Irlandia odrzuciła Traktat przez biznesowe interesy ważnego polityka?
W Irlandii nie ustają spekulacje, czy w odrzuceniu Traktatu Lizbońskiego w czerwcowym referendum odegrały rolę amerykańskie powiązania biznesowe irlandzkiego multimilionera
Declana Ganleya - pisze irlandzka gazeta "Irish Examiner".
Ganley jest przewodniczącym ruchu i fundacji Libertas, która wsławiła się antytraktatową kampanią referendalną, i właścicielem firmy Rivada Networks, zarabiającej na sprzedaży systemów komunikacji bezprzewodowej w USA.
Gdyby Irlandczycy głosowali na "tak" w referendum i Traktat zostałby zaakceptowany, stopniowo rosłaby zdolność militarna Unii Europejskiej do prowadzenia misji pokojowych i prewencyjnych - wyjaśnia "Irish Examiner".
Ale taki rozwój sytuacji nie byłby na rękę Stanom Zjednoczonym, gdyż mógłby prowadzić do przekształcenia UE w rywalizujący blok - pisze gazeta na swoich stronach internetowych.
Rivada zawarła kontrakty na dostawy wyposażenia i infrastruktury dla Dowództwa Północnego wojska Stanów Zjednoczonych i Biura Gwardii Narodowej (National Guard Bureau - organu dowodzenia formacją typu milicyjnego, mającą wspierać regularną armię). Do tej pory nie znano wartości tych kontraktów.
Jak dowiedziała się irlandzka gazeta, nieznacznie przekraczają one 200 mln euro.
To samo źródło, na które powołuje się "Irish Examiner", określiło jako "bzdury" i "absolutnie niesłuszne" sugestie w dokumentacji, w posiadanie której weszła gazeta, że kontrakt z Dowództwem Północnym ma kilkakrotnie większą wartość.
Ganley i jego firma odmawiają wypowiedzi na temat dokumentacji, jaką dysponuje gazeta.
Multimilioner w przeszłości zaznaczał, że jego amerykańskie interesy nie odgrywają roli w jego opozycji wobec Traktatu Lizbońskiego, który - jak ocenia - prowadziłby do mniej demokratycznej i mniej transparentnej Unii.
Ganley zaprzecza również, jakoby Rivada stanowiła źródło finansowania ruchu Libertas, który na antylizbońską kampanię referendalną wydał 1,3 mln euro.