Nie wystarczy być bardzo pijanym, żeby dostać się do chełmskiej izby wytrzeźwień. Dowodzi tego przypadek młodzieńców zatrzymanych przez policję nad Jeziorem Białym. Pijani mężczyźni przeklinali i zaczepiali dziewczyny. Choć byli to mieszkańcy Chełma (dwóch z nich mieszka zresztą tuż obok izby wytrzeźwień), nie przyjęto ich do tamtejszej „wytrzeźwiałki”. Policjanci zmuszeni byli odwieźć delikwentów do izby w Lublinie.
Chełmska izba nie chciała przyjąć pijanych młodzieńców, bo ani gmina, ani miasto Włodawa nie podpisały porozumienia o współpracy z placówką. Podobnej umowy nie podpisała żadna z gmin w powiecie włodawskim.
Współpraca polegać miała na pokryciu części kosztów utrzymania „klienta” w izbie. Doba kosztuje ok. 300 zł. - Gdyby ci mężczyźni pili w Chełmie, nie byłoby żadnego problemu – wyjaśniła Elżbieta Misiurska z Izby Wytrzeźwień.
Tygodnik Chełmski
(kap)