Irak to nie Wietnam
Resztki zwolenników obalonego
reżimu Saddama Husajna łączą się w "terrorystyczną siatkę", ale
wojska amerykańskie i brytyjskie w Iraku nie stoją w obliczu wojny
partyzanckiej ani też nie ugrzęzły w długotrwałym konflikcie
podobnym do wojny w Wietnamie - uważa sekretarz obrony USA Donald
Rumsfeld.
01.07.2003 11:55
Na konferencji prasowej w Pentagonie w poniedziałek wieczorem (czasu warszawskiego) Rumsfeld przyrównał powojenną sytuację w Iraku do trudnych problemów, z jakimi miały do czynienia Stany Zjednoczone po ogłoszeniu niepodległości od Wielkiej Brytanii, a przed ustanowieniem nowej konstytucji i wyborem prezydenta.
Sekretarz obrony zarzucił też niektórym dziennikarzom, niewymienionym z nazwiska, że mają nadzieję, iż Irak stanie się dla USA nowym Wietnamem.
Kiedy pewna reporterka nawiązała do przewlekłego konfliktu, w jakim Stany Zjednoczone ugrzęzły w latach 60. i 70. w Wietnamie, Rumsfeld przerwał jej słowami, że porównanie to jest bezzasadne. "To inne czasy, inna epoka, inne miejsce" - powiedział.
Po upadku Saddama Husajna niedobitki reżimu partii Baas i oddziałów śmierci spod znaku fedainów rozmyły się w społeczeństwie, tworząc ponownie terrorystyczną siatkę. "Przeciwko tym resztkom podejmujemy zdecydowane działania" - podkreślił Rumsfeld, dodając, że "walki te potrwają jakiś czas".
Według sekretarza obrony USA, obecne problemy w Iraku są spowodowane przez pięć kategorii osób: niedobitki reżimu Husajna, dziesiątki tysięcy irackich przestępców zwolnionych tuż przed wybuchem wojny z więzienia, pospolitych rabusiów, cudzoziemców, którzy napłynęli ostatnio do Iraku, oraz "ludzi będących pod wpływami Iranu".
Rumsfeld przypomniał, że Stany Zjednoczone również w pierwszych latach po ogłoszeniu niepodległości miały do czynienia z "okresem chaosu i zamętu", w tym z depresją gospodarczą, inflacją i niepokojami społecznymi. "Osiem lat trwało, zanim uchwalono nową konstytucję i wybrano pierwszego prezydenta. Czy ugrzęźliśmy wówczas w kłopotach? Nie sądzę. Przeżywaliśmy proces ewolucji od monarchii do demokracji" - powiedział sekretarz obrony USA.
Według informacji Pentagonu - przypomina Reuter - w czerwcu zginęło w Iraku, w wyniku "wrogiego ostrzału", 17 żołnierzy USA. Od 1 maja, dnia kiedy prezydent Bush ogłosił zakończenie głównych działań wojennych w Iraku, w kraju tym poniosło śmierć 22 żołnierzy amerykańskich i 6 brytyjskich.(iza)