Iran żąda od USA uwolnienia pięciu obywateli
Iran żąda natychmiastowego
uwolnienia pięciu swoich obywateli, którzy zostali w czwartek
aresztowani przez Amerykanów w przedstawicielstwie irańskim w
Irbilu na północy Iraku - poinformował rzecznik
irańskiego MSZ.
14.01.2007 08:50
Na konferencji prasowej Mohammad Ali Hosseini zaznaczył, że wszyscy aresztowani są dyplomatami, "zajmującymi się kwestiami konsularnymi". Działali legalnie i w ramach prawa- podkreślił.
Według amerykańskiego dowództwa w Bagdadzie, Irańczycy ci związani są z Irańską Gwardią Rewolucyjną i dostarczają broń i technologię powstańcom irackim. "Wstępne wyniki śledztwa ujawniły, że pięciu zatrzymanych związanych jest z Irańską Gwardią Rewolucyjną, organizacją znaną z dostarczania funduszy, broni, technologii, sporządzania ładunków wybuchowych oraz szkolenia grup próbujacych zdestabilizować rząd Iraku i atakować siły koalicji" - stwierdzono w oświadczeniu amerykańskiego dowództwa.
"Siły wielonarodowe, zgodnie z polityką USA, nie będą nadal dopuszczać do przekazywania ekstremistom pomocy logistycznej pochodzącej spoza Iraku" - napisano.
Stany Zjednoczone od dawna oskarżają Iran o mieszanie się w sprawy Iraku, włącznie z dostarczaniem broni i szkoleniem sił szyickich. Teheran temu zaprzecza, oskarżając natomiast Waszyngton o wzniecanie przemocy i napięć między irackimi szyitami i sunnitami.
Amerykanie chcą zradykalizować atmosferę w Iraku i usprawiedliwić swoją okupację, ale my będziemy mądrze postępować- powiedział Hosseini.
Podczas swojego środowego przemówienia na temat nowej strategii irackiej prezydent USA George W. Bush zapowiedział wysłanie do Iraku nowych oddziałów amerykańskich w sile 21,5 tys. żołnierzy i podkreślił, że Stany Zjednoczone przerwą "napływ wsparcia" z Iranu i Syrii do Iraku oraz zniszczą "sieci", poprzez które przekazywana jest broń i szkolone są irackie siły wrogie wobec USA.
O tym, że m.in. decyzję w sprawie operacji, których celem mają być instytucje irańskie w Iraku - w tym także ws. aresztowania Irańczyków w Irbilu - podjął osobiście Bush poinformowała na łamach sobotniego "New York Times" amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice.