IPN apeluje w sprawie autolustracji Niezabitowskiej
IPN złożył apelację w sprawie Małgorzaty
Niezabitowskiej, byłej rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego, o
której Sąd Lustracyjny orzekł, że nie była agentem SB -
dowiedziała się PAP. Apelacja jest "całkowicie niezasadna" - mówi
jej obrońca, mec. Marek Małecki.
28.05.2007 | aktual.: 28.05.2007 18:34
Niezabitowska nie skłamała w swym oświadczeniu lustracyjnym, zaprzeczając współpracy z SB - orzekł w styczniu tego roku Sąd Lustracyjny I instancji, który rozstrzygnął wszelkie wątpliwości na korzyść lustrowanej. Sąd przyjął, że nie da się wykluczyć, iż raporty oficera SB ze spotkań z nią były fałszowane, zaś sama rejestracja jej jako tajnego współpracownika SB - przedwczesna.
PAP dowiedziała się w źródłach sądowych, że do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęła już apelacja pionu lustracyjnego IPN w tej sprawie. Złożenie apelacji potwierdził rzecznik IPN, Andrzej Arseniuk.
Według informacji PAP, IPN wnosi o uchylenie wyroku i zwrot sprawy do sądu I instancji. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że apelację napisano w poczuciu obowiązku, nie z powodów merytorycznych - powiedział mec. Małecki. Adwokat, który pracuje już nad odpowiedzią na apelację, uważa, że jest ona "całkowicie niezasadna". Jestem przekonana, że sąd II instancji utrzyma wyrok - powiedziała sama Niezabitowska.
Nowa ustawa lustracyjna, która weszła w życie 15 marca, zlikwidowała Sąd Lustracyjny (wydział Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który zajmował się wyłącznie lustracją) oraz urząd Rzecznika Interesu Publicznego (oskarżyciela w sprawach lustracyjnych). Rolę Sądu Lustracyjnego przejęły wydziały karne sądów powszechnych, a rolę RIP - nowy pion lustracyjny IPN.
Apelację IPN rozpatrzy wydział karny Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który na razie nie wyznaczył terminu rozprawy. Jeśli uchyliłby wyrok, sprawa trafiłaby do Sadu Okręgowego w Warszawie. Po ewentualnym utrzymaniu wyroku IPN mógłby zaś jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
Sprawa (jako wszczęta przed wejściem w życie nowej ustawy) toczy się według poprzedniej ustawy lustracyjnej, według której współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa" (nowa ustawa nie ma takiego zapisu). Stara ustawa pozwalała także osobie lustrowanej wnosić o utajnianie procesu.
Niezabitowska w grudniu 2004 r. sama ujawniła w prasie, że z jej akt w IPN wynika, iż na początku lat 80. miała współpracować z SB pod kryptonimem "Nowak". Zaprzeczała mówiąc, że sfałszowano potwierdzające to dokumenty. Zwróciła się do IPN o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego. Gdy go nie otrzymała, wniosła do sądu o autolustrację. Proces toczył się od maja 2005 r. Rozprawy odbywały się - na wniosek lustrowanej - za zamkniętymi drzwiami.
W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia - które IPN udostępnił w 2004 r. mediom. Nie ma tam zobowiązania do współpracy ani własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej - zatrudnionej wtedy w redakcji "Tygodnika Solidarność" - do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki oficera SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią.
Sąd przyznał, że 15 grudnia 1981 r. Niezabitowską zatrzymano po wybuchu stanu wojennego. Podpisała wtedy oświadczenie, że będzie przestrzegać ładu i porządku w PRL, zobowiązanie do zachowania tego przesłuchania w tajemnicy i deklarację, że po wypuszczeniu przyjdzie na spotkanie następnego dnia. Zarazem odmówiła kategorycznie zostania konfidentem. Choć na spotkanie nie przyszła, Grzelak sporządził raport, z którego wynikało, że przedstawiła listę pracowników "Tygodnika Solidarność". Według Niezabitowskiej, mógł on wpaść w ręce SB, gdy przeszukiwano jej bagaż na lotnisku.
W sądzie Grzelak mówił, że nie pamięta agenta "Nowaka", Niezabitowska unikała spotkań z nim, a gdy już do nich dochodziło, nie udzielała interesujących informacji. Według sądu, nie da się wykluczyć, iż raporty Grzelaka były fałszowane, a sama rejestracja była przedwczesna. Mówili o tym w sądzie przełożeni Grzelaka, którzy dodawali, że w tym czasie było "parcie" na zwiększenie liczby współpracowników w opozycji.
Nie da się wykluczyć, że Małgorzata Niezabitowska nie była agentem SB i nie da się wykluczyć, że nim była, dlatego wątpliwości należy rozstrzygnąć na korzyść lustrowanego - mówił sędzia Rafał Kaniok w ustnym uzasadnieniu wyroku. Zarazem podkreślił "heroiczne czyny" Niezabitowskiej w stanie wojennym.
Zastępca rzecznika interesu publicznego Andrzej Ryński wnosił o uznanie, że Niezabitowska skłamała w swym oświadczeniu.
Po wyroku IPN podawał, że jego pion śledczy rozważy ewentualność wszczęcia śledztwa w sprawie bezprawnych działań SB wobec Niezabitowskiej, w tym tworzenia przez oficerów fałszywych dokumentów wobec niej.