Irakijczycy pójdą tłumem do wyborów
Zdecydowana większość - 88% - Irakijczyków ankietowanych przez polskich żołnierzy zapowiada udział w wyborach; znacznie mniej - niecała połowa respondentów - popiera obecność sił wielonarodowych i oczekuje od nich przede wszystkim zwalczania terroryzmu i przywrócenia porządku.
Poparcie dla obecności obcych wojsk jest mniejsze niż w sondażu z września zeszłego roku. Wtedy 54% pytanych uznało, że obce wojska są potrzebne, teraz - 48%. We wrześniu 50% ankietowanych poparło działania sił wielonarodowych w Iraku, w nowym sondażu - 41%.
Badanie opinii publicznej przeprowadziła na przełomie listopada i grudnia sekcja operacji psychologicznych (PSYOPS) dowodzonej przez Polskę dywizji wielonarodowej w środkowo-południowej strefie stabilizacyjnej, złożonej obecnie z trzech prowincji: Kadisija, Babil i Wasit.
Autorzy zastrzegają, że wyniki sondażu pozwalają na uchwycenie tylko ogólnej oceny sytuacji, bo z powodu trwającego konfliktu zbrojnego i braku danych demograficznych niemożliwe było dobranie reprezentatywnej grupy.
Ankietę przeprowadzili żołnierze PSYOPS na spotkaniach z miejscową ludnością, w bezpośrednich kontaktach na ulicach i w obiektach użyteczności publicznej; a także z pomocą pracowników biura badania opinii publicznej w prowincjach Kadisija i Wasit. W sondażu wzięli udział prawie wyłącznie szyici, w większości mężczyźni, w wieku 26-46 lat.
W specjalnej rubryce uczestnicy sondażu wpisywali swoje opinie na temat wyborów do parlamentu, zapowiedzianych na 30 stycznia. Zdaniem respondentów nastawionych przychylnie, wybory to "najlepszy krok ku demokracji"; "zjednoczą Irakijczyków"; "pomogą nam pozbyć się terroryzmu"; "pierwszy raz Irakijczycy będą mieli wolne wybory".
Szyici, stanowiący 60% ludności Iraku, byli pod rządami Saddama Husajna dyskryminowani; dziś większość z nich widzi w wyborach szansę uzyskania dominującej pozycji w życiu kraju.
Ci, którzy negatywnie oceniają nadchodzące głosowanie, argumentowali, że "pod obcą okupacją nie może być ważnych wyborów" i wyrażali obawę, że ich wynik przyniesie wojnę domową (bo może zaostrzyć konflikt między szyitami i mniejszością sunnicką, która do zeszłego roku piastowała najważniejsze stanowiska we władzach i w wojsku).
Zamiar oddania głosu na tymczasowego premiera Iraku, Ijada Alawiego, wyraziło 19% pytanych. Piętnaście procent poparło przywódcę szyickiej partii Najwyższa Rada Rewolucji Islamskiej w Iraku, Abdela Aziza al-Hakima, 8% - szefa innej partii szyickiej, Zew Islamu, Ibrahima Dżafariego, a 7% - przywódcę Irackiego Kongresu Narodowego - Ahmada Szalabiego. Jedna czwarta odparła, że nie zna żadnego kandydata wymienionego w ankiecie.
Od sił wielonarodowych Irakijczycy oczekują przede wszystkim zwalczania terroryzmu (54%), przywrócenia porządku publicznego (49%), szkolenia Gwardii Narodowej i policji (47%), pomocy w przeprowadzeniu wyborów (45%); a także pomocy w tworzeniu miejsc pracy, wsparcia przy wprowadzaniu ustroju demokratycznego, pomocy w odbudowie systemu edukacji i opieki medycznej (można było wymienić kilka zadań).
W rubryce przeznaczonej na opinię o siłach wielonarodowych krytycy pisali, że są to siły imperialistyczne i okupacyjne, których celem jest zniszczenie islamu i eksploatacja irackich bogactw. "Ich celem jest utrzymanie niestabilności w Iraku i zniszczenie islamskiego społeczeństwa"; "przybyli, żeby zniszczyć islamską religię i święte wartości"; "kradną skarby tego kraju"; "te siły przynoszą terroryzm i klęski" - wpisywali ankietowani.
Inni wpisywali opinie pozytywne: "To przyjazne siły, potrzebujemy ich"; "ich obecność jest teraz konieczna"; "niezbędna dla uniknięcia rozlewu krwi"; pomagają Irakowi dźwignąć się"; "zwalczają terroryzm"; "wprowadzają prawo", "najlepsze, co zrobili, to usunięcie tyrana - Saddama"; "chcemy, żeby nie dopuścili do powrotu starego reżimu".
Jakub Borowski