"IPN źle zinterpretował decyzję GIODO"
Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Ewa Kulesza uważa, że IPN zamykając dostęp do swoich akt źle zinterpretował jej decyzję. Kulesza podkreśla, że jej intencją nie było zamykanie dostępu do akt Instytutu Pamięci Narodowej. W sierpniu GIODO po przeprowadzeniu kontroli w IPN wydał decyzję nakazującą zabezpieczenie danych osobowych znajdujących się w Instytucie.
W efekcie IPN zaprzestał udostępniania pomocy ewidencyjnych osobom korzystającym z czytelni akt jawnych. Chodzi o osoby nie będące pracownikami Komisji Ścigania Zbrodni Wojennych przeciwko narodowi polskiemu. IPN zapowiedział także, że wniesie skargę na decyzję GIODO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
W wyniku tej decyzji historycy spoza Instytutu nie będą mieli podstawowej pomocy w swojej pracy - katalogu nazwisk osób znajdujacych się w materiałach archiwalnych. To sparaliżuje prace naukowe poświęcone badaniom aparatu peerelowskiego.
Prezes IPN Leon Kieres twierdzi, że wykonuje tylko decyzję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Sam uważa ją za niesłuszną. Jego zdaniem w ten sposób dzieli się polskich historyków na dwie kategorie.
Ewa Kulesza powiedziała na konferencji prasowej, że chodziło przede wszystkim o to, aby Instytut uporządkował dokumenty, skatalogował je oraz przygotował procedury udostępniania tych dokumentów i listy osób, którym można je udostępnić.
Kulesza powiedziała, że Instytut w tej chwili nie wie nawet jakimi dokumentami dysponuje. Podkreśliła, że gdyby zaraz po powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej była w nim osoba odpowiedzialna za ochronę danych osobowych do takiej sytuacji jak teraz nigdy by nie doszło.
Leon Kieres powiedział natomiast, że przed końcem swego urzędowania zwróci się o debatę w nowym parlamencie na temat roli Generalnego Inspektora Danych i relacji jego relacji z IPN-em.