PolskaIPN nie zajmie się sprawą pomówień pod adresem Wałęsy

IPN nie zajmie się sprawą pomówień pod adresem Wałęsy

Gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej nie zajmie się sprawą pomówień pod adresem Lecha Wałęsy o jego rzekomą współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. O rozpatrzenie takiej możliwości zwróciła się do IPN w ubiegłym tygodniu miejscowa prokuratura, przekazując materiały z prowadzonego przez nią postępowania sprawdzającego w tej sprawie.

19.09.2006 | aktual.: 19.09.2006 18:00

Nic w tej sprawie nie możemy zrobić. Nie działamy na zlecenie osób prywatnych - powiedział dyrektor gdańskiego oddziału IPN, Edmund Krasowski.

Ponad miesiąc temu gdańska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie oskarżeń o agenturalną przeszłość byłego prezydenta, nie dopatrując się znamion przestępstwa i wskazując jednocześnie, że kwestia ta, mająca charakter historyczny, leży w kompetencjach IPN.

Gdańska prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające w połowie lipca na podstawie pisma b. prezydenta z maja tego roku do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Wałęsa pisał w nim, że od dłuższego czasu w mediach krajowych i zagranicznych nasilają się pomówienia i oszczercze wypowiedzi o jego rzekomej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. "Płyną ze ściśle określonego środowiska osób zgrupowanych wokół p. Anny Walentynowicz, małżonków Andrzeja i Joanny Gwiazdów oraz byłego dziennikarza Krzysztofa Wyszkowskiego" - napisał. Dodawał, że nie bierze się pod uwagę m.in. tego, że IPN przyznał mu status pokrzywdzonego.

Nawiązując w piśmie do wywiadów, jakich udzieliła w maju Walentynowicz, Wałęsa zaznaczył, że chodzi mu o wyjaśnienie w trybie postępowania karnego "prawdziwości kalumnii, jakobym został przywieziony 14 sierpnia 1980 do Stoczni Gdańskiej motorówką Marynarki Wojennej" na polecenie dowódców MW, w zmowie ze służbami bezpieczeństwa PRL. Prawda historyczna i faktyczna jest jedna, iż przeskoczyłem przez płot otaczający Stocznię Gdańską - dodał b. prezydent.

Wałęsa podkreślał, że nie żąda kary dla sprawców "tego haniebnego przekłamania historii". W jego opinii, sprawa ta ma znaczenie historyczne i polityczne. "Mogą się znaleźć środowiska, które po wysłuchaniu twierdzeń Anny Walentynowicz na ten temat oraz jej innych wypowiedzi zawartych w tych wywiadach na temat Bronisława Geremka, Jacka Kuronia i Tadeusza Mazowieckiego, mogłyby przyjąć tragiczną i kłamliwą tezę, że to służby bezpieczeństwa PRL sprowokowały, przygotowały i prowadziły strajk robotników Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 oraz były współtwórcą 'Solidarności'" - argumentował w liście do Ziobry były prezydent.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)