Irlandzkie weto za pieniądze z USA?
Europarlament przyjrzy się finansowaniu kampanii przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu w Irlandii. Według europosłów mogła być ona finansowana za pieniądze z USA - dowiedział się serwis internetowy tvp.info.
Pojawiły się podejrzenia, że ta kampania mogła być finansowana przez pieniądze amerykańskie. I że mogło chodzić o celowe obalenie Traktatu Lizbońskiego i tym samym osłabienie UE - mówi tvp.info Genowefa Grabowska (SDPL). Sprawę tę podnosili posłowie na rozpoczętym dzisiaj posiedzeniu - podkreśla europosłanka. Jak dodaje, komisja ds. konstytucyjnych europarlamentu ma na najbliższym posiedzeniu zająć się tą sprawą. Kompetencje komisji pozwalają jej zwrócić się do rządu irlandzkiego o wyjaśnienia. Takie podejrzenia nie mogą pozostać nie wyjaśnione - podkreśla Grabowska.
Chodzi o postać Declana Ganleya i jego organizację "Libertas", która prowadziła kampanię na "nie" w czasie irlandzkiego referendum nad traktatem lizbońskim. Według irlandzkiej prasy, a także irlandzkiego ministra ds. europejskich Dicka Roche. Miał on mieć powiązania z Pentagonem. Jego firma Rivada miała być wykonawcą olbrzymich kontraktów dla amerykańskiej armii. Irlandzka prasa twierdzi, że Ganley miał przekazać cześć tych pieniędzy na kampanię referendalną. A chodzi o duże kwoty. "Libertas" na kampanię wydało ponad milion euro, a rządząca partia Fianna Fail tylko ok. 700 tys. euro.
W referendum, które odbyło się w czerwcu tego roku traktat z Lizbony został odrzucony. Przeciw było 53 proc. Irlandczyków. To zatrzymało proces ratyfikacji traktatu, który miał usprawnić działanie UE. By wszedł w życie potrzebna jest bowiem zgoda wszystkich 27 krajów Unii.
Karolina Woźniak