ŚwiatIrackie reality show

Irackie reality show

Od kilku tygodni jeśli tylko jest prąd,
Irakijczycy masowo oglądają wieczorny program telewizyjny "Żelazny
uścisk sprawiedliwości", iracką odmianę reality show. Często
prowadzi go pyzaty generał policji, a osobami do podglądania są
schwytani przez jego ludzi rebelianci, którzy wyznają swe winy.

Irackie siły bezpieczeństwa i niektórzy eksperci uważają program za skuteczne narzędzie w walce z antyrządową partyzantką i terrorystami. Krytycy mówią, że program narusza prawa człowieka, bo upokarza więźniów. Ministerstwo Praw Człowieka zwróciło się nawet do sądu z prośbą o ustalenie, czy "Żelazny uścisk sprawiedliwości" jest zgodny z prawem.

Jak pisze amerykański dziennik "Christian Science Monitor", pomysłodawcą programu był gen. Abu Walid, dowódca elitarnej jednostki policji irackiej, zwanej Brygadą Wilków. Chciał on, jak mówi, "zdemaskować fałsz dżihadu", czyli tego, co ekstremiści uważają ze świętą wojnę przeciwko Amerykanom i rządowi irackiemu.

Początkowo relacje o antyterrorystycznych akcjach Wilków nadawała lokalna telewizja w Mosulu, 360 km na północ od Bagdadu. Program tak się jednak spodobał, że przejęła go ogólnokrajowa telewizja państwowa Al-Irakija, finansowana przez USA.

Typowy odcinek "Żelaznego uścisku sprawiedliwości" pokazuje na wstępie grupę wymizerowanych i nędznie ubranych mężczyzn siedzących na ziemi, mrużących oczy w blasku reflektorów i czekających na wyznanie przewin.

Potem kamera kieruje się na gen. Walida, eleganckiego pyzatego oficera z wąsikiem i w bordowym berecie komandosów policyjnych. Walid mówi, kim są zatrzymani, a potem komentuje zeznania kolejnych terrorystów.

"Żelazny uścisk sprawiedliwości" szybko stał się sensacją. Całe rodziny i przyjaciele zbierają się wieczorami, aby słuchać szczegółowych zeznań na temat dotychczas tajemniczych napastników, zamachowców i porywaczy.

Korespondent "Christian Science Monitor" w Bagdadzie Neil MacDonald pisze, że według Irakijczyków program oglądają wszyscy, także sympatycy partyzantów. Niektórzy obserwatorzy mówią, że pojawienie się "Żelaznego uścisku sprawiedliwości" trzy miesiące temu w Al-Irakii było ważnym punktem zwrotnym w walce rządu o serca i umysły Irakijczyków.

Płk Thomas Hammes, ekspert od walki z partyzantką w waszyngtońskim National Defense University nazwał program "wielkim pierwszym krokiem" w staraniach o osłabienie irackich rebeliantów. Jest jasne, że pierwszą rzeczą, jaką musi zrobić rząd, jest przekonanie ludzi, iż potrafi rządzić. Wtedy mogą uznać, że warto informować władze o partyzantach - powiedział.

Amerykańscy oficerowie w Iraku mówią, iż rzeczywiście w ostatnich tygodniach wzrosła liczba informacji od ludności o kryjówkach rebeliantów czy miejscach, gdzie ktoś fabrykuje miny i bomby.

Telewidzowie iraccy na ogół nie wątpią, że więźniowie pokazywani w programie są naprawdę terrorystami i nie zmyślają, kiedy opowiadają, jak porywali i zabijali swoje ofiary.

Jednak krytycy programu zwracają uwagę, że część pokazywanych terrorystów ma na twarzy ślady pobicia albo przyznaje się do pijaństwa i brania narkotyków, co stawia pod znakiem zapytania ich wiarygodność, a także legalność metod uzyskiwania zeznań.

Przedstawiciel resortu praw człowieka Saad Sultan powiedział MacDonaldowi, że wszyscy zatrzymani przez siły bezpieczeństwa powinni najpierw stanąć przed sądem, a dopiero potem można pokazywać ich w telewizji.

Ludzie z Brygady Wilków odpowiadają na to, że z procedurami prawnymi można zaczekać. Obrońcy praw człowieka powinni bardziej przejmować się prawami Irakijczyków, którzy giną w zamachach bombowych - oświadczył cywilny doradca gen. Walida, Jaser Kurejszi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)