Islamistyczna grupa nazwała atak na Tiananmen "aktem dżihadu"
Islamistyczne ugrupowanie pod nazwą Islamska Partia Turkiestanu nazwała październikowy atak na placu Tiananmen w Pekinie "aktem dżihadu" przeprowadzonym przez jej świętych wojowników - poinformowała w sobotę SITE, organizacja monitorująca portale islamistów.
23.11.2013 | aktual.: 24.11.2013 02:42
28 października na pekiński plac Tiananmen wjechał samochód typu SUV, który eksplodował przed portretem Mao Zedonga. Zginęło pięć osób, w tym trzy znajdujące się w samochodzie i należące do tej samej rodziny, oraz dwoje turystów, Filipinka i Chińczyk. Prawie 40 osób odniosło obrażenia.
SITE, które monitoruje wszelkie oświadczenia organizacji islamistycznych, poinformowało, że Islamska Partia Turkiestanu udostępniła też nagranie audio przemowy swojego przywódcy Abdullaha Mansura, zapowiadającego dalsze takie ataki wymierzone w chińskie władze. W ośmiominutowym nagraniu Mansur grozi atakiem na Wielką Halę Ludową, czyli m.in. siedzibę chińskiego parlamentu.
Według SITE przywódca Islamskiej Partii Turkiestanu miał powiedzieć: "O wy, chińscy niewierni, wiedzcie, że przez 60 lat oszukiwaliście Wschodni Turkiestan, ale teraz on się przebudził. Ludzie dowiedzieli się, kto jest ich prawdziwym wrogiem i wrócili do swej prawdziwej religii". Wypowiedź Mansura nagrana jest po ujgursku.
Troje domniemanych napastników oraz pięć osób aresztowanych przez chińską policję po ataku na Tiananmen nosi nazwiska wskazujące na to, że należą do muzułmańskiej mniejszości Ujgurów mieszkających w Sinkiangu, regionie autonomicznym na północnym zachodzie Chin. Władze Chin oskarżyły o zorganizowanie zamachu ujgurską organizację separatystyczną, zwaną Islamskim Ruchem Wschodniego Turkiestanu (ETIM).
Jak podkreśla Reuters nie jest jednak pewne, że to ETIM stała za zamachem na Tiananmen; organizacja ta, uznawana w USA za ugrupowanie terrorystyczne, przestała być aktywna po zabiciu jej przywódcy w 2003 roku. Niektórzy eksperci uważają, że ETIM odrodziła się pod nazwą Islamska Partia Turkiestanu.
W Sinkiangu od lat panują napięte stosunki między muzułmańskimi Ujgurami, posługujących się językiem z tureckiej grupy językowej, a chińską ludnością napływową. Ujgurzy twierdzą, że są dyskryminowani przez władze chińskie, skarżą się na prześladowania kulturalne i religijne. Pekin zarzuca ugrupowaniom ujgurskim dążenia separatystyczne i terroryzm.
Mniejszość ujgurską w Sinkiangu szacuje się na ponad 8 mln osób. Region ten ma znaczenie strategiczne, sąsiaduje bowiem z Pakistanem, Tadżykistanem, Kirgistanem i Kazachstanem, a poza tym na jego obszarze znajdują się złoża ropy, gazu i węgla.
Źródło: PAP