Irak stoi nad przepaścią
"Irak stoi nad przepaścią" - napisał w piątek
niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
01.12.2006 | aktual.: 01.12.2006 10:40
Codzienne "krwawe jatki" wykraczają poza ramy zwykłego powstania przeciwko obcym okupantom i są wojną domową, chociaż prezydent Bush nie lubi tego terminu - czytamy w komentarzu pt. "Wielki błąd", zamieszczonym na pierwszej stronie konserwatywnej gazety.
Trzy i pół roku po wkroczeniu przez Amerykanów do Iraku trzeba stwierdzić, że oprócz odsunięcia od władzy dyktatora Saddama Husajna nie osiągnięto żadnego innego celu - podkreśla komentator "FAZ", Nikolas Busse.
Dziennik wskazuje na sytuację na Bliskim Wschodzie, odnotowując, że nadzieje na rozwiązanie konfliktu palestyńskiego nie ziściły się, a perspektywa pokoju w tym regionie nie jest bliższa niż przed interwencją w 2003.
Wojna w Iraku nie przyniosła niczego dobrego w walce z terroryzmem - uważa Busse. O ile interwencja w Afganistanie spowodowała utratę przez Al-Kaidę bazy wypadowej, to Irak stał się nowym terenem koncentracji zwolenników świętej wojny - czytamy.
Najbardziej niepokojące następstwo "błędnej wojny" w Iraku wykracza poza granice arabskiego świata - pisze autor komentarza. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że Stany Zjednoczone ulegną paraliżowi i przez lata nie będą w stanie działać jak globalne mocarstwo.
"Duzi i mali rywale liczą na to, że Amerykanie nie będą mieli w przewidywalnej przyszłości ani wystarczającej liczby żołnierzy, ani politycznej odwagi, by przeprowadzić podobne inwazje. Dlatego kraje w rodzaju Iranu czy Korei Północnej prowadzą z Waszyngtonem swoje gierki" - zauważa Busse.
Porażka Ameryki będzie oddziaływać najdłużej na opinię publiczną. Nie tylko w arabskim kręgu kulturowym obraz Ameryki będzie przez całe pokolenie, a może dwa pokolenia silniej kojarzony z torturami w więzieniu Abu Graib niż ze Statuą Wolności - uważa "FAZ".
To pozbawia Amerykanów "soft power" (miękkiej siły), czyli kulturowej i intelektualnej siły przyciągania, bez której w epoce mediów siła wojskowa niewiele znaczy - tłumaczy gazeta.
"Wojna w Iraku, która miała być demonstracją siły, doprowadziła do największego ograniczenia pola manewru Ameryki od czasów Wietnamu" - ocenia komentator.
Busse zaznacza, że porażka Ameryki nie jest powodem do radości nawet dla niechętnych USA francuskich zwolenników multilateralizmu. Osłabienie Ameryki uderza w cały świat Zachodu - ostrzega "FAZ". Europejczycy nie są w stanie ani materialnie, ani intelektualnie zapełnić luki, pozostawione przez Amerykę na mapie świata - czytamy w konkluzji.
Jacek Lepiarz