IPN sprawdza, czy wywiad wojskowy PRL wiedział o planach zamachu na Jana Pawła II
Katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej sprawdza, czy wywiad wojskowy PRL wiedział o planach zamachu na Jana Pawła II. Tę informację przekazał jeden z byłych funkcjonariuszy wywiadu wojskowego. Obecnie jest jednym ze świadków w sprawie.
05.02.2007 | aktual.: 05.02.2007 17:20
Katowicki IPN od wiosny ub. roku prowadzi śledztwo w sprawie zamachu na papieża. Dotyczy ono "spisku komunistycznych służb specjalnych kierujących zamachem na Jana Pawła II" w maju 1981 r.
O tym, że wywiad wojskowy PRL, kilka tygodni przed zamachem na Jana Pawła II, uzyskał od swojego agenta informację o przygotowywanym spisku i jego wykonawcach napisało "Wprost". Tygodnik powołuje się na rozmowy z wieloletnim oficerem Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, czyli wywiadu wojskowego PRL. Powiedział on dziennikarzom, że przed zamachem na jego biurko trafiła notatka z informacją o planach zabójstwa papieża.
Kilka tygodni temu autorzy artykułu zgłosili się do IPN. Poinformowali o tym, co powiedział im były oficer wywiadu wojskowego. Prokuratorowi IPN mężczyzna powtórzył to, co wcześniej przekazał dziennikarzom.
W związku z przesłuchaniem tego świadka wdrożono czynności mające na celu potwierdzenie, czy notatka, o której pisze "Wprost", faktycznie istniała, czy nie - powiedziała dziennikarzom naczelnik pionu śledczego w katowickim IPN Ewa Koj.
Aby zweryfikować te informacje, IPN przesłuchuje innych funkcjonariuszy Zarządu II i zapoznaje się z ich aktami osobowymi. Chodzi tu o zbadanie obiegu informacji w strukturach Zarządu II. Poza informatorem "Wprost", IPN przesłuchał już kilku innych byłych funkcjonariuszy Zarządu II. Część z nich po zlikwidowaniu tej struktury pracowało w Wojskowych Służbach Informacyjnych.
Koj dodała, że akta osobowe przesłuchiwanych funkcjonariuszy są tajne, treść ich zeznań też nie nadaje się do publikacji. "W związku z tym nie mogę powiedzieć, czy ta informacja już została zweryfikowana, czy nie" - zaznaczyła.
Jak powiedziała Koj, informacja o tym, że wywiad wojskowy PRL mógł wiedzieć o planach zamachu na papieża dotarła do IPN po raz pierwszy. Oceniła jednak, że nie jest ona szczególnie porażająca.
Uważny czytelnik tego wszystkiego, co ukazało się w związku z zamachem na Ojca Świętego wie, że co najmniej dwa wywiady (francuski i rumuński) dysponowały taką wiedzą przed zamachem. Nawet jeden z wywiadów przekazał taką informację nuncjuszowi papieskiemu, co zupełnie nie wpłynęło na to, co później się wydarzyło - podkreśliła.
W ocenie Koj, potwierdzenie, że wywiad wojskowy PRL wiedział o planach zamachu byłoby jedynie tłem dla samych wydarzeń sprzed blisko 26 lat, bo nie świadczy to jeszcze o udziale samych służb w zamachu. Nawet w przypadku potwierdzenia tej informacji, trudno mówić o jakimkolwiek przestępstwie - dodała.
Jak poinformowała, w śledztwie ciągle przesłuchiwani są świadkowie związani ze służbami PRL. Chodzi o wywiad cywilny, wojskowy i funkcjonariuszy SB. IPN ciągle czeka na pomoc prawną z Włoch. Chodzi m.in. o materiały z komisji śledczej obu izb włoskiego parlamentu (tzw. komisji Mitrochina) i jej raport końcowy oraz protokoły z włoskich procesów w tej sprawie.
