Iran: twardogłowi żądają wykluczenia rywali z wyścigu prezydenckiego
Prawie 100 irańskich deputowanych, zwolenników twardej linii, podpisało się pod petycją żądającą zakazania startu w wyborach prezydenckich dwóm prominentnym kandydatom - umiarkowanemu byłemu prezydentowi Rafsandżaniemu oraz protegowanemu obecnego prezydenta.
15.05.2013 | aktual.: 15.05.2013 18:34
Petycja odzwierciedla obawy twardogłowych przed byłym prezydentem Akbarem Haszemim Rafsandżanim oraz przed Rahimem Esfandiarem Maszaim, bliskim zaufanym prezydenta Mahmuda Ahmadineżada - pisze agencja AP. Obaj mogliby przyciągnąć głosy z dwóch różnych kierunków: Rafsandżani cieszy się uznaniem reformatorów, a Maszai - poparciem sympatyków Ahmadineżada.
Ich udział w wyścigu wyborczym jest trudnym wyzwaniem dla konserwatywnych kandydatów lojalnych wobec najwyższego przywódcy duchowo-politycznego ajatollaha Sajeda Mohammada Alego Chameneia.
Wśród owych kandydatów wymienia się przede wszystkim głównego negocjatora w sprawach programu nuklearnego Saida Dżalilego, byłego szefa dyplomacji Alego Akbara Welajatiego, burmistrza Teheranu Baghera Kalibana i deputowanego Golama Alego Haddada Adela. Najwyższy przywódca nie ujawnił dotąd, którego z nich popiera.
Architekt islamskiego reżimu
Rafsandżani był prezydentem Iranu w latach 1989-1997 i jest uważany za jednego z najważniejszych architektów islamskiego reżimu w Iranie. Obecnie jest jednym z najostrzejszych krytyków prezydenta Ahmadineżada. W marcu 2011 r. został odwołany ze sprawowanej od 2006 roku funkcji przewodniczącego Zgromadzenia Ekspertów, formalnie odpowiadającego za wybór przywódcy rewolucji i kontrolującego jego działalność. Od ponad 20 lat tym przywódcą jest ajatollah Ali Chamenei.
Rafsandżani uważany jest za pragmatycznego polityka, zwolennika reform i poprawy stosunków z Zachodem. W wyborach prezydenckich w 2005 roku przegrał z Ahmadineżadem, reprezentującym opcję ultrakonserwatywną. W wyborach w 2009 roku Rafsandżani udzielił poparcia jednemu z liderów irańskiej opozycji Mir-Hosejnowi Musawiemu.
Wyznaczony na następcę
Maszai jest kandydatem, którego odchodzący prezydent upatrzył sobie na swojego następcę. Ahmadineżad nie może ubiegać się po raz trzeci o prezydenturę. Zabrania mu tego konstytucja, a poza tym jego rządów nie chcą już ajatollahowie odgrywający w Iranie decydującą rolę.
Wybory prezydenckie w Iranie odbędą się 14 czerwca.
400 zarejestrowanych kandydatów
Łącznie do startu w wyścigu prezydenckim zarejestrowało się ponad 400 kandydatów. Najpóźniej do 23 maja wszystkich kandydatów ma ocenić Rada Strażników Rewolucji, składająca się z szyickich duchownych i zaufanych prawników. To Rada zdecyduje, którzy z nich są godni prezydenckiego urzędu i którzy mogą zostać dopuszczeni do wyborów. Cztery lata temu z prawie 500 kandydatów, którzy zgłosili się do wyborów, Rada Strażników dopuściła do elekcji tylko czterech.
Poprzednie wybory prezydenckie w Iranie w 2009 roku zakończyły się ulicznymi rozruchami, gdy pokonani kandydaci, uważani na Zachodzie za demokratów i liberałów, odmówili uznania zwycięstwa Ahmadineżada. Mir-Hosejn Musawi i Mehdi Karubi przebywają w areszcie domowym, a za kandydata najbliższego im w poglądach uznawany jest Mohammad Reza Aref, wiceprezydent z czasów Mohammada Chatamiego, poprzednika Ahmadineżada, którego rządy z lat 1997-2005 uznawane są na Zachodzie za epokę oświecenia i reform w republice ajatollahów. Mimo namów zwolenników 70-letni Chatami wzbrania się przed ponownym ubieganiem się o prezydenturę.
Jeden z deputowanych, którzy podpisali petycję, powiedział, że kandydaturę Rafsandżaniego należałoby zdyskwalifikować, ponieważ popierał on opozycję w wyborach z 2009 roku. Z kolei Maszai jest przez twardogłowych oskarżany o przewodzenie "dewiacyjnemu nurtowi", propagującemu niekonwencjonalną wersję islamu i dążącemu do odsunięcia na bok duchownych.