Irańczycy wybierają prezydenta
Irańczycy od rana głosują na
prezydenta. Z ośmiu kandydatów startujących w wyścigu o fotel
prezydencki, największe szanse ma były prezydent, Akbar Haszemi
Rafsandżani.
17.06.2005 | aktual.: 17.06.2005 10:21
Lokale wyborcze otwarto o godzinie 9 rano czasu miejscowego (6.30 czasu warszawskiego). Do głosowania jest uprawnionych 46 milionów ludzi.
Według sondażu, opublikowanego przez oficjalną agencję informacyjną IRNA, największe szanse na zwycięstwo ma uważany za zwolennika dialogu z Zachodem Rafsandżani, którego popiera 27,1% obywateli.
Rafsandżani był prezydentem Iranu w latach 1989-1997, przez dwie czteroletnie kadencje (maksymalny okres przewidziany w konstytucji).
Za nim uplasował się kandydat reformatorów, Mustafa Moin (18,9%), a na trzecim miejscu reprezentant konserwatystów, Mohammad Baker Kalibaf (6,5%).
Oprócz nich w wyborach startują reprezentujący konserwatystów - były szef telewizji publicznej Ali Laridżani, były dowódca Gwardii Rewolucyjnej Mohsen Rezai oraz burmistrz Teheranu Mahmud Ahmadineżad, a także reformatorów - były przewodniczący parlamentu Mehdi Karrubi i wiceminister ds. sportu, Mohsen Mehralizadeh. Ich szanse są jednak bardzo małe.
Chętnych, by zasiąść na miejscu obecnego irańskiego prezydenta, Mohammada Chatamiego, było ponad tysiąc, w tym 89 kobiet. Po dyskwalifikacji większości z nich przez Radę Strażników Rewolucji Islamskiej - 12-osobowego gremium prawników i duchownych czuwających nad zgodnością prawa z zasadami islamu - dopuszczono jedynie ośmiu.
Aby prezydent został wybrany w pierwszej rundzie, któryś z kandydatów musi uzyskać ponad 50% głosów, co - według sondaży - wydaje się nieprawdopodobne. Obóz Rafsandżaniego przekonany jest jednak, że ich kandydat już w pierwszej turze zdobędzie co najmniej 52% głosów.
Ewentualną drugą rundę wyborów przewidziano na 24 czerwca.
Do wzięcia udziału w głosowaniou nawoływał obecny prezydent Mohammed Chatami. Natomiast część zwolenników reformatorów zamierzała zbojkotować wybory.