cywilów. To odpowiedź na zaobserwowane ruchy sił irańskich w Syrii w kierunku granicy Izraela. IDF ocenia, że mogą to być przygotowania do ataku rakietowego.

Decyzja Donalda Trumpa uważa jest za strategiczną zmianę polityki USA. Biały Domu jednostronnie wystąpił z umowy międzynarodowej zakładającej, że Iran zrezygnuje z niebezpiecznego programu nuklearnego w zamian za zniesienie sankcji i otwarcie się na współpracę międzynarodową. Wbrew temu, co powiedział prezydent w Białym Domu, porozumienie dawało Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) możliwość dokonywania inspekcji irańskich instalacji i nadzoru nad przestrzeganiem umowy.

Donald Trump potwierdził, że przekonały go dokumenty wykradzione z Iranu przez Mosad, które dowodzić miały nieszczerych intencji Teheranu. Prezydent USA był jedynym politykiem na świecie, którego przekonały argumenty Beniamina Netanjahu, lecz w praktyce tylko jego zdanie miało rzeczywiste znaczenie. Teraz w Europie trwają rozmowy nad dalszymi posunięciami.

Porozumienie można było poprawić

Umowa z Iranem bez wątpienia zawierała niepokojące wady, które wskazał Trump. Po pierwsze, została zawarta na czas określony, a po 2030 r. Teheran teoretycznie mógłby wznowić program nuklearny. Logika porozumienia zakładała jednak, że kraj czerpiący korzyści z otwarcia na świat oraz dostępu do zagranicznych inwestycji i technologii nie będzie chciał powrócić na drogę prowadzącą do izolacji i ubóstwa.

Drugą wadą było całkowite pominięcie środków przenoszenia, czyli rakiet, które w przyszłości Irańczycy mogliby uzbroić w rakiety jądrowe. Co więcej, prace nad pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu wprost zagrażają Izraelowi nawet bez głowic masowego rażenia.

Obie te wady można było usunąć. Negocjacje trwałyby latami, a Iran z pewnością niczego nie oddałby za darmo. To byłaby transakcja. Handel zgodny z kupieckim duchem i tradycją Bliskiego Wschodu. Tu wcale nie chodziłoby o zaufanie tylko o ustalenie warunków korzystnych dla wszystkich, zainteresowanych stron. Doskonale rozumieli to wszyscy, za wyjątkiem Amerykanów i Izraelczyków.

Wszystkie oczy zwrócone na Iran

Po przemówieniu Donalda Trumpa beczka prochu, którą jest Bliski Wschód, stała się jeszcze bardziej niebezpieczna. Nie wiadomo, która frakcja weźmie górę w Teheranie. Mogą to być twardogłowi duchowni przekonujący do zaostrzenia kursu i zbrojnej konfrontacji z Izraelem, lub politycy umiarkowani opowiadający się za dalszym przestrzeganiem porozumienia.

Z punktu widzenia przywódców w Waszyngtonie i Jerozolimie, awantura z Iranem będzie bardziej kosztowna, lecz łatwiejsza do rozegrania. Udowodni, że Trump i Netanjahu od początku mieli rację. Wielka wojna jest oczywiście możliwa, ale mało prawdopodobna. Iran wie, że nie ma szans w otwartej walce z państwem żydowskim. Dlatego czarny scenariusz oznacza wymianę ciosów rakietowych, nalotów i walki w Syrii, Libanie, a nawet punktowe ataki na bazy IDF.

Zachód, Rosja i Chiny mogą próbować zachować jakąś formę umowy albo szybko rozpocząć rozmowy z Iranem nad nowym porozumieniem, aby zapobiec destabilizacji regionu. To będzie trudne, gdyż Trump pokazał właśnie, jak USA łamią zawarte przez siebie umowy. Gospodarz Białego Domu obiecał Irańczykom gotowość do kompromisu, jeżeli Teheran porzuci mocarstwowe ambicje i wspieranie terroryzmu. Mało prawdopodobne, aby w obecnej sytuacji ktokolwiek był gotów mu jednak zaufać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

iranusaizrael
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (518)