Iraccy ministrowie aresztowani w związku z polskim sprzętem
Władze Iraku wydały nakazy aresztowania pięciu ministrów poprzedniego rządu tymczasowego i 23 byłych urzędników Ministerstwa Obrony, podejrzanych o zdefraudowanie łącznie przeszło 1,5 miliarda dolarów.
Sprawa dotyczy m.in. zakupu sprzętu od polskiego Bumaru.
Wśród osób objętych nakazem aresztowania jest były minister obrony Hazim Szalan oraz byli szefowie resortów pracy, energetyki, transportu i budownictwa. Zasiadali oni w pierwszym rządzie tymczasowym premiera Ijada Alawiego, który sprawował władzę od końca czerwca 2004 do kwietnia tego roku.
Według wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli obecnych władz irackich, większość pieniędzy, bo 1,1 mld dolarów, ukradziono lub zmarnowano w resorcie obrony, a 500-600 mln dolarów przepadło w pozostałych czterech ministerstwach.
Szalanowi zarzuca się, że jego resort kupował broń, między innymi z Polski i Pakistanu, bez przetargów i za pośrednictwem małej firmy bagdadzkiej, a nie od producentów lub rządów, i że broń ta była przestarzała lub złej jakości, co, jak podała BBC, "poważnie utrudniło walkę z rebelią".
Szalan, który po odejściu z rządu przeniósł się do Jordanii, kategorycznie zaprzecza zarzutom. W końcu września oświadczył na konferencji prasowej w Warszawie, że nie zdefraudował żadnych pieniędzy ani nie wydawał ich na niesprawny sprzęt. Powiedział, że zarzuty są dziełem jego politycznych przeciwników, inspirowanych, jego zdaniem, przez Iran.
Polski Bumar, który jest dostawcą części uzbrojenia dla irackich sił bezpieczeństwa, wyjaśniał już kilkakrotnie, że strona iracka wiedziała, iż zakupione u niego śmigłowce Mi-17 są po generalnym remoncie, a pochodzą z lat 1978-92, i dlatego zapłaciła za nie znacznie mniej niż za nowe.
Raport irackiej najwyższej izby kontroli trafił do kancelarii obecnego premiera Ibrahima Dżafariego w maju. Wydanie nakazów aresztowania zapowiedziano w połowie września.
Brytyjski "Independent" pisał we wrześniu, że według irackich organów kontrolnych, wątpliwymi transakcjami kierowali urzędnicy, których nominacje do wcześniejszych władz irackich zarekomendowali lub zaakceptowali Amerykanie. Dziennik zastanawiał się, jak to się stało, że domniemane malwersacje pozostawały długo niezauważone, i pisał, że może to oznaczać, iż Irakijczycy byli tylko figurantami, a za nimi kryli się wytrawni kombinatorzy, być może z armii czy wywiadu amerykańskiego.