Irak: zamachy i rozmowy o pojednaniu
W stolicy Egiptu Irakijczycy
usiłują się porozumieć na spotkaniu, mającym przygotować
konferencje pojednania irackiego. W samym Iraku nie ustają zamachy
na ludność cywilną i na żołnierzy, głównie amerykańskich. Polska
wiąże nadzieje z iracką ropą.
20.11.2005 | aktual.: 20.11.2005 16:58
Prezydent Iraku Dżalal Talabani zaapelował do rebeliantów o złożenie bron i włączenie się do procesu politycznego.
Talabani, uczestniczący w Kairze na obradach, mających przygotować konferencje irackiego pojednania, podkreślił, że jest gotów rozmawiać z opozycją antyrządową, a także z członkami zdelegalizowanej saddamowskiej partii Baas. Apel o złożenie broni i włączenie się do procesu politycznego skierował przede wszystkich do irackich sunnitów, którzy przewodzą rebelii. Zastrzegł jednak, że zdominowany przez szyitów i Kurdów rząd iracki nie będzie rozmawiał z tymi członkami Baas i rebeliantami, którzy atakują siły irackie i amerykańskie.
Wydawana w Londynie gazeta "Al Hayat" doniosła w niedzielę, że Talabani otrzymał propozycje od ugrupowań rebeliantów i że ich "warunki" są rozważane w Kairze w koordynacji z Pentagonem i osobistościami amerykańskimi. Talabani nie skomentował doniesień "Al Hayat", a niektórzy szyiccy delegaci nie ukrywali zaskoczenia.
Ani analitycy, ani iraccy politycy nie oczekują większego przełomu po obradach kairskich, zorganizowanych z inicjatywy zainteresowanych stabilizacją Iraku państw arabskich.
Co najmniej 35 osób poniosło śmierć, a 50 zostało rannych w zamachu samobójczym w sobotę po południu w miejscowości Abu Saida koło Bakuby, 90 km na północ od Bagdadu. Kilka godzin wcześniej samochód-pułapka wybuchł na targowisku w południowo-wschodniej dzielnicy Bagdadu - Dżisr Dijala (Most Dijala), zabijając co najmniej 13 ludzi. Również w sobotę kierowany przez terrorystę- samobójcę samochód eksplodował obok konwoju policyjnego w Bagdadzie, raniąc dwóch funkcjonariuszy i ośmiu cywilów.
Jeden brytyjski żołnierz zginął, a czterej zostali ranni w niedzielę wskutek wybuchu przydrożnej pułapki minowej w Basrze na południu Iraku. Jest to 99. już żołnierz brytyjski, który stracił życie w kampanii irackiej od jej rozpoczęcia 20 marca 2003 roku.
Silny ładunek wybuchowy eksplodował w sobotę obok przejeżdżającego amerykańskiego konwoju wojskowego w mieście Hadisa na zachodzie Iraku, zabijając 15 Irakijczyków oraz żołnierza piechoty morskiej USA. Zamach w Hadisie zwiększył do co najmniej 2090 liczbę żołnierzy USA, którzy stracili życie w Iraku.
Pięciu żołnierzy amerykańskich zostało zabitych w sobotę w dwu atakach bombowych koło Bajdżi, ok. 180 km na północ od Bagdadu.
Prezydent George W. Bush odrzucił w sobotę padające w Kongresie wezwania, by natychmiast wycofać wojska USA z Iraku. Przywołał ocenę amerykańskich wojskowych, że wyznaczenie sztywnej daty wyjścia wojsk z Iraku byłoby "receptą na katastrofę". Słowa prezydenta, które padły podczas przemówienia wygłoszonego do żołnierzy w amerykańskiej bazie lotniczej Osan w Korei Południowej, stanowiły odpowiedź na wezwanie wpływowego kongresmena, demokraty Johna Murthy'ego. Zaapelował on o jak najszybsze wycofanie wojsk z Iraku, dopóki można to zrobić bezpiecznie. Według Murthy'ego, weterana z Wietnamu, zajmie to około pół roku.
Minister gospodarki Piotr Woźniak powiedział w sobotę, że Polsce zależy na dostępie do irackich złóż ropy naftowej. Chodzi o możliwość swobodnego dostępu do jakiejś części złóż, do koncesji - powiedział Woźniak w wieczornych "Wiadomościach" TVP.
Irak ma trzecie co do wielkości złoża ropy na świecie.
W połowie grudnia rząd ma podjąć decyzję w sprawie obecności polskich wojsk w Iraku. Minister obrony narodowej Radosław Sikorski oświadczył w sobotę w TVP, iż nadinterpretacją byłoby stwierdzenie, że Polska uzależnia decyzję co do misji od sprawy kontraktów. Będzie to jedna z przesłanek, którą będziemy brali pod uwagę.