Iraccy emigranci wracają by rządzić
Amerykańskie władze okupacyjne w Iraku
ściągają tam irackich uchodźców, fachowców zmuszonych do emigracji
za rządów Saddama Husajna, aby objęli czołowe stanowiska w
tymczasowej administracji kraju.
27.04.2003 | aktual.: 27.04.2003 20:30
Jak pisze "New York Times" i "Washington Post", Pentagon wysyła do Iraku ekspertów-emigrantów we współpracy z przywódcą Irackiego Kongresu Narodowego (INC), Ahmedem Chalabim, zaś celem akcji jest przyspieszenie tworzenia tymczasowych władz Iraku, które mają powstać do końca maja.
Eksperci iraccy obejmą najpierw funkcje doradcze w 23 ministerstwach w Bagdadzie, gdzie będą ściśle współpracowali z amerykańskim i brytyjskim personelem z Biura ds. Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (ORHA), czyli tymczasową administracją cywilną pod kierownictwem emerytowanego amerykańskiego generała Jaya Garnera.
Miejscowi Irakijczycy stopniowo otrzymywać będą w ministerstwach niektóre stanowiska, ale ci, którzy pełnili prominentne role za rządów Saddama, zostaną pominięci.
Garner zamierza przyznać następnie emigrantom główną rolę w tymczasowych władzach Iraku, które będą rządzić krajem do czasu sformowania rządu wybranego w demokratycznych wyborach. Generał ma przedstawić te plany na kolejnej konferencji na temat odbudowy i transformacji Iraku, która odbędzie się w poniedziałek w Bagdadzie.
Chalabi powiedział - jak pisze niedzielny "Washington Post" - że generał Garner zapewnił go w ostatni czwartek, iż kierownictwo antyreżimowej opozycji, która działała w praktyce tylko na uchodźstwie, "stanie się zalążkiem" tymczasowych władz Iraku.
Oznacza to dalsze wzmocnienie pozycji Chalabiego, który cieszy się zaufaniem jastrzębi w Pentagonie i jest przez nich lansowany na przyszłego przywódcę Iraku. Lider INC, który wrócił do Iraku po 45 latach nieobecności, jest tam jednak nieznany i uważany przez wielu za marionetkę USA.
58-letni Chalabi, z wykształcenia matematyk, pracował w wielu krajach jako bankier. Kierowany przez niego w latach 80. bank w Jordanii zbankrutował w atmosferze skandalu, co zmusiło Szalabiego do wyjazdu z tego kraju. Rząd jordański wytoczył mu zaoczny proces o malwersacje i skazał na 20 lat więzienia. Według Chalabiego, oskarżenie przeciw niemu zostało sfingowane na prośbę Saddama, którego reżim utrzymywał wówczas przyjazne stosunki z królem Jordanii.