Irakijczycy chcą władzy
Czołowi działacze irackiego uchodźstwa w
USA krytykują proces transformacji politycznej w Iraku kierowany
przez amerykańskie władze okupacyjne po usunięciu dwa miesiące
temu reżimu Saddama Husajna.
11.06.2003 | aktual.: 11.06.2003 06:56
Jak powiedział znany dysydent Kanan Makiya, autor książki "Republika strachu: polityka współczesnego Iraku", ukazującej terror policyjny Saddama, władze amerykańskie w Iraku za mało kontaktują się i rozmawiają z Irakijczykami-potencjalnymi kandydatami na liderów i niewystarczająco włączają ich np. do pracy nad konstytucją kraju.
Władze USA odłożyły niedawno powołanie tymczasowego rządu irackiego z udziałem Irakijczyków, który miał powstać pod koniec maja. Zamiast tego proponuje się utworzenie złożonej z 35 Irakijczyków "rady politycznej", która miałaby jedynie doradzać okupacyjnej administracji.
Według doniesień z Bagdadu, Waszyngton odsunął też od wpływów Iracki Kongres Narodowy (INC) - główną organizację irackiej opozycji za Husajna, która liczy na odegranie kluczowej roli w formowaniu przyszłego rządu.
"Wojskowe władze koalicyjne ukrywają się w otoczonym czołgami pałacu, rzadko wychodząc na miasto i rozmawiając z ludźmi. Względy bezpieczeństwa zdają się przeważać nad wszelkimi innymi" - powiedział Makiya.
Politykę władz okupacyjnych jeszcze ostrzej skrytykował dr Hassan Mneimneh, działacz Irackiej Fundacji (Iraq Foundation) w Waszyngtonie, wykładający na Uniwersytcie Harvarda. "Im bardziej odsuwa się w czasie tworzenie władz z udziałem Irakijczyków, tym większe jest niebezpieczeństwo nasilania się w Iraku tendencji separatystycznych, a nawet wojny domowej. W obecnym chaosie bowiem wśród sunnitów, szyitów i Kurdów umacnia się poczucie ich własnej tożsamości etniczno-religijnej, zamiast tożsamości irackiej" - powiedział Mneimneh.