Irak po śmierci polskiego żołnierza
Po śmierci pierwszego polskiego żołnierza z misji stabilizacyjnej w Iraku, żołnierze w Obozie Babilon, głównej bazie polskiej strefy, z niechęcią rozmawiają z dziennikarzami o ostrzale konwoju i o zmarłym koledze.
06.11.2003 | aktual.: 06.11.2003 17:47
W Karbali, gdzie służył major Hieronim Kupczyk, widać było natomiast łzy wzruszenia. Płakali i koledzy zabitego, i osoby z personelu szpitala polowego, które przez półtorej godziny bezskutecznie próbowały uratować mu życie.
Inni z kolei nie dają po sobie poznać, co przeżywają. "Wojna to wojna. Oczywiście, że to tragedia, ale naprawdę trudno w takiej sytuacji coś powiedzieć" - mówią żołnierze w Obozie Babilon. " W końcu coś takiego musiało się zdarzyć. Wiadomo było, że nikt tu nie przyjeżdża na wakacje" - dodają.
Nie chcą mówić o tym, czy teraz bardziej się boją. Jeden zaznacza tylko, że martwi się o swoją rodzinę w Polsce, której sen z oczu spędza troska o jego bezpieczeństwo. "Oni się boją bardziej od nas, to ich trzeba uspokoić, nie ma co o tym gadać" - podsumował.
"Każdy z nas w jakiś sposób to przeżywa" - powiedział rzecznik prasowy wielonarodowej dywizji mjr Andrzej Wiatrowski. "Trudno komentować to, co się stało. Jest to cios dla nas wszystkich" - powiedział.
"Nie chciałbym używać górnolotnych słów, ale dla mnie osobiście jest to trudny moment" - dodał Wiatrowski. "Jestem przygnębiony i zdeterminowany. Nie chcę przesadzać i mówić, że wszyscy zareagują tak samo i zmobilizują się jeszcze bardziej. Każdy z nas sam to jakoś przeżyje" - wyjaśnił.
Choć wieść o śmierci oficera szybko się rozniosła, zarówno w Obozie Babilon, jak i całej dywizji pod polskim dowództwem życie toczy się dalej, a żołnierze wykonują rutynowe obowiązki.
"To dla nas wszystkich wielka strata" - oświadczył dowódca brygady stacjonującej w Karbali gen. Marek Ojrzanowski. "Ale będziemy nadal realizowali zadania, które przed nami stoją" - zaznaczył.