Decyzja o rozpoczęciu postępowania w sprawie zamachu na papieża zapadła z inicjatywy prezesa IPN. Dotyczy ono "spisku komunistycznych służb specjalnych kierujących zamachem na Jana Pawła II" w maju 1981 r. Wszczęcie śledztwa Instytut tłumaczył tym, że ranny w zamachu był obywatelem polskim, a przestępstwo można kwalifikować jako tzw. zbrodnię komunistyczną - czyli ścigany przez IPN, nieprzedawniający się na normalnych zasadach czyn funkcjonariusza państwa komunistycznego.
Podejrzenie, że służby specjalne państw bloku wschodniego mogą stać za zamachem na papieża wzmocniła m.in. analiza materiałów Stasi oraz ustalenia śledztwa prowadzonego we Włoszech w tej sprawie. Dla prowadzonego przez IPN postępowania najważniejsze jest zdobycie informacji poza granicami kraju.
W marcu ub. roku prezes IPN Janusz Kurtyka powiedział, że za wcześnie mówić, by istniał "polski trop". Zastrzegł jednak, że są dokumenty, które dowodzą, iż struktury PRL "uczestniczyły w dostarczaniu informacji do Moskwy na temat papieża".
W marcu ub. roku sędzia Ferdinando Imposimato, który prowadził śledztwo w sprawie zamachu - i także zeznawał przed komisją Mitrochina - spotkał się z prokuratorem IPN. Imposimato przekazał wtedy IPN dokumenty, m.in.: trzy stenogramy wystąpień jego i sędziego Ilario Martelli przed komisją włoskiego parlamentu oraz ekspertyzę zleconą przez komisję Mitrochina - porównanie zdjęć, z którego wynikało, że w chwili zamachu na papieża na Placu św. Piotra prawie na pewno był obecny Sergiej Antonow, szef biura bułgarskich linii lotniczych w Rzymie.
Przed komisją Mitrochina, Ferdinando Imposimato - który najpierw z urzędu, a teraz prywatnie, prowadzi dochodzenie w tej sprawie - mówił, że stały za tym tajne służby Bułgarii i NRD. Jego zdaniem, tę tezę mają potwierdzać akta z archiwów Stasi. Według Imposimato, nie ma dowodów, by polskie służby bezpośrednio były w ten zamach zaangażowane, jednak istnieje całkowita pewność, że funkcjonariusze SB byli na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r. Sędzia uważa, że służby specjalne PRL wiedziały o planach zamachu na Jana Pawła II, a także kto był mocodawcą tureckiego terrorysty Alego Agcy.
Z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli IPN wynika, że postawienie przed sądem zleceniodawców zamachu na Jana Pawła II jest niemożliwe, a prokurator IPN najprawdopodobniej zajmie się przede wszystkim wyjaśnieniem roli funkcjonariuszy MSW i ustaleniem, czy przekazywane radzieckim służbom informacje wywiadowcze mogły pomóc w zorganizowaniu zamachu. Służby specjalne PRL ściśle współpracowały z KGB i GRU. W archiwach IPN jest np. informacja o tajemniczej operacji Triangolo.
13 maja 1981 r. na placu Św. Piotra do papieża strzelał turecki terrorysta Mehmet Ali Agca. Papież został ciężko ranny w brzuch. Organizatorami zamachu, według najbardziej prawdopodobnej wersji, były sowieckie służby specjalne: KGB i radziecki wywiad wojskowy GRU. Agcę schwytano natychmiast po zamachu. W lipcu 1981 r. zaczął się proces. Skazano go na dożywotnie więzienie. W 1983 roku Jan Paweł II odwiedził go w rzymskim więzieniu. W czerwcu 2000 r. prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi ułaskawił zamachowca.
Śledztwo nie wyjaśniło tła zamachu. Początkowo przyjęto, że za Agcą stoi islamski fundamentalizm. Sam zamachowiec często zmieniał zeznania. Najpierw twierdził, że działał sam, potem wyznał, że nie może nic powiedzieć, bo "stoi za nim potężna siła". Następnie naprowadził sędziów na tzw. ślad bułgarski.
Choć wiele osób zaangażowanych w śledztwo wciąż jest przekonanych o udziale ZSRR w zamachu, tezy tej nie udało się dotychczas udowodnić. Proces Bułgara - Sergieja Antonowa, z powodu braku przekonujących dowodów, nie zakończył się wyrokiem skazującym